Trenerzy Jacek Szopiński (Naprzód Janów) i Robert Kalaber (JKH GKS Jastrzębie) ocenili po piątkowym spotkaniu zakończone zawody. Paradoksalnie, więcej optymizmu wykazywał szkoleniowiec pokonanych, który wprawdzie przyznał, że gospodarze wygrali zasłużenie, ale zarazem cieszył się, że beniaminek "napsuł trochę krwi" faworytowi.
- Przed meczem faworyt był tylko jeden. Każdy inny wynik niż wygrana Jastrzębia byłby bardzo dużą niespodzianką. Naszym celem jest obecnie po prostu grać coraz lepiej. Nasza drużyna wciąż jest w budowie. 80% zawodników Naprzodu po raz pierwszy styka się z tym poziomem rozgrywek. Liczę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej. Gdybyśmy w pierwszych dwóch meczach podobnie jak dzisiaj, czyli z takim zaangażowaniem i odpowiedzialnością taktyczną, to wyniki tamtych pojedynków byłyby zupełnie inne - przypomniał Jacek Szopiński, mając na myśli wcześniejsze dwie wysokie przegrane z Podhalem Nowy Targ i GKS Katowice.
- Dziś staraliśmy się przeszkadzać drużynie Jastrzębia i stworzyć groźne kontry. Dobrze, że zmusiliśmy gospodarzy do wysiłku. Wiadomo, że takiej mocnej drużynie z ekipą nastawioną na obronę walczy się trudno, ale my musimy tak teraz grać. A przynajmniej do czasu, kiedy mój zespół okrzepnie w bojach. Powtórzę, że zdecydowany faworyt wygrał bezproblemowo i gratuluję zwycięstwa - przyznał trener Naprzodu Janów.
Następnie swoją opinię wyraził trener Robert Kalaber, który nie ukrywał, że nie jest zadowolony z występu swoich podopiecznych. - Nie lubię takich meczów, gdy jesteśmy faworytem i musimy cały czas forsować obronę przeciwnika, która stoi pod bramką. Zaczęliśmy ten mecz bardzo słabo - bez odpowiedniego nastawienia i bez emocji. Zawodnicy myśleli chyba, że Janów sam sobie strzeli gole. Pierwsza tercja była bardzo zła w naszym wykonaniu - mówił nasz szkoleniowiec.
- Za długo trzymaliśmy krążek i graliśmy za bardzo indywidualnie. Po prostu... Nie wiem, rozmawiamy o tym nie pierwszy sezon. Gdy jesteśmy faworytem, to zawsze mamy problem w meczach u siebie - nie ukrywał Robert Kalaber. - Trzy punkty są ważne. Idziemy dalej i szykujemy się do kolejnych spotkań. W kolejnych meczach nie będziemy już faworytem, ponieważ będą nimi Katowice czy Tychy. Mam nadzieję, że wrócimy do "naszej" gry - podsumował Słowak.