Po wtorkowym spotkaniu JKH GKS Jastrzębie z Naprzodem Janów (5:3) zakończone zawody tradycyjnie podsumowali na konferencji prasowej szkoleniowcy obu zespołów. Oceną meczu podzielili się Jacek Szopiński (Naprzód) i Robert Kalaber (JKH GKS).
Z oczywistych powodów w znacznie lepszym nastroju był trener Jacek Szopiński. - Chciałbym pogratulować mojej drużynie. Zagraliśmy bardzo dobrze na tle tak mocnego przeciwnika. To był jeden z naszych lepszych meczów w tym sezonie. Zagraliśmy ofiarnie, z poświęceniem i dobrze taktycznie. Poza tym świetnie bronił nasz bramkarz - chwalił swoich podopiecznych szkoleniowiec gości. - Nie będę ukrywał, że taki był nasz plan, aby bronić się i szukać szans w kontratakach. Udało się nam strzelić trzy gole, a zatem - jak na nasz zespół - dość dużo. Chcę jednocześnie podwójnie pogratulować moim chłopakom, ponieważ było nas dziś zaledwie trzynastu. Nasz skład przetrzebiły kontuzje i choroby. Jednak dzisiejszego spotkania nie musimy się wstydzić. Wiadomo było, że zdecydowanym faworytem jest drużyna z Jastrzębia. Gospodarze cały czas dominowali i mieli bardzo dużą przewagę w grze. Jednak nasz bramkarz nie pozwolił im jej uwidocznić na wyniku - podkreślił Jacek Szopiński.
Następnie swoją opinię podzielił się trener Robert Kalaber. - Zacznę dziś od drużyny gości. Tak jak powiedział mój przedmówca, Naprzód zaprezentował się dziś z bardzo dobrej strony. Goście zagrali bardzo walecznie. Naprawdę świetnie bronił bramkarz Janowa. Oddaliśmy w dwóch pierwszych tercjach 59 strzałów, a w końcu po ciężkich bojach zdobyliśmy zaledwie jedną bramkę - komplementował ekipę z Janowa słowacki szkoleniowiec gospodarzy. - Teraz chciałbym coś powiedzieć o mojej drużynie. Cóż, to był taki mecz, jakie było i podejście do niego. My nie jesteśmy zespołem, który może sobie myśleć, że bez koncentracji, walki i odpowiedzialności można przystąpić do meczu. Po prostu - dzisiaj ci zawodnicy, którzy myśleli, że skoro już coś wygrali to są wielkimi hokeistami, powinni spojrzeć w lustro i przekonać się, iż jeszcze tak nie jest - nie owijał w bawełnę Kalaber.
Trener JKH GKS Jastrzębie został także zapytany o uraz Łukasza Nalewajki, który został uderzony krążkiem. - Nie znamy jeszcze szczegółów. Muszą zostać przeprowadzone dokładne badania. Łukasz ma zaszyty nos i rany pod okiem. To było wielkie szczęście, że nie dostał krążkiem w oko. Mamy wielką nadzieję, że nie będzie z tego poważnej kontuzji - podkreślił Kalaber.