Po zaległym spotkaniu pomiędzy JKH GKS Jastrzębie a Energą Toruń (3:2) swoimi opiniami na temat zakończych zawodów podzielili się przedstawiciele sztabów szkoleniowych obu drużyn: Michał Plaskiewicz (II trener Energi) i Robert Kalaber (trener JKH GKS).
Jako pierwszy głos zabrał II trener gości. - Dla nas to był na pewno ciężki mecz. Gospodarze przeważali, oddając 45 strzałów przy naszych około piętnastu. Widać zatem, że to my się broniliśmy. Jednak nawet w tej obronie szło nam nieźle. W meczu zagrał drugi bramkarz, który także powinien pobronić przed play-offami. Trzeba przyznać, że dobrze się spisał. Jesteśmy zadowoleni z tego elementu gry. Wynik to... prawie 2:2. Niestety, w końcówce dostaliśmy - jak uważam - niesłuszną karę. Jastrzębie wykorzystało tę sytuację, więc pozostaje mi pogratulować wygranej - skomentował Michał Plaskiewicz.
Następnie do analizy przystąpił Robert Kalaber. - Każdy mecz po przerwie jest ciężki, o czym mogliśmy się dziś przekonać. Rozpoczęliśmy to spotkanie dobrze. Mieliśmy przewagę i zdobyliśmy dwie bramki. Potem mogliśmy jeszcze podwyższyć wynik. Niestety, popełniliśmy prosty błąd. Mieliśmy czysty krążek na kiju, ale podaliśmy go rywalowi. Z tej sytuacji padła bramka na 2:1. Nasi zawodnicy stworzyli mnóstwo okazji i dlatego był to bój przeciw bramkarzowi Bojanowskiemu, którego należy pochwalić za bardzo dobrą grę - nie ukrywał Kalaber.
- Nie potrafiliśmy strzelać stojąc przed bramką. Uderzaliśmy też z niebieskiej, ale brakowało wówczas pracy przed golkiperem. Z tym elementem mieliśmy problem. W końcówce spotkania zadecydowała gra w przewagach. Toruń wyrównał przy grze w pięciu na czterech i my - z niewielkim szczęściem - uczyniliśmy podobnie. To są ważne punkty i jestem bardzo zadowolony, że zostały one w domu. Ondrej Raszka miał dziś mało pracy, ale bronił te strzały, które oddali rywale. Energa to nieprzyjemny i niebezpieczny w kontratakach rywal - podsumował słowacki trener JKH GKS Jastrzębie.