Niesamowita jastrzębsko-krakowska bitwa o półfinał na pewno będzie miała ciąg dalszy. W środowy wieczór hokeiści Comarch Cracovii w trzecim spotkaniu ćwierćfinałowym pokonali JKH GKS Jastrzębie 3:2 (1:1, 1:1, 1:0), a to oznacza, że niezależnie od wyniku jutrzejszego starcia na Lodowisku im. "Rocha" Kowalskiego, w niedzielę zobaczymy się na piątym meczu na Jastorze.
Trzeci mecz ćwierćfinałowy nie był tak efektownym widowiskiem, jak dwa poprzednie spotkania w Jastrzębiu. Obie drużyny wyraźnie odczuwają już trudy szalonego tempa tego pojedynku.
Choć początek spotkania należał do naszego zespołu, to gospodarze otworzyli wynik, gdy w 8. minucie Ondreja Raszkę strzałem z bliska pokonał Zdenek Bahensky. Cztery minuty później wyrównać mógł Artiom Iossafov, ale nieczysto trafił w gumę mając odsłoniętą bramkę gospodarzy. W końcu w 16. minucie podopieczni Roberta Kalabera doprowadzili do remisu, gdy w przewadze odpowiednio zadziałali Martin Kasperlik i Kamil Wałęga.
W 25. minucie w wielu jastrzębskich domach i na sektorze zajmowanym przez naszych kibiców wybuchła nieopisana radość. Wtedy to strzałem z okolic bulika popisał się bohater z niedzieli Maris Jass, pokonując po raz drugi Miroslava Koprzivę. Niestety, chwilę później Jass został boleśnie trafiony krążkiem, a jego próby powstania z lodu mroziły krew w żyłach. Ostatecznie Łotysz zdołał jeszcze wrócić do gry.
Z prowadzenia cieszyliśmy się zaledwie trzy minuty. Po krótkim naporze gospodarze wycofali gumę do Jirziego Guli, który potężnie kropnął spod niebieskiej, uzyskując wyrównanie. W końcówce drugiej odsłony "Pasy" miały znacznie więcej z gry, ale w naszej bramce świetnie spisywał się Raszka. Krakowianie zdołali nawet umieścić krążek w jastrzębskiej bramce, jednak gol słusznie nie został uznany.
W trzeciej tercji oglądaliśmy bardzo szarpane zawody. W końcu szala zaczęła przechylać się w stronę Cracovii, która od 51. do 57. minuty grała przez kilkaset sekund w przewadze. Jastrzębianie zdołali przetrwać pierwszą z kar, ale podczas drugiej guma bardzo szczęśliwie dla "Pasów" znalazła drogę do bramki...
Na finiszu podopieczni Roberta Kalabera postawili wszystko na jedną kartę. Gdy na ławce kar zasiadł Damian Kapica, mieliśmy prawo do umiarkowanego optymizmu. Na minutę przed końcem nasz szkoleniowiec zdecydował się zagrać va banque i zdjął z tafli Raszkę. Niestety, napór nie przyniósł skutku i zwycięstwo zostało w rękach "Pasów".
Czwarte spotkanie ćwierćfinałowe odbędzie się w czwartek o godz. 18:30 w Krakowie. Przypomnijmy, że nasz zespół nie wraca do Jastrzębia, ale spędzi następną dobę pod Wawelem.
26 lutego 2020, Kraków, 18:30
Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 3:2 (1:1, 1:1, 1:0)
1:0 Bahensky (Jeżek, Leivo) 07:16
1:1 Kasperlik (Wałęga, Kostek) 15:38, 5/4
1:2 Jass (Iossafov, Ł. Nalewajka) 24:22
2:2 Gula (Leivo) 27:53
3:2 Stebih (Bepierszcz, Tvrdoń) 55:44, 5/4
Stan rywalizacji - 1:2 (do czterech zwycięstw)
Comarch Cracovia: Koprziva - Rompkowski, Gula, Leivo, Bahensky, Kapica - Stebih, Jeżek, Bepierszcz, Vachovec, Tvdroń - Bychawski, Kruczek, Mikula, Kalinowski, Domogała - Brynkus, Musioł, Abramow, Bryniczka, Urban.
JKH GKS Jastrzębie: Raszka - Jass, Auvinen, Urbanowicz, Rohtla, Iossafov - Jabornik, Kostek, Kasperlik, Jarosz, Sawicki - Matusik, Górny, Wróbel, Paś, Wałęga - Michałowski, Gimiński, R. Nalewajka, Kulas, Ł. Nalewajka.
Strzały: 36 - 28 / Kary: 12 - 26 / Widzów: 1 000.
Sędziowali: Przemysław Kępa, Robert Długi (główni) oraz Andrzej Nenko, Mateusz Niżnik (liniowi).