W poniedziałek hokeiści JKH GKS Jastrzębie rozpoczęli przygotowania do kolejnego sezonu. Pod czujnym okiem trenera Roberta Kalabera w pocie czoła pracowało ponad dwudziestu zawodników. Z tej okazji zapytaliśmy naszego szkoleniowca o powrót do pracy, plany zajęć, sprawy kadrowe oraz prognozy na najbliższą przyszłość.
- Chyba dobrze jest wrócić do pracy po dwóch miesiącach pauzy?
Robert Kalaber - Oczywiście. Przecież nikt nie spodziewał się tak długiej przerwy. I nam, i zawodnikom brakowało już tego trenowania. Wszyscy jesteśmy zadowoleni, że możemy wrócić do pracy, choć rzecz jasna musimy zachowywać obowiązujące obostrzenia.
- A jak panu minął czas przerwy od hokeja?
- W porządku, choć brakowało mi zajęć na siłowni. Lubię ćwiczyć w ten sposób, a tymczasem pozostała mi jedynie możliwość biegania po lesie. To jednak nie jest to samo, co siłownia, do której byłem przyzwyczajony jeszcze jako zawodnik. Odczuwałem to jako największy brak, ponieważ odwiedzam ją zwykle trzy-cztery razy w tygodniu. Ponadto, jak wszyscy wiemy, nie było możliwości spotkania się z przyjaciółmi choćby na kawie. Spędziłem zatem ten czas między innymi pracując wokół domu. Najważniejsze jest to, że jakoś to wszystko przetrzymaliśmy i możemy wreszcie wrócić do pracy.
- Po jakim czasie zdążył pan zatęsknić za hokejem?
- Najbardziej tęskniłem za tym, że... nie mogliśmy dograć minionego sezonu. To były bardzo ciężkie rozgrywki. Mamy za sobą prawie siedemdziesiąt meczów, włączając w to ligę, wszystkie puchary oraz sparingi. Rundę zasadniczą skończyliśmy na czwartym miejscu. Mogło być lepiej, ale trzeba pamiętać, jak wiele sił kosztowała nas ta walka. Przytrafiło nam się sporo kontuzji, które nie ominęły nawet bramkarza. Ważne jest jednak to, że na najistotniejsze momenty sezonu byliśmy gotowi. Seria play-off udowodniła, iż byliśmy dobrze przyszykowani do rywalizacji. Cóż, nie wiadomo, co byłoby w półfinałach, dlatego właśnie tak bardzo żałuję, że nie udało się dokończyć zmagań o medale. Mój żal jest tym większy, iż podczas pojedynków z Cracovią tak wielu kibiców "znalazło drogę" na Jastor. Chcieliśmy wykorzystać ten moment do większego przywiązania ich do naszego zespołu. Niestety, stało się tak, jak się stało...
- Rozmawiamy przy okazji pierwszego treningu po tej długiej przerwie. Na początek nasuwa się pytanie, czy w ogóle da się sensownie pracować nad formą w tych nowych warunkach?
- Oczywiście sytuacja jest odmienna od tego, co było przed rokiem. I zapewne nieprędko otaczająca nas rzeczywistość wróci do pełnej normy. Panuje koronawirus i musimy nauczyć się z nim żyć, a także trenować oraz... grać mecze! Ważne jest, abyśmy akceptowali rzeczywistość taką, jaka jest. Należy dostosować się do warunków i tyle. Powtórzę, że najważniejsze jest to, że wreszcie mogliśmy wrócić do treningów. Aktualnie mamy w kadrze dwudziestu trzech zawodników, spośród których na pierwszych zajęciach nie ma jedynie Arkadiusza Kostka, który z powodów rodzinnych dołączy do nas w kolejnych dniach.
- Zapewne jako sztab szkoleniowy macie już opracowane plany przygotowań. Jak to będzie wyglądać?
- Tak, plany są gotowe. Jak wiadomo, zaczynamy później, niż zwykle. W poprzednich sezonach stosowaliśmy cykl trzech tygodni treningów, a następnie tygodnia przerwy. W ten sposób zaliczaliśmy dziewięć tygodni przygotowań. Teraz sytuacja jest inna, bo będziemy pracować przez osiem tygodni, ale bez przerw. Należy nadrobić to, że nie rozpoczęliśmy zajęć w terminie. A zatem mamy osiem tygodni zajęć, a następnie zawodnicy dostaną dziesięć dni przerwy. Cały czas będziemy pracować nad kondycją. Na początku celem będzie wytrzymałość i koordynacja, a w późniejszym etapie przejdziemy do rozwoju dynamiki i szybkości. Wszystkie te czynności będą powiązane z siłą.
- Przejdźmy do spraw kadrowych. Nie ma z nami na pierwszym treningu Tomasza Kulasa i Kordiana Chorążyczewskiego.
- Zacznę od Chorążyczewskiego, który sam zdecydował o innej drodze życiowej i postanowił nam podziękować. Natomiast jeśli chodzi o Tomasza Kulasa, to ja z kolei chcę mu bardzo podziękować za te wszystkie lata. "Kuli" był z nami cały czas i stanowił ważne ogniwo drużyny. Teraz jednak skończyła mu się umowa z klubem, a my zdecydowaliśmy, że szansę dostanie kilku młodych wychowanków, którzy zapracowali na miejsce w kadrze swoją postawą w juniorach. Dlatego w kolejnym sezonie wyjdziemy na lód już bez Tomka. Powtórzę jednak, że bardzo mu dziękuję za waleczność i postawę w minionych latach.
- Czwórka młodych zawodników to...
- Filip Garsztka i Adam Borowiak z zespołu juniorów otrzymają szansę pokazania się w drużynie, natomiast Dawid Wróblewski i Marcin Płachetka dołączyli do nas ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZHL. Wszyscy oni przepracują z nami okres przygotowawczy.
- Na treningu widzimy tylko jednego obcokrajowca, Martina Kasperlika (David Marek dołączy do drużyny w lipcu - przyp. red.).
- "Kaspi" zostaje z nami na kolejny sezon. Trzeba pamiętać, że Martin mieszka zaledwie dwanaście kilometrów stąd. Natomiast wzmocnienie drużyny innymi obcokrajowcami zależeć będzie od finansów. Nie trzeba wyjaśniać, że sytuacja epidemii wpływa także na naszych sponsorów, a zatem musimy być przygotowani na różne scenariusze. Cały czas rozmawiamy na tematy kadrowe. Na pewno życzyłbym sobie, aby w przyszłym sezonie nasze barwy reprezentowali Jesse Rohtla i Maris Jass. W stu procentach będziemy także potrzebować nowego bramkarza. Zobaczymy jednak, co przyniesie przyszłość. Bez dwóch zdań potrzebujemy jeszcze jakichś wzmocnień.
- Jak rozumiem, mamy już zdefiniowaną określoną grupę golkiperów, z którymi rozmawiamy jako klub?
- Tak, ale wciąż pojawiają się także nowe nazwiska. Nie będę ukrywał, że nie jest łatwo działać na rynku transferowym w sytuacji, gdy nie znamy nawet terminu początku sezonu. Liczę, że mimo kłopotów uda się w Polsce zachować w pełni profesjonalny status ekstraligi. Każda drużyna ma swoje problemy, a klasowych zawodników na pewno będzie mniej niż w poprzednich latach. My oczywiście chcemy, aby jakość naszego zespołu była możliwie jak najlepsza.
- Nie mogę nie zapytać o jedną nową twarz na treningu. Nie byle jaką twarz...
- Tak, wzmacnia nas Mateusz Bryk. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ Mateusz jest doświadczonym zawodnikiem z Jastrzębia i wychowankiem klubu. Wraca do nas po kilku latach i na pewno będzie sporym atutem nie tylko w defensywie.
- Czy pokusiłby się pan o prognozę, jak w tych warunkach może wyglądać nowy sezon?
- Sądzę, że żadna z drużyn nie będzie tak mocna, jak w minionych rozgrywkach. Z uwagi na obecną sytuację nie wszystkie ekipy zdołały zachować trzon zespołu, a część w ogóle nie ma składu. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakości kadr wielu drużyn. Zobaczymy, na ile sytuacja finansowa pozwoli klubom na budowę zespołów.
- Na koniec chciałbym zapytać pana o kwestię rozgrywania meczów bez udziału kibiców. Wiele wskazuje, że będziecie zmuszeni rywalizować przy pustych trybunach.
- Nie wiemy, czy zagramy bez sympatyków hokeja. Wszak lodowiska są obiektami o sporych gabarytach, często większymi od sklepów. Być może istnieje rozwiązanie w postaci ustanowienia maksymalnej liczby fanów na dane lodowisko i rozsadzenia ich co kilka siedzeń. Są maseczki i środki higieny. Myślę, że do nowego sezonu mamy jeszcze tyle czasu, że organizatorzy rozgrywek zdążą przemyśleć rozwiązanie tego problemu. Nie ukrywam, że nie chcielibyśmy grać przy pustych trybunach. Liczę się z tym, że być może frekwencja będzie niższa, ale mimo wszystko kibiców z nami nie zabraknie. Wierzę, że przy zastosowaniu różnego rodzaju obostrzeń będzie to możliwe. Natomiast jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania, to kibicom pozostanie oglądanie nas za pośrednictwem telewizji i internetu...
Uwaga! Wykorzystanie niniejszego wywiadu do materiałów prasowych jest możliwe tylko pod warunkiem wskazania źródła [Oficjalna strona JKH GKS Jastrzębie lub www.jkh.pl].