W roli lidera ekstraligi przystąpią hokeiści JKH GKS Jastrzębie do obrony Pucharu Polski. W niedzielny wieczór podopieczni Roberta Kalabera po bardzo dobrym występie pokonali w Satelicie GKS Katowice 4:2 (1:0, 2:0, 1:2), za sprawą czego nie tylko odnieśli prestiżowe derbowe zwycięstwo, ale także utrzymali przewagę nad GKS Tychy.
Początek pierwszej tercji należał do gospodarzy, którzy - wykorzystując dwie kolejne przewagi - co rusz sprawdzali formę Patrika Nechvatala. Czech spisywał się jednak wybornie, dzięki czemu nasz zespół przetrwał trudne chwile. Kluczowa dla losów premierowej partii okazała się 10. minuta. Wówczas to jastrzębianie pokazali rywalowi, jak należy grać w pięciu na czterech. Ukarany Jesse Rohtla nie zdążył nawet zagrzać ławki, gdy do bramki Katowic trafił Radosław Sawicki. Popularny "Sawi" wykorzystał strzał spod niebieskiej Marisa Jassa (który dodatkowo przeciął jeszcze Dominik Paś) i wpakował gumę do siatki. Dwie minuty później Sawicki mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców, jednak tym razem zabrakło mu nieco szczęścia po fatalnym błędzie obrońców gospodarzy. Ostatecznie na pierwszą przerwę JKH GKS zjeżdżał z jednobramkowym prowadzeniem.
W drugiej odsłonie jastrzębianie poszli za ciosem. Już na początku tercji nasz zespół wyprowadził dwa nokautujące uderzenia i podwyższył prowadzenie na 3:0. Najpierw Juraja Simbocha pokonał pozostawiony całkowicie bez opieki obrońców Dominik Paś, dobijając strzał spod bandy Kamila Wałęgi. Niebawem po raz drugi tego dnia ukłuł Radosław Sawicki, który po podaniu Kamila Górnego pomknął na katowicką bramkę i świetnym mierzonym strzałem nie dał szans Słowakowi. Zadowoleni z korzystnego wyniku jastrzębianie starali się kontrolować grę, a nawet jeśli gospodarzom udawało się przedrzeć pod naszą bramkę, to mogliśmy liczyć na skuteczne interwencje Patrika Nechvatala. Golkiper JKH GKS co najmniej dwukrotnie kapitalnie poradził sobie z napastnikami Katowic, m.in. zatrzymując dwójkową kontrę Andrieja Stepanowa i Tomasza Kubalika z 31. minuty.
W trzeciej odsłonie przed naszym zespołem było jedno zadanie - uniknąć nerwowej końcówki. Jak się potem okazało, niezwykle ważny okazał się tu gol Martina Kasperlika z 47. minuty. Czech podwyższył wówczas prowadzenie JKH GKS na 4:0, znajdując lukę między parkanami Simbocha. Gdyby nie to trafienie, to późniejsze dwie bramki Kamila Paszka mogłyby mocno skomplikować naszą sytuację. To właśnie ten zawodnik w 51. i 55. minucie znakomitymi uderzeniami z dystansu zepsuł statystykę Nechvatalowi. Na samym finiszu trzeciej tercji gospodarze zyskali ogromną szansę na zdobycie kontaktowego gola, gdy na ławkę kar powędrowali Filip Starzyński, Maris Jass i Martin Kasperlik. Na lodzie zrobiło się znacznie luźniej, ale grający we trójkę jastrzębianie bez większych kłopotów poradzili sobie z utrzymaniem wyniku.
Ostatecznie cenne trzy punkty jadą na Jastor, a to oznacza że ekipa Roberta Kalabera w doskonałych nastrojach może teraz szykować się do piątkowego finał Pucharu Polski na Jantorze.
31 stycznia 2021, Katowice, 17:00
GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 2:4 (0:1, 0:2, 2:1)
0:1 Sawicki (Paś, Jass) 09:01 5/4
0:2 Paś (Wałęga) 20:58
0:3 Sawicki (Górny) 22:26
0:4 Kasperlik (Sawicki, Michałowski) 46:18
1:4 Paszek (Pasiut, Fraszko) 50:45
2:4 Paszek (Fraszko) 54:21
JKH GKS Jastrzębie: Nechvatal - Bryk, Górny, Sawicki, Rac, Kasperlik - Sevcenko, Kostek, Urbanowicz, Hovorka, Phillips - Jass, Horzelski, Wałęga, Paś, Sołtys - Gimiński, Michałowski, R. Nalewajka, Wróbel, Ł. Nalewajka.
Strzały: 39 - 32 / Kary: 12 min - 14 min / Widzów: bez udziału publiczności.
Sędziowali: Patryk Pyrskała, Michał Baca (główni) oraz Rafał Noworyta, Jacek Szutta (liniowi).