Człowiek do zadań specjalnych

 
2021-03-24

Jubileusze Kamila Górnego, Mateusza Bryka i Kamila Wróbla zostały uwieńczone kapitalnymi występami tych zawodników. Tymczasem zbliża nam się kolejna okrągła liczba, tym razem "w wykonaniu" Dominika Jarosza. Jaki to jubileusz i kiedy przypadnie? Dowiecie się niebawem! Nasz napastnik już to wie i dlatego mamy nadzieję, iż uczci go wyśmienitą grą!

Akurat tak się składa, że ostatnimi czasy mamy w JKH GKS Jastrzębie prawdziwy wysyp jubileuszy. A zatem do rzeczy - czy liczysz swoje ekstraligowe występy w naszym klubie?
Dominik Jarosz - Szczerze mówiąc, nie. Nie będę jednak ukrywał, iż przy okazji kolejnych jubileuszy kolegów przeglądaliśmy nasze statystyki. Nie wiem jednak, ile dokładnie spotkań rozegrałem dla JKH GKS...

Tę informację oraz datę jubileuszu pozostawimy jako niespodziankę dla czytelników oficjalnej strony naszego klubu. Ty jednak już o niej wiesz. Czy możemy liczyć z twojej strony na dodatkowe uhonorowanie tego dnia podczas finałów z Comarch Cracovią?
Cóż, moim osobistym marzeniem jest wobec tego, aby kiedyś podwoić tę liczbę (śmiech). Natomiast nasz drużynowy cel jest oczywisty - chcemy wygrać i... myślę, że uda nam się ta sztuka. Swoje osobiste oczekiwania podporządkowuję drużynie. Nie chciałbym deklarować zdobycia bramek, ponieważ mam nieco bardziej defensywne zadania. Wszystko, co robię na tafli, czynię dla naszego zespołu!

Dotychczasowy przebieg play-offów w wykonaniu JKH GKS Jastrzębie jest imponujący. Osiem na dziewięć wygranych spotkań robi wrażenie. Zapewne jednak potwierdzisz, że pojedynki z Tauron Podhalem Nowy Targ i GKS Katowice były znacznie trudniejsze, aniżeli wskazują na to "suche" wyniki?
Oczywiście. W zasadzie wszystkie mecze były "na styku". Kto je oglądał ten wie, iż każdy z pojedynków mógł odwrócić się na korzyść przeciwników. Serie spotkań ćwierćfinałowych i półfinałowych wcale nie musiały zakończyć się tak szybko. Cóż, po naszej stronie było nieco szczęścia, ale należy także przyznać, iż dopisywały nam "chłodne głowy" w kluczowych momentach. Dzięki temu byliśmy w stanie dowieźć zwycięstwa do ostatnich syren.

Przed i po dogrywce czwartego meczu z GKS Katowice chyba nie było wam zbyt wesoło w szatni?
Fakt, że wyrównujący gol dla gospodarzy nieco nad podłamał. Jednak wracając na taflę po przerwie mieliśmy poczucie, iż damy sobie radę. Wiedzieliśmy, że o wygranej decyduje tylko jedna bramka, a zatem mecz mógł potoczyć się albo w jedną, albo w drugą stronę. Natomiast już po przegranych derbach odczuwaliśmy raczej sportową złość niż żal. Chcieliśmy jak najszybciej zrewanżować się Katowicom. Naszym celem było zakończyć tę rywalizację na własnej tafli. Wiadomo, że jeśli GKS Katowice wygrałby na Jastorze, mogłoby zrobić się nerwowo. Po prostu, chcieliśmy pojedynek o finał zakończyć u siebie.

Przed nami finały z Comarch Cracovią. Nazwiska i życiorysy rywali muszą budzić respekt.
Skupiamy się na sobie i nie patrzymy na personalia naszych konkurentów. Pod koniec fazy zasadniczej mieliśmy już okazję zagrać przeciw Cracovii występującej w niemal całkowicie nowym zestawieniu. Przyznam, że nie był to nasz najlepszy mecz, ale jestem przekonany, że w finale jesteśmy w stanie pokonać "Pasy".

Podejrzewam, że kładziecie się spać wieczorem i wstajecie rano mając z tyłu głowy "metodę na Cracovię"...
Na pewno musimy być w stu procentach skoncentrowani. Oczywiście kluczem do triumfu będzie odpowiedzialna gra w obronie oraz skuteczna w ataku. Nie jest to jednak wielka tajemnica.

Zapewne znane wam są opinie kibiców innych klubów, którzy w swojej większości będą trzymali kciuki właśnie za JKH GKS Jastrzębie. To chyba sympatyczne?
Miałem okazję czytać komentarze na ten temat. W mojej opinii kibice innych klubów przede wszystkim są przeciw całkowitemu otwarciu naszej ekstraligi dla obcokrajowców. Nie podoba im się to, iż można przed fazą play-off w zasadzie wymienić cały skład. To zapewne główny powód, dla którego możemy cieszyć się wsparciem fanów innych ekip.

Kiedy pięć lat temu dołączaliście jako młodzi juniorzy do pierwszej drużyny JKH GKS Jastrzębie, nikt nawet nie marzył o walce o mistrzostwo Polski. Tymczasem mija pół dekady i znów jesteśmy w finale, a wy - wówczas młodziutcy wychowankowie, a dziś już doświadczeni zawodnicy - stanowicie filary zespołu. Czy jest dla ciebie niespodzianką tempo, w jakim te owoce są zbierane?
Szczerze mówiąc nie pamiętam, czy spodziewałem się, że już za pięć lat możemy powalczyć o złoto. Na pewno długoletni plan dotyczący naszego rozwoju zakładał taki scenariusz. Rok po roku ciężką i żmudną pracą szliśmy do przodu. Dzięki temu nadszedł czas, aby skutecznie powalczyć o mistrzostwo Polski.

Na koniec nie mogę nie zapytać o czwartą formację, w której najczęściej występujesz. Czujesz się przy Łukaszu i Radosławie Nalewajkach jak... trzeci bliźniak?
Rzeczywiście, gramy ze sobą już dość długo (śmiech). Na pewno bardzo dobrze się rozumiemy i uzupełniamy. Mamy zadania jasno sprecyzowane przez trenera Roberta Kalabera. Jesteśmy ludźmi "do zadań specjalnych", czyli przetrzymania krążka, zmęczenia rywali czy od osłabień. Myślę, że jakoś dajemy sobie radę!

Od redakcji: W przypadku wykorzystania niniejszego wywiadu w materiałach prasowych prosimy o wskazanie źródła materiału - www.jkh.pl.

tel./fax 32 476 16 50
aleja Jana Pawła II 6a, 44-335 Jastrzębie-Zdrój

Formularz kontakowy

 
 
 


 

Administratorem danych jest Jastrzębski Klub Hokejowy GKS Jastrzębie, ul. Leśna 1, 44-335 Jastrzębie-Zdrój. Dane wpisane w formularzu kontaktowym będą przetwarzane w celu udzielania odpowiedzi na przesłane zapytanie.

NASTĘPNY MECZ