Prezes JKH GKS Jastrzębie Kazimierz Szynal przewodzi naszemu klubowi od ponad szesnastu lat i bez wątpienia jest to złota epoka dziejów jastrzębskiego hokeja na lodzie. Sternik JKH GKS w związku ze zdobyciem historycznego mistrzostwa Polski udzielił obszernego wywiadu redakcji JasNetu, w którym jasno stwierdził, że w sezonie 2020/2021 jako klub "zdobyliśmy wszystko, co było do zdobycia"!
Zachęcając do lektury zapisu tej długiej rozmowy specjalnie dla Was zamieszczamy jej obszerne fragmenty, odnoszące się do najbardziej interesujących kwestii.
O tym, czy mieliśmy prawo spodziewać się takich sukcesów...
My w Jastrzębiu zawsze staramy się być realistami. Wszystkie te sukcesy były niezwykle ciężkie do zdobycia, a będą jeszcze trudniejsze do obronienia. Zawsze powtarzam, że gramy o najwyższe cele. W zakończonym sezonie było podobnie. Warto jednak pamiętać, co działo się u nas latem, gdy z powodu koronawirusa praktycznie wszyscy trafili na kwarantannę. Na 36 testów wykonanych wśród zawodników, trenerów i pracowników klubu aż 23 dały wynik pozytywny. W rezultacie plan przygotowań został storpedowany. Mimo to zdołaliśmy odbudować się, a ciąg dalszy wszyscy znamy. Czy ktokolwiek miał prawo oczekiwać wówczas potrójnej korony? Myślę, że we wrześniu nikt na to nie liczył. Sezon jawił się jako bardzo nieprzewidywalny i w istocie taki był. Przecież nie mieliśmy żadnej pewności, czy w ogóle dane nam będzie w całości go rozegrać. Ponadto wielu fachowców nie uważało nas za faworytów, ponieważ inne drużyny wydawały się mocniejsze "na papierze".
O podziękowaniach ze strony prezesa...
Chciałbym w tym miejscu pogratulować i podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do sukcesu w zakończonym sezonie. Dziękuję wiceprezesom Januszowi Antończykowi i Janowi Miszkowi, którzy wraz ze mną działają z zarządzie JKH GKS Jastrzębie. Dziękuję także wszystkim dotychczasowym prezesom i wiceprezesom naszego klubu, z Andrzejem Frysztackim na czele. Dziękuję również "ojcom-założycielom" jastrzębskiego hokeja, który liczy już sobie niemal siedemdziesiąt lat. Bez Stanisława Ogazy, Floriana Gomoli, Jana Posłusznego oraz pierwszych działaczy LZS Jastrzębianka i Górnika Jastrzębie nie byłoby tego wspaniałego uwieńczenia naszych dziejów, którego byliśmy świadkami w Wielką Sobotę.
O premii dla drużyny oraz pomeczowych rozmowach z zawodnikami...
Zapewniliśmy naszych hokeistów, że zgodnie z obietnicą czeka ich premia za mistrzostwo Polski. Ponadto poinformowaliśmy zawodników, że wszyscy, którzy będą chcieli pozostać w JKH GKS Jastrzębie, znajdą miejsce w drużynie na nowy sezon. Warunki są dwa. Po pierwsze - chłopaki nadal muszą chcieć oddawać serce na lodzie i - mówiąc kolokwialnie - kłaść się pod strzały, a po drugie - zachować zdrowy rozsądek przy rozmowach o przedłużeniu umów. Chcę podziękować wszystkim trenerom, pracownikom klubu oraz naszym zawodnikom... niezależnie od tego, skąd pochodzą. Jeśli ktoś oddaje wszystko dla drużyny, to nie ma znaczenia, czy urodził się w Zdroju, w Gdańsku, czy w Kanadzie. Wszyscy byliśmy jedną drużyną. Zwyciężył "team spirit". Każdy z chłopaków, również tych, którzy w finałach grali nieco mniej, dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu.
O osobistym przekonaniu, co do końcowego sukcesu...
Nigdy wcześniej nie byliśmy mistrzami Polski. Co więcej, wielu twierdziło, iż nie mamy potencjału do zdobycia złotego medalu. Tymczasem po wywalczeniu Superpucharu i Pucharu Polski naprawdę już nic "nie musieliśmy", a wszystko "mogliśmy". Przed finałem zdawałem sobie sprawę, kto jest naszym przeciwnikiem. Comarch Cracovia to bardzo poważny zespół, który w półfinale stosunkowo łatwo poradził sobie z GKS Tychy. Nie wiedzieliśmy, jak nasza drużyna zaprezentuje się na tle "Pasów". Dlatego w możliwość zdobycia mistrzostwa uwierzyłem dopiero po pierwszym zwycięskim meczu na Jastorze. Widząc postawę naszych chłopaków stwierdziłem, że Cracovia jest do ogrania.
O tym, że Polak potrafi grać w hokeja...
Udowodniliśmy, że "Polak potrafi" nie tylko w finale Polskiej Hokej Ligi, ale też w półfinale PHL oraz finale Pucharu Polski, gdzie mieliśmy do czynienia z drużynami wzmocnionymi tuż przed zamknięciem okna transferowego. Cóż, jako przedstawiciele JKH GKS Jastrzębie wielokrotnie wyrażaliśmy sądy na temat wprowadzenia zasad tzw. ligi open. Niezwykle szanuję właściciela Comarch Cracovii oraz osoby decyzyjne w GKS Tychy za to, że tak wiele dobrego zrobiły dla polskiego hokeja. Nie oznacza to jednak, iż automatycznie podzielam każde ich zdanie. W kwestii tzw. ligi open - a także w innych sprawach - mieliśmy odmienną opinię i ją podtrzymujemy. Proszę sobie wyobrazić, że w ekstralidze gra dziesięć zespołów, w których mamy po piętnastu Polaków. Pole manewru sztabu reprezentacji Polski byłoby znacznie szersze. Do takiego celu powinniśmy dążyć.
O dorastaniu hokejowej młodzieży w Jastrzębiu...
Za czasów mojej prezesury do gry w naszym klubie weszło już drugie pokolenie. Gdy objąłem to stanowisko, w naszym pierwszoligowym zespole grał jeszcze Zbigniew Wróbel, a teraz bramki na wagę ważnych zwycięstw strzela jego syn Kamil. Takich przykładów, jak Dominik Paś, Kamil Wałęga czy Kamil Wróbel jest więcej. Dość przypomnieć nieco starszych od nich braci Łukasza i Radosława Nalewajków, którzy są wzorami waleczności, pracowitości i zaangażowania. Trzeba jednak pamiętać, że takie wspaniałe historie możliwe są za sprawą wsparcia finansowego ze strony Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Miasta Jastrzębie-Zdrój oraz firmy Prymat, która jest z nami od wielu lat, podobnie zresztą jak firma Antończyk przedsiębiorstwo panów Roberta i Jerzego Rysiów czy firma Mer-Trans Zygmunta Jagody. Bez nich nie byłoby nie tylko tych obecnych sukcesów, ale i skutecznego szkolenia młodzieży. Dziękuję im wszystkim, ponieważ sercem są z hokejem. Chcę także podziękować wszystkim naszym pozostałym sponsorom. To właśnie za sprawą ich wsparcia możliwe jest cierpliwe wprowadzanie młodzieży do zespołu ekstraligi. Trzeba pamiętać, że my rok w rok przeznaczamy ok. 300-400 tys. zł z budżetu klubu ekstraligi na funkcjonowanie drużyn dzieci i młodzieży. To nie jest inwestycja, która zwraca się za miesiąc. Potrzeba czasu i odwagi, ale to są dobrze wydane pieniądze i w wielu przypadkach procentują w przyszłości. Jeszcze raz chcę podziękować wszystkim naszym sponsorom. Powtórzę, że każdy dołożył swoją cegiełkę do mistrzostwa Polski.
O nagrodzie za mistrzostwo, jaką jest zaszczyt reprezentowania Polski w Lidze Mistrzów...
Na pewno będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Na razie jednak nie wiemy, jaki będzie kształt tych rozgrywek. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z sytuacji w Europie i na świecie. Jestem przekonany, że pod kątem organizacyjnym podołamy startowi w Lidze Mistrzów. Dobrym przetarciem był dla nas Puchar Wyszehradzki, który wygraliśmy, choć przecież nikt na nas nie stawiał. Występy na arenie międzynarodowej będą dla naszych zawodników wyborną okazją do zaprezentowania się na tle utytułowanych przeciwników.
O sześćdziesiątej rocznicy powstania Górnika Jastrzębie, którą jastrzębscy hokeiści uczcili złotem...
Cieszy, że właśnie teraz wywalczyliśmy ten historyczny złoty medal, który wieńczy dzieje jastrzębskiego hokeja. To znakomita okazja, aby przypomnieć o ludziach, którzy kiedyś postanowili "zaszczepić" tę dyscyplinę w Jastrzębiu-Zdroju, a następnie przyczynili się do jej rozwoju. Bez nich nie byłoby tego sukcesu.
O zaprezentowaniu trofeów kibicom, którzy nie mogli być w tym sezonie na trybunach...
Mamy taki, a nie inny czas, a zatem musimy dostosować się do przepisów, które obowiązują wszystkich. Jeśli sytuacja ulegnie poprawie, to postaramy się w godny sposób zaprezentować kibicom nie tylko trofeum za mistrzostwo Polski, ale także dwa pozostałe puchary zdobyte w czasie pandemii. Wiele będzie zależało od terminarza Ligi Mistrzów. Zapewniam jednak, że nie zapomnimy o kibicach.
Więcej w JasNecie: "Zdobyliśmy wszystko, co było do zdobycia".