- Bardzo się cieszę z tego spotkania. Oprócz tego, że będę mógł pożegnać się z kibicami, będzie również okazja do spotkania z zawodnikami, z którymi wcześniej grałem - mówi żywa legenda JKH, Richard Král, który przed wtorkowym meczem z GKS Tychy pożegna się z jastrzębskimi kibicami.
Miło jest wrócić na Jastor, by pożegnać się z kibicami?
- Bardzo się cieszę się z tego spotkania. Oprócz tego, że będę mógł pożegnać się z kibicami, będzie również okazja do spotkania z zawodnikami, z którymi wcześniej grałem.
Pomysł z organizacją takiej imprezy to przysłowiowy strzał w dziesiątkę?
- Dokładnie, to bardzo miło ze strony klubu, ze w ten sposób chce się pożegnać ze swoim byłym zawodnikiem.
W Jastrzębiu spędziłeś cztery fantastyczne sezony. Jak wspominasz ten okres w karierze?
- Były to cztery fantastyczne sezony. Dla mnie osobiście bardzo udane. Mam nadzieję, że kibicom podobała się moja gra. Bardzo pomogli mi w tym hokeiści, z którymi współtworzyłem pierwszy atak. Mam na myśli Mateusza Danieluka i Petra Lipinę, z którymi grało mi się wyśmienicie.
Z JKH zdobyłeś prawie wszystko, co było do zdobycia…
- Szkoda jedynie tego, że nie udało nam się zdobyć mistrzowskiego tytułu.
Sądzisz, że była szansa na ten złoty medal w finałowej rywalizacji z Cracovią?
- Jestem przekonany, że ten siódmy mecz mogliśmy wygrać. Niestety nie wszyscy zawodnicy posiadali tak duże doświadczenie, by to się udało.
Któreś z trofeum jest dla Ciebie szczególnie ważne?
- Szczególnie cenię srebro w sezonie 2012/2013, Puchar Polski z 2012 roku oraz wygraną w punktacji kanadyjskiej w sezonie 2010/2011.
Były jakieś gorsze momenty?
- Nie podobał mi się początek sezonu 2013/2014. Ten opóźniony start z powodu lockoutu i odejścia zawodników, szczególnie Petra Lipiny.
Kibice okrzyknęli Ciebie legendą Jastrzębskiego Klubu Hokejowego. Jakie to uczucie?
- Oczywiście bardzo mi się to podoba. Doceniam szacunek, jakim darzą mnie kibice JKH GKS Jastrzębie.
Z hokejem się jednak nie rozstałeś. Odpowiada Tobie rola trenera?
- W tej chwili jestem zadowolony z pracy, jaką wykonuje w Pardubicach. Zobaczymy, co pokaże przyszłość, bowiem praca trenera nie należy do najłatwiejszych i jest bardzo nieprzewidywalna.
Wróciłeś w rodzinne strony. To zapewne wspaniałe uczucie?
- Bardzo ucieszyłem się z propozycji pracy w Pardubicach. W końcu wróciłem tam, gdzie się urodziłem i spędziłem większość swojego życia.
Przyjedziesz jeszcze kiedyś do Jastrzębia?
- Mam nadzieję, że tak. Chciałbym czasem spotkać się z przyjaciółmi z Jastrzębia. Być może kiedyś będę tutaj trenerem? Nigdy nie wiadomo przecież, co przyniesie życie.
Na koniec prosiłbym o kilka słów zachęty, by kibice przyszli we wtorek na Jastor.
- GKS Tychy to nasz wielki rywal. Więc zachęcam do jak najliczniejszego wsparcia zespołu. Czekamy na Ciebie!
Rozmawiał Mariusz Wójcik.