Po piątkowym spotkaniu na Jastorze trenerzy i zawodnicy HC Bolzano oraz JKH GKS Jastrzębie podzielili się z przedstawicielami mediów swoimi pomeczowymi spostrzeżeniami. Goście z Włoch nie ukrywali sympatycznych słów dla debiutujących w Champions Hockey League gospodarzy. Z kolei trener Robert Kalaber nie szczędził pochwał dla swoich podopiecznych "za waleczność, za serce i za charakter".
Doug Mason (trener HC Bolzano): Jestem bardzo zadowolony z tego, że zdobyliśmy dwa punkty. Sądzę jednak, że drużyna Jastrzębia nie do końca jest szczęśliwa, ponieważ miała naprawdę niezłe szanse na zdobycie goli. Nasz bramkarz zanotował jednak kapitalne zawody. To spotkanie zaczęliśmy bardzo dobrze i otworzyliśmy wynik, ale od tego momentu gospodarze zaczęli grać na wyższym tempie i wywarli na na sporą presję. W drugiej tercji, takie mam wrażenie, to Jastrzębie było bardziej zdeterminowane niż my. Rywal znów miał swoje szanse i uzyskał prowadzenie 2:1. Pod koniec tej partii zdołaliśmy jednak wyrównać i ta zaliczka przed zejściem do szatni pomogła nam w trzeciej tercji. Uważam, że ta trzecia część gry była najlepsza w naszym wykonaniu. Zagraliśmy solidnie taktycznie, stwarzając okazje do zdobycia gola. Dodam, że gospodarze też mieli wówczas swoje szanse, przede wszystkim w przewadze. Jeszcze raz chciałbym wyrazić ogromny szacunek dla pana Kalabera i jego zespołu. Jastrzębie zagrało bardzo dobrze, ale nasz bramkarz także zaliczył świetne zawody. Jestem dumny z moich chłopaków, bo to był nasz pierwszy mecz w tym zestawieniu. Wiadomo, że razem trenowaliśmy, jednak w pojedynku o punkty zagraliśmy po raz pierwszy... i to od razu na poziomie Ligi Mistrzów.
Robert Kalaber (trener JKH GKS Jastrzębie): Na początek chciałbym wyrazić gratulacje dla drużyny gości za wywalczone dwa punkty. Dziękuję mojemu szanownemu koledze za słowa, które powiedział o naszej ekipie. Na początku meczu zagraliśmy z bardzo dużym respektem dla przeciwnika. Dopiero po stracie bramki zaczęliśmy być aktywniejsi i bardziej dokładni. Naszym celem była pierwsza bramka, pierwszy punkt i, docelowo, pierwsze zwycięstwo. Pierwsza tercja była wyrównana, a w drugiej zdołaliśmy wyjść na prowadzenie 2:1. Nie ukrywam jednak, że mieliśmy też kilka okazji, aby odskoczyć gościom. Niestety, potem nastąpił kluczowy moment zawodów, gdy w ostatniej minucie drugiej tercji straciliśmy wyrównującego gola. Mieliśmy w tej sytuacji czysty krążek i z tego nie powinno być straty. W trzeciej odsłonie gra toczyła się od bramki do bramki. Myślę, że ten zespół, który zdobyłby wówczas gola, miałby wielkie szanse na trzy punkty. Nie udało się to jednak ani nam, ani przeciwnikom, również za sprawą świetnej postawy obu bramkarzy. W dogrywce było podobnie. Kilka okazji mieliśmy my, a kilka - rywale. Z kolei w karnych Bolzano było skuteczniejsze i tym samym lepsze. Chcę podziękować naszej drużynie za waleczność, za serce i za charakter. Nasi zawodnicy dali z siebie po prostu wszystko. To jest początek sezonu i mamy sporo spraw do dogrania, jeśli chodzi o organizację gry. Jednak ten punkt szanujemy. Staraliśmy się i chcieliśmy osiągnąć więcej, ale nie udało się.
Anton Bernard (kapitan HC Bolzano): Gospodarze nie zaskoczyli nas swoją determinacją. Przyjechaliśmy do Jastrzębia w środę i od początku wiedzieliśmy, że jako obrońcy tytułu mistrzowskiego w Polsce są debiutantami w Champions Hockey League. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ciężko i... tak właśnie było. W pierwszych dziesięciu minutach byliśmy lepsi, ale potem to gospodarze wywierali na nas presję.
Maris Jass (obrońca JKH GKS Jastrzębie): Połowa naszej drużyny nigdy nie miała okazji zagrać na takim poziomie i z tego faktu wynikało pewne zdenerwowanie. Dla chłopaków był to pierwszy mecz w życiu przeciw tak mocnemu rywalowi. Bolzano to przecież jeden z najlepszych klubów ICEHL. Myślę, że w kolejnym spotkaniu zagramy lepiej, ponieważ teraz mieliśmy zbyt duży respekt dla przeciwnika. Rozumiem to jednak i mam przekonanie, że może być tylko lepiej.