Z końcem stycznia zamknięte zostało tzw. okienko transferowe, z którego kluby ekstraligi skorzystały mniej lub bardziej skwapliwie. JKH GKS Jastrzębie tradycyjnie już postawił na stabilizację i drobne korekty w kadrze, o których porozmawialiśmy z Leszkiem Laszkiewiczem. Dyrektor sportowy naszego klubu jest przekonany, że jeśli w naszej drużynie dopisze zdrowie, to będziemy groźni dla każdego rywala. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Zakończył się czas na transfery. Trener Robert Kalaber miał rację, że w związku z niełatwym rynkiem w polskiej ekstralidze nie będzie wielkiej rewolucji. W zasadzie jedynie ostatni dzień przyniósł nieco więcej emocji, ale generalnie styczeń był spokojny.
Leszek Laszkiewicz - Nie chciałbym mówić o innych klubach. Każdy działa według swoich możliwości oraz uznania. JKH GKS Jastrzębie jak zawsze na pierwszym miejscu stawia równowagę budżetową i prowadzi tego typu sprawy głównie przed rozpoczęciem sezonu. Tym razem dodatkowo musieliśmy brać pod uwagę nasz start w Hokejowej Lidze Mistrzów. Dlatego też od początku rozgrywek dysponowaliśmy tak mocnym zestawieniem, na jakie pozwalały nasze warunki finansowe. Już w trakcie sezonu dokonaliśmy pewnych niewielkich korekt, jednak wynikały one z sytuacji bieżącej. Myślę, że już we wrześniu dysponowaliśmy na tyle solidną ekipą, że z marszu mogliśmy walczyć jak równy z równym z najmocniejszymi polskimi drużynami. Cieszy mnie to, że wszyscy muszą się z nami liczyć. Nie ukrywam, że sporo czasu spędziliśmy z trenerem Robertem Kalaberem, aby optymalnie poukładać naszą szatnię. Musieliśmy mocno powalczyć o tych zawodników, których udało się pozyskać pół roku temu. Proszę mi wierzyć, że nie było to proste.
Krótko mówiąc, nasze styczniowe ruchy skupiały się głównie na uzupełnieniu kadry?
Tak. Pozyskanie Pawła Jelszańskiego i Gleba Bondaruka to reakcja na kontuzję Marisa Jassa i rezygnację z Rusłana Baszyrowa. Obserwowaliśmy tych chłopaków od pewnego czasu, rozmawiając w ich temacie z trenerem Andriejem Gusowem, którego znam od dawna. Oczywiście, niektórzy kibice mogą być zawiedzeni, że nie staliśmy się „królami zimowego polowania”, ale nigdy nimi nie byliśmy i nie chcemy rezygnować z naszej dotychczasowej polityki transferowej. Faktem niezaprzeczalnym jest, iż w styczniu na rynku znajdowało się bardzo niewielu wartościowych graczy. Ci z kolei, którzy mogliby stanowić duże wzmocnienie kadry, mieli znaczne oczekiwania natury finansowej. Nie jest w naszym stylu i zasięgu rzucać na stół po cztery tysiące euro miesięcznie czy z marszu załatwiać samochód do prywatnego użytku. Myślę, że jak na nasze możliwości jesteśmy obecnie kompletni jako drużyna. Pokazaliśmy to w Hokejowej Lidze Mistrzów, gdzie godnie reprezentowaliśmy Polskę i zagraliśmy fajny hokej.
Tak się jednak złożyło, że JKH GKS Jastrzębie ponownie spojrzał we wschodnim kierunku. Obaj pozyskani zawodnicy są Rosjanami.
To prawda, jednak w przypadku Gleba i Pawła nie kierowaliśmy się ich pochodzeniem. Wyróżniali się jako zawodnicy Podhala Nowy Targ i nie mieli wygórowanych warunków finansowych. Dlatego są z nami i bardzo liczę, że pomogą drużynie w play-offach. Mówię szczerze, iż wierzę w nasz zespół, który zbudowaliśmy jeszcze przed sezonem. Natomiast korekty okazały się niezbędne w sytuacji, gdy dopadły nas kontuzje i choroby. Ponadto kibice muszą mieć na uwadze, iż rozgrywamy w tym sezonie znacznie więcej spotkań, niż przed rokiem.
Mówimy tu o uzupełnieniach kadry, a tymczasem spoglądając na sportowe CV Pawła Jelszańskiego możemy chyba liczyć na niespodziankę z jego strony?
Rzeczywiście, Paweł Jelszański w ciągu ostatniego miesiąca zwracał na siebie uwagę. Cieszę się, że jest z nami i że udało nam się dojść do porozumienia z Podhalem. Trener Gusow także ma o nim bardzo dobre zdanie. Podzielam optymizm zawarty w pytaniu.
Do wzmocnień musimy także doliczyć powrót Dominika Pasia. Zastanawia mnie, czy jego bardzo przyzwoite wejście do drużyny wynika z tego, iż ponownie znalazł się „w domu”, czy też stanowić musi nieco przykrą konstatację o różnicy dzielącej polską ekstraligę od czeskiej pierwszej ligi...
To jest bardzo złożona kwestia. Proszę wziąć pod uwagę, że Dominik wrócił do zespołu prowadzonego przez trenera, którego doskonale zna. Paś wie, jak należy grać u Roberta Kalabera, więc nie musi „uczyć się” tego wszystkiego od nowa. Nie ukrywam, iż bardzo zależało nam na jego powrocie. Kiedy pojawił się ten temat, mogliśmy pozwolić sobie na ryzyko podjęcia decyzji o pożegnaniu z Samuelem Mlynaroviciem. Czekaliśmy jedynie na „zielone światło” ze strony HC AZ Hawirzów. Potrzebowaliśmy Pasia, ponieważ wiedzieliśmy, że będzie w stanie dać nam „jakość” w określonym elemencie ofensywy.
Czy rozmowy o powrocie Pasia trwały długo? Czy też była to formalność?
Przyznam, że nie były to łatwe dyskusje. Negocjacji nie ułatwiał fakt, że Dominik bardzo chciał zostać i rozwijać się w lidze zagranicznej. Ostatecznie zdecydował się na powrót do macierzystego klubu, co mnie osobiście bardzo cieszy. Później dowiedziałem się, że starały się o niego także inne polskie ekipy. Mimo to wybrał swój „dom”.
Zahaczmy jeszcze o sprawy stricte sportowe. Jako kibice mamy pewien dylemat odnośnie falującej dyspozycji naszego zespołu. Zapytam wprost - który JKH GKS Jastrzębie jest „prawdziwy”? Ten z pierwszej tercji derbów z GKS Katowice, czy też ten z trzeciej?
Osobiście wyrażam przekonanie, że realny obraz i możliwości naszego zespołu pokazaliśmy na początku pojedynku z drużyną trenera Jacka Płachty. Zdaję sobie jednak sprawę, że w fazie zasadniczej straciliśmy nieco punktów. Chciałbym jednak, aby kibice brali pod uwagę kilka czynników. Przede wszystkim należy pamiętać, że bieżący sezon jest trudniejszy niż poprzedni. Dopadły nas też ciężkie kontuzje wśród kluczowych zawodników. Przypomnę, że tylko w listopadzie zabrakło nam trzech z pięciu czołowych obrońców. Długo czekaliśmy również na powrót do formy Martina Kasperlika. W połowie grudnia wyglądaliśmy już bardzo przyzwoicie i znaleźliśmy się na fali wznoszącej. Niestety, nie udało się nam utrzymać tej dyspozycji z powodu chorób, jakie w styczniu opanowały szatnię. Na szczęście teraz jesteśmy już całkowicie zdrowi i mam ogromną nadzieję, że ten stan rzeczy uda nam się utrzymać. Jednak powrót do optymalnej dyspozycji w takiej sytuacji musi potrwać.
Rzeczywiście, rok temu wielokrotnie mówiliśmy o tym, iż jednym z podstawowych czynników umożliwiających zdobycie złotego medalu był brak kontuzji i chorób.
Nie mam wątpliwości, że jeśli jesteśmy w pełni zdrowi, to możemy powalczyć z każdą polską drużyną. Trener Robert Kalaber ze swoim warsztatem gwarantuje, że będziemy gotowi na fazę play-off najlepiej, jak się da. Wierzę w drużynę i w nasz sztab szkoleniowy. Warunek jest jednak jeden - zdrowie. Tego sobie życzmy.
JKH GKS Jastrzębie wciąż zachowuje szansę nawet na czołową dwójkę po fazie zasadniczej, ale bardziej realnym celem wydaje się trzecie miejsce. Wiele wskazuje na to, że o losach ostatniej pozycji na podium może zadecydować zaplanowany na 18 lutego pojedynek z Cracovią. Oznacza to, że w trzecim sezonie z rzędu z Leszkiem Laszkiewiczem jako dyrektorem sportowym przychodzi nam bojować w kluczowym momencie sezonu z „Pasami”...
Rzeczywiście, trudno tego nie zauważyć (śmiech). Cóż, tak chce hokejowy los. Nie mam oczywiście nic przeciwko temu, abyśmy podobnie jak rok i dwa lata temu wyszli z tego pojedynku „z tarczą”. Istotnie, wygląda na to, że mecz z Cracovią może być bardzo ważny, jednak nie wolno nam zapominać, jak bardzo nieprzewidywalny jest hokej. Bywało przecież tak, że po dobrym spotkaniu z silnym przeciwnikiem traciliśmy punkty z konkurentem teoretycznie słabszym. Poczekajmy do końca piątej rundy. Wtedy będziemy mogli pokusić się o podsumowanie.
A kogo Leszek Laszkiewicz życzyłby sobie w... finale?
Do spotkań o mistrzostwo Polski jeszcze bardzo daleka droga. Naszym najważniejszym celem na ten moment jest przebrnięcie ćwierćfinałów. Natomiast rozumiem, o co chodzi w tym pytaniu. Od razu powiem, że nie mam „ulubionego” rywala. W tym sezonie ekstraliga jest szalenie mocna i wyrównana, a każdy zespół ma swoją określoną jakość. Nikogo nie można lekceważyć. My chcemy grać swój hokej i być groźnym dla każdego przeciwnika.
Od redakcji: W przypadku wykorzystania niniejszego wywiadu w materiałach prasowych prosimy o wskazanie źródła materiału - www.jkh.pl.