Sobotni wieczór w Krynicy upłynął nam pod znakiem niesamowitych emocji, kapitalnej pogoni i... goryczy porażki w dogrywce. W finale Pucharu Polski 2023/24 hokeiści JKH GKS Jastrzębie przegrali z GKS Tychy 2:3 d. (0:0, 0:2, 2:0, d. 0:1), ale swojej postawy w całym turnieju bynajmniej nie muszą się wstydzić. Bez wątpienia wrócimy do rywalizacji ligowej z pewną dozą optymizmu.
30 grudnia 2023 roku hokeiści JKH GKS Jastrzębie po raz piąty w historii zagrali w finale Pucharu Polski. Dotychczasowe cztery występy w meczu o główne trofeum tego turnieju zakończyły się triumfem naszego zespołu, ale... akurat w tej statystyce trafiliśmy niczym „kosa na kamień”, bowiem po drugiej stronie tafli pojawił się rywal niepokonany aż w dziewięciu finałach. Czyjaś seria musiała zatem ulec przerwaniu. Nasz optymizm wzbudziło półfinałowe zwycięstwo nad GKS Katowice, za sprawą którego na finał do Krynicy wybrało się około dwustu kibiców z Jastora. Byli oni w sobotę świadkami znakomitego widowiska, będącego efektowną reklamą polskiego hokeja.
Pierwsza tercja finałowych derbów upłynęła pod znakiem „hokejowych szachów”. Oba zespoły badały się wzajemnie, wyraźnie starając się znaleźć słaby punkt u przeciwnika. Po naszej stronie wartymi odnotowania były uderzenia Kamila Górnego (12.), Rastislava Spirko (17.) i Tuukki Rajamakiego (18.). Wszystkie te strzały padły jednak pewnym łupem Tomasza Fucika. Również Maciej Miarka nie mógł narzekać na brak zajęć, ale ostatecznie na pierwszą przerwę zjeżdżaliśmy przy bezbramkowym remisie.
Niestety, na początku drugiej odsłony podopieczni Roberta Kalabera nie zachowali dostatecznej uwagi i zostali skarceni otwarciem wyniku przez Olliego Kaskinena. Jastrzębianie starali się szybko doprowadzić do remisu, ale albo na posterunku był Fucik, albo guma wędrowała poza obręb tyskiej bramki. Kapitalną szansę na wyrównanie mieliśmy po pierwszej karze dla rywali w 33. minucie, jednak zamknięcie tyszan w ich tercji nie przyniosło efektu. Niebawem sytuacja odwróciła się, gdy po raz pierwszy (i niestety nie ostatni...) na ławkę kar udać się musiał Jakub Izacky. W odróżnieniu od naszej ekipy konkurenci nie zmarnowali power-play i w 36. minucie po trafieniu Bartłomieja Jeziorskiego na tablicy pojawił się wynik 2:0.
Mało było wówczas wśród nas optymistów, a tymczasem... na początku trzeciej odsłony jastrzębski sektor dosłownie oszalał z radości! Nie mający już nic do stracenia jastrzębianie rzucili się na rywali od pierwszego gwizdka sędziego. W efekcie w 45. minucie po błędzie rywali Michał Zając huknął w Fucika, co dobitką wykorzystał Robert Arrak. 24 sekundy później mieliśmy remis, gdy świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Dominik Paś, po czym padł w ramiona kolegów. Nasz zespół mógł wówczas dobić „krwawiącego” rywala, ale zamiast tego musieliśmy bronić się we czwórkę po drugiej karze dla Izacky'ego. Tyszanie zdołali się pozbierać i ostatecznie trzecia tercja zakończyła się remisem 2:2. Z godnych uwagi wydarzeń warto wspomnieć o pięściarskich bojach z 53. minuty, w których aktywny udział wziął doskonale nam znany Mateusz Bryk.
Wynik 2:2 oznaczał drugą naszą dogrywkę w krynickim turnieju. Niestety, tym razem nie nam było dane się cieszyć w doliczonym czasie gry. Kluczowa okazała się 62. minuta, gdy trzecią swoją karę zarobił Izacky, a zaledwie pięć sekund po tym wydarzeniu grający we czwórkę tyszanie strzelili decydującą bramkę...
Tym samym po raz dziesiąty Puchar Polski pojechał do Tychów. Nam pozostaje niedosyt, bowiem trofeum było w zasięgu ręki. Miejmy nadzieję, że tę gorycz JKH GKS Jastrzębie przekuje na ekstraligowe punkty w styczniu oraz skuteczną walkę o medal.
30 grudnia 2023, Krynica-Zdrój, 17:30
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 3:2 d. (0:0, 2:0, 0:2, d. 1:0) [SKRÓT]
1:0 Kaskinen - Jeziorski - Łyszczarczyk 20:36
2:0 Jeziorski - Kaskinen - Łyszczarczyk 35:28, 5/4
2:1 Arrak - Zając 44:53
2:2 Paś - Starzyński - Urbanowicz 45:17
3:2 Komorski - Jaśkiewicz - Łyszczarczyk 61:54, 4/3
JKH GKS Jastrzębie: Miarka - Kostek, Wajda, Urbanowicz, Paś, Kolusz - Viinikainen, Bagin, Izacky, Starzyński, Spirko - Górny, Martiska, Kiełbicki, Jarosz, Rajamaki - Hamilton, Zając, Pelaczyk, Arrak, Ł. Nalewajka.
Strzały: 28 - 34 / Kary: 8 min - 8 min / Widzów: 2 635
Sędziowali: Michał Baca, Bartosz Kaczmarek (główni) oraz Sławomir Szachniewicz, Michał Gerne (liniowi).