Zgodnie z oczekiwaniami niedzielne starcie z Orlikiem było niezwykle zacięte. Rozstrzygnięcie przyniosły dopiero rzuty karne, które jastrzębianie wykonywali niemal bezbłędnie. Zdobyte w ten sposób dwa punkty dały wicemistrzom Polski awans na czwartą lokatę w tabeli.
Typowy mecz walki obejrzeli kibice z Jastoru. Już premierowa odsłona pokazała, że o punkty nie będzie łatwo. Nieznaczną przewagę wypracowali sobie jastrzębianie, ale nie udało im się tego udokumentować bramką. Najbliżej szczęścia był Leszek Laszkiewicz, ale instynktowa interwencja Franca Slubowskiego uratowała Orlika przed stratą bramki. Tercja skończyła się nieco szybciej, bo w 16. minucie w drobny mak roztrzaskała jedna z osłon wykonanych z hartowanego szkła. Sędziowie zdecydowali, że dograją ostatnie minuty po przerwie na czyszczenie lodu.
Rezultat zmienił się dopiero po zmianie stron, gdy w 25. minucie sfaulowany został Tomasz Kulas. Napastnik JKH miał przed sobą tylko bramkarza i sędziowie musieli podyktować rzut karny. Ze względu na niedyspozycję Kulasa do krążka podjechał Leszek Laszkiewicz, który położył bramkarza na lód i pewnie wpakował gumę do siatki. Nie było to zwykłe trafienie dla Jastrzębia, bowiem ze skrzętnych wyliczeń wynika, że był to gol numer 1500 dla jastrzębskiego klubu na najwyższym szczeblu rozgrywek!
Radość z prowadzenia i jubileuszowego gola nie trwała jednak zbyt długo. Po zamieszaniu przed bramką Davida Zabolotnego krążek trafił wprost pod nogi Arkadiusza Kostka. Defensor Orlika nie miał problemów, by przenieść gumę nad leżącym już golkiperem JKH i wynik był remisowy. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca odsłony, choć z obydwu stron lodowiska były okazje do zmiany rezultatu. Remis oznaczał jednak, że w tercji numer trzy emocje były zagwarantowane.
Zaledwie 31. sekund po wznowieniu gry jastrzębianie zdołali odzyskać prowadzenie. Na listę strzelców dość szczęśliwie wpisał się Michal Plichta. Czech przymierzył z ostrego kąta i trafił tylko w podstawę bramki, ale pomocną dłoń wyciągnął jeden z defensorów Orlika, kierując gumę do własnej bramki. To zdarzenie wyraźnie poirytowało przyjezdnych, którzy chcieli prędko wyrównać. Szansa, by tego dokonać nadarzyła się dość szybko, bo gospodarze w krótkim odstępie czasu złapali dwie kary. Opolanie długo jednak pracowali nad skuteczną akcją, aż w końcu się udało i to na pięć sekund przed końcem drugiego wykluczenia. Strzał Michala Korenki poprawił były napastnik JKH, Szymon Marzec.
Miejscowi robili wszystko, by zgarnąć komplet punktów, ale bramka Orlika była jak zaczarowana. Nawet jeśli udało się zwieźć dobrze dysponowanego Slubowskiego, na drodze krążka wyrastał któryś z defensorów opolskiego zespołu. Do końcowej syreny nic w tej kwestii się nie zmieniło i zarządzono dogrywkę. Choć dodatkowe pięć minut należało do gospodarzy, rozstrzygający gol nie padł i to rzuty karne musiały wyłonić zwycięzcę. Dla jastrzębian to nie pierwszyzna. Hokeiści JKH rozstrzygnęli już w ten sposób jedno starcie tego sezonu, gdy po karnych pokonali zespół Sanoka.
Trener Robert Kalaber nie zdecydował się na zmianę wykonawców. Zaczął Leszek Laszkiewicz, który tym razem przegrał wojnę nerwów z Francem Slubowskim, który odbił krążek parkanem. Drogę do wygranej otworzyła jastrzębianom dobra interwencja Davida Zabolotnego, który zatrzymał Alexa Szczechure. Później były fantastyczne najazdy Jakuba Schejbala i Mateusza Danieluka, którzy wykonali swe próby niemal identycznie, jak podczas meczu w Sanoku. Nieudany strzał w drugiej kolejce Branislava Fabrego oznaczał, że dwa punkty zostały w Jastrzębiu, a tylko jeden powędrował do Opola.
Do zakończenia rundy pozostały już tylko trzy kolejki. Jastrzębian czekają starcia z teoretycznie słabszymi rywalami. We wtorek JKH zagra na wyjeździe z Naprzodem Janów, a trzy dni później na Jastorze podejmie Polonię Bytom. Podczas tego spotkania jastrzębscy kibice podziękują Adrianowi Labrydze za wspaniałe sześć sezonów, jakie spędził w JKH GKS Jastrzębie. Popularny "Leon" chyba wcześniej niż planował musiał odwiesić łyżwy na kołku. Wszystko przez kontuzje kolana, które przez ostatnie kilka lat doskwierało słynącemu z potężnego uderzenia defensorowi. Pierwszą rundę JKH GKS zakończy w najbliższą niedzielę w Sosnowcu, gdzie skrzyżuje kije z Zagłębiem.
Polska Hokej Liga - 8. kolejka - 27/09/2015 (niedziela) - Jastrzębie-Zdrój - godz. 18:00
JKH GKS JASTRZĘBIE - ORLIK OPOLE 3:2 k. (0:0, 1:1, 1:1, 0:0, 2:0)
1:0 - 24:39 - Leszek Laszkiewicz (rzut karny)
1:1 - 31:49 - Arkadiusz Kostek
2:1 - 40:31 - Michal Plichta (5/4)
2:2 - 44:01 - Szymon Marzec - Michal Korenko, Michael Cichy (5/4)
3:2 - 65:00 - Jakub Schejbal (decydujący rzut karny)
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny (Berggruen) - Bigos, Górny, Laszkiewicz, Ł. Nalewajka, Kulas - Janaćek, Semrád, Danieluk, Petro, Plichta - Pastryk, Schejbal, R. Nalewajka, Jaworski, Świerski.
Orlik Opole: Slubowski (Nobis) - M. Stopiński, Sznotala, F. Stopińsk, Szydło, Marzec - Bychawski, Dolny, Szczechura, Cichy, Fabry - Korenko, Kostek, Klecha, Rompkowski, Łymanski oraz Zwierz, Gawlik.
Kary: 16 min - 16 min / Strzały: 43-26 / Widzów: 700.
Sędziowali: Tomasz Heltman (główny) - Maciej Byczkowski, Paweł Kosidło (liniowi).
Trenerzy: Robert Kaláber (JKH GKS Jastrzębie) - Jacek Szopiński (Orlik Opole).