Bez dwóch zdań - za sprawą dotychczasowego wyjazdowego dorobku hokeiści JKH GKS Jastrzębie zasługują na miano... nieproszonych gości! Sześć na siedem zwycięstw na obiektach rywali, wśród których w piątkowy wieczór znalazł się bezcenny triumf w Satelicie Spodka! Derby dla nas ''załatwili'' Martin Kasperlik (przy genialnym udziale Emila Bagina) i Teemu Pulkkinen, a także świetnie spisujący się w bramce Maciej Miarka. Brawo, Panowie! Mamy podium!
Przed piątkowym pojedynkiem nasz zespół zdążył i potrenować, i nieco odpocząć. Tę świeżość było widać na katowickiej tafli, bowiem podopieczni Roberta Kalabera zagrali z dużą ''lekkością'' i tym bez wątpienia zaskoczyli ekipę Jacka Płachty. Derby nie mogły zresztą lepiej rozpocząć się dla gości, bowiem już w 6. minucie po kapitalnej indywidualnej akcji wynik otworzył... w nie swoim stylu Martin Kasperlik. Czeski sprinter mógł bowiem rozgrywać gumę z dwoma kolegami w tercji rywala, a tymczasem wziął na siebie ciężar gry i z dystansu technicznie pokonał Johna Murray'a. Trafienie dodatkowo uskrzydliło nasz zespół, ale niestety zamiast podwyższenia prowadzenia mieliśmy remis, gdy zasłoniętego Macieja Miarkę strzałem z dystansu pokonał Albin Runesson.
Na szczęście nie musieliśmy długo rozpamiętywać niewykorzystanej inicjatywy. W 23. minucie podczas gry w przewadze (co za ulga!) kapitalną akcję rozegrali Aleksi Makela, Hannu Kuru i Teemu Pulkkinen - ten ostatni w dość ekwilibrystyczny sposób uderzeniem między nogami wykończył ten wspaniały ''bilard''. Po tym golu mecz wyrównał się, choć jastrzębianie jeszcze dwukrotnie grali w pięciu na czterech - tym razem jednak ''Murarz'' nie dał się pokonać. Z kolei coraz lepiej rozgrzany Maciej Miarka raz po raz zatrzymywał rywali, a że przy okazji pomogło mu szczęście w postaci słupka, to... tym lepiej dla nas.
W trzeciej odsłonie wicemistrzowie Polski rzucili się do odrabiania strat i - co trzeba przyznać - momentami spychali gości do obrony, w czym ''pomogły'' dwie kolejne kary dla Taneli Ronkainena (to jeszcze efekt działań sprzed przerwy) oraz Kamila Górnego. Miarka był jednak ''nie do ugryzienia'' i do ostatniej syreny nie skapitulował, walnie przyczyniając się do cennego triumfu. ''Kropkę nad i'' w dziele zdobycia ''Satelity'' postawił Emil Bagin. Słowak niczym profesor zatańczył za bramką Katowic z krążkiem, oszukał pół drużyny gospodarzy i wystawił gumę do kompletnie niekrytego Kasperlika, któremu pozostało jedynie zapytać Murray'a, w który róg chce dostać gola.
Dwubramkowe prowadzenie wyraźnie wzmocniło psychicznie nasz zespół, który w zasadzie do końca meczu nie popełnił już większego błędu i nie pozwolił derbowemu konkurentowi na odzyskanie nadziei na punkty.
Wygrana w Katowicach pozwala nam nie tylko na awans na podium, ale także odzyskanie inicjatywy w walce o finały Pucharu Polski. Kolejny krok do tej rywalizacji możemy poczynić już w niedzielę, kiedy to na Jastorze podejmiemy GKS Tychy. Zapraszamy!
18 października 2024, Katowice, 18:30
GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 1:3 (1:1, 0:1, 0:1)
0:1 Kasperlik 05:17
1:1 Runesson - Mroczkowski - Smal 13:02
1:2 Pulkkinen - Kuru - Makela 22:42, 5/4
1:3 Kasperlik - Bagin 49:28
JKH GKS Jastrzębie: Miarka - Ronkainen, Makela, Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen - Żurek, Bagin, Kasperlik, Rac, Petras - Kunst, Hanzel, Urbanowicz, Kiełbicki, Ślusarczyk - Blomberg, Górny, Zając, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka.
Strzały: 29 - 32 / Kary: 8 min - 6 min / Widzów: 1 435
Sędziowali: Paweł Kosidło, Przemysław Gabryszak (główni) oraz Sławomir Szachniewicz, Michał Gerne (liniowi).