Nie udało się hokeistom JKH GKS Jastrzębie podtrzymać zwycięskiej passy nad GKS Tychy. W niedzielny wieczór nasz zespół dość pechowo przegrał na Stadionie Zimowym 1:3 (0:1, 1:0, 0:2), tracąc decydujące gole na samym finiszu zawodów. Honorowe trafienie dla jastrzębian zapisał na swoje konto Hannu Kuru, który po profesorsku wykończył akcję w osłabieniu. W efekcie porażki w Tychach oraz innych rozstrzygnięć podopieczni Roberta Kalabera wypadli - miejmy nadzieję tylko chwilowo - z podium Tauron Hokej Ligi.
Niedzielne derby były bardzo wyrównane i bez wątpienia mogły się podobać. Z tafli poleciało wiele ''iskier'', ale... co było na lodzie, pozostało na lodzie. Na pewno jednak obie ekipy mogą mieć do siebie pretensje o skuteczność w przewagach, bowiem spośród ośmiu kar żadna nie zakończyła się golem, w czym sporą zasługę mieli Tomasz Fucik i Maciej Miarka, który zastąpił w naszej bramce Vilho Heikkinena i spisał się bardzo przyzwoicie.
Wynik niedzielnych derbów otworzył w 7. minucie bohater dnia Bartłomiej Pociecha, który otrzymawszy podanie z lewego skrzydła huknął spod niebieskiej wprost w okienko jastrzębskiej bramki. Na kolejne trafienie czekaliśmy do 25. minuty i było ono dziełem wspomnianego Hannu Kuru. Ale po kolei - najpierw Szymon Kiełbicki powędrował na ławkę kar za rzekomy atak na Tomasza Fucika, który zresztą zakończył się szarpaniną... Bartosza Ciury i Macieja Urbanowicza. W tymże osłabieniu kapitalnym podaniem spod naszej bramki popisał się Aleksi Makela, z czego skorzystał Hannu Kuru, w wybitny sposób wyprowadzając w pole Fucika.
W 28. minucie mogliśmy ucieszyć się po raz drugi, gdy podczas kary dla Dominika Pasia (obecnie tyszanina) Mark Kaleinikovas pocelował w słupek bramki gospodarzy. Niebawem to rywale mieli prawo narzekać, gdy wracający do gry ''Pasiu'' zmarnował sytuację sam na sam z Miarką.
Maciej Miarka mógł zresztą zostać bohaterem końcówki zawodów, gdyby nie... mnóstwo pecha. Oto bowiem w 56. minucie tyszanie wrócili na prowadzenie za sprawą Jana Krzyżka, któremu... ''zszedł'' krążek z kija i w tak nieprawdopodobny sposób zakoziołkował, że zmylił wszystkich, łącznie zapewne z samym strzelcem gola. Następnie Miarka fantastycznie wybronił strzał Mathiasa Lehtonena i ta interwencja bez wątpienia będzie ozdobą niedzielnej kolejki. Niestety, pozostaliśmy w grze tylko na kilkadziesiąt sekund, po których rzucając wszystkie siły na atak nadzialiśmy się na kontrę wykończoną przez Bartłomieja Pociechę i Joonę Monto.
Teraz przed nami kilka dni na ''poukładanie głów'' przed końcówką trzeciej rundy. W derbach z Katowicami i Tychami nie byliśmy zespołem gorszym, ale konto punktowe pozostało bez zmian. Trzech porażek z rzędu w tym sezonie jeszcze nie zanotowaliśmy, a zatem w piątek przeciw KH Enerdze Toruń będziemy liczyć na przełamanie.
24 listopada 2024, Tychy, 17:00
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 3:1 (1:0, 0:1, 2:0)
1:0 Pociecha - Monto 06:21
1:1 Kuru - Makela 24:06, 4/5
2:1 Krzyżek - Gościński - Ahola 55:35
3:1 Pociecha - Monto 58:51
JKH GKS Jastrzębie: Miarka - Ronkainen, Makela, Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen - Żurek, Bagin, Kasperlik, Rac, Kiełbicki - Kunst, Hanzel, Urbanowicz, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka - Górny, Blomberg, Sołtys, Ślusarczyk, Zając.
Strzały: 37 - 27 / Kary: 8 min - 8 min / Widzów: 2 300
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Patryk Kasprzyk (główni) oraz Michał Gerne, Igor Dzięciołowski (liniowi).