A zatem ekstraligowy 2024 rok kończymy znakomicie! W ostatnim spotkaniu Tauron Hokej Ligi przed zmianą ''szyldu'' JKH GKS Jastrzębie odprawił z Jastora lidera rozgrywek GKS Tychy wynikiem 5:2 (2:1, 1:1, 2:0)! Podopieczni Roberta Kalabera bezlitośnie wykorzystali błędy rywali w defensywie i ponownie udowodnili, że ''przed pucharową Krynicą'' możemy być umiarkowanymi optymistami. Brawo Panowie, dobrze się to oglądało. A na gola numer 3000 poczekamy do 2025 roku. Aktualnie licznik wskazuje 2998 bramek w historii ekstraligowych występów jastrzębskich hokeistów.
Na otwarcie wyniku niedzielnych derbów czekaliśmy niespełna trzysta sekund. Już w 5. minucie po znakomitym dograniu Emila Bagina (przez pół tafli!) guma trafiła do niepilnowanego na lewym skrzydle Romana Raca, który nie zmarnował ''prezentu'' tyskiej defensywy. Radość nie trwała długo - już w 8. minucie było 1:1, gdy po dłuższym naporze w przewadze Vilho Heikkinena zdołał w końcu strzałem z pół-dystansu pokonać Bartłomiej Jeziorski. Podopieczni Roberta Kalabera błyskawicznie odpowiedzieli golem Hannu Kuru, przy czym tu nasz ''profesor od asyst'' kapitalnie wykorzystał fatalny błąd jednego z obrońców gości, który niefortunnie wybijał gumę spod własnej bramki. Podrażnieni dwoma straconymi nieco na własne życzenie golami tyszanie ruszyli do ataku, ale do przerwy nie byli w stanie ponownie pokonać Heikkinena, choć gospodarze dwukrotnie złapali karę techniczną, a ponadto przez minutę bronili się w podwójnym osłabieniu.
Początkiem problemów w drugiej odsłonie były dwie kolejne kary, które w 25. minucie ''odcierpieć'' musieli Taneli Ronkainen i Niki Blomberg. Gdy Finowie odpoczywali w boksie kar, ekipa Pekki Tirkkonena doprowadziła do wyrównania za sprawą sprytnego zagrania Rasmusa Heljanko, który markując podanie oddał niesygnalizowany strzał i zaskoczył tym jastrzębian. Tyszanie mieli ogromną ochotę pójść za ciosem, jednak Vilho Heikkinen tego dnia nie miał zamiaru już kapitulować. Inicjatywa gości nie przyniosła skutku, co zemściło się w 33. minucie - po wygranym buliku guma trafiła do wycofanego nieco Emila Bagina, którego bombę przeciął jeszcze Samuel Petras i tym samym prowadzenie wróciło do podopiecznych Roberta Kalabera.
W trzeciej tercji tempo gry niezłego do tej pory widowiska nieco ''siadło'', co wpływ miała bez wątpienia uważna gra JKH GKS Jastrzębie w defensywie. Lider nie był w stanie ponownie doprowadzić do wyrównania, dzięki czemu na finiszu nasz zespół mógł wyprowadzić dwa kolejne zabójcze ciosy. Najpierw w 54. minucie szarżujący lewą stroną Szymon Kiełbicki nie zmarnował błędu Mateusza Bryka i samotnym najazdem uzyskał czwartą bramkę, zaś półtora minuty później wynik ustalił Hannu Kuru dobijając strzał Kiełbickiego po kolejnym nierozważnym zagraniu tyskiej defensywy.
Teraz przed nami Święta Bożego Narodzenia, jednak wobec szykujących się emocji związanych z Pucharem Polski dla naszego zespołu będzie to intensywny czas przygotowań do tego ostatniego akordu 2024 roku w polskim hokeju.
22 grudnia 2024, Jastrzębie-Zdrój, 17:00
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 5:2 (2:1, 1:1, 2:0)
1:0 Rac - Bagin 04:52
1:1 Jeziorski - Monto - Kaskinen 08:50 5/4
2:1 Kuru 09:40
2:2 Heljanko - Kaskinen - Lehtonen 25:54 5/3
3:2 Petras - Bagin - Rac 32:19
4:2 Kiełbicki 53:53
5:2 Kuru - Kiełbicki - Makela 55:20
JKH GKS Jastrzębie: Heikkinen - Ronkainen, Makela, Kiełbicki, Kuru, Pulkkinen - Żurek, Bagin, Zając, Rac, Petras - Górny, Blomberg, Urbanowicz, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka - Kunst- Hanzel, Wawrzkiewicz, Ślusarczyk, Szczerba.