W piątkowy wieczór zmuszeni byliśmy przełknąć bardzo gorzką pigułkę, którą zaaplikowali nam zawodnicy Comarch Cracovii, zdobywając Jastor wynikiem 6:1 (0:2, 1:1, 0:3). Mimo dość równej liczby strzałów z obu stron, to rywale popisali się znakomitą skutecznością, a jastrzębianom z kolei we znaki dał się nowy nabytek ''Pasów'' - znany z Sanoka Dominik Salama. Szansa na rehabilitację już w niedzielę - o godz. 17:00 JKH GKS podejmuje Energę Toruń.
W pierwszych minutach meczu to podopieczni Roberta Kalabera powinni byli objąć prowadzenie, ale ''setek'' nie wykorzystali Mark Kaleinikovas i Martin Kasperlik. Zmarnowane okazje zemściły się w 4. minucie, gdy po podaniu zza bramki między naszymi obrońcami lukę znalazł drugi z bohaterów dnia po stronie gości - Johan Lundgren. Mimo straty gola jastrzębianie kontynuowali natarcie, ale w 15. minucie otrzymali kolejny cios - tym razem piękną kiwką popisał się Damian Kapica i dość prostym strzałem pokonał Macieja Miarkę. Tuż przed przerwą znów zmarnowaliśmy okazję do ''napoczęcia'' Salamy - sam na sam z Finem przegrał po podaniu Macieja Urbanowicza Tomasz Szczerba.
Początek drugiej odsłony to kontynuacja koszmaru pod nazwą ''krakowska skuteczność, jastrzębska nieskuteczność''. W 23. minucie podopieczni Marka Ziętary strzelili trzeciego gola - tym razem w okolicznościach wołających ''o pomstę do nieba'' - wspomniany już Lundgren otrzymał podanie na prawym skrzydle zza bramki, objechał w wolnym tempie trzech naszych graczy i na raty pokonał Miarkę. Szansa na odwrócenie losów tego... dziwnego pojedynku nastąpiła w 27. minucie - rywale wyłapali bowiem trzy kary z rzędu i w końcu po faulu na Martinie Kasperliku rzut karny wykorzystał Emil Bagin. Dodajmy przy tym, że pierwsze z tych przewinień to ostry atak Jauhenija Kamenenua na Radosława Nalewajkę, który zaczął krwawić po zjechaniu do boksu - sędziowie nie mieli jednak zamiaru ocenić tego faktu i ukarali reprezentacyjnego obrońcę jedynie dwuminutową karą.
Z wynikiem 1:3 zjechaliśmy na drugą przerwę, a zatem wydawało się, że jeszcze możemy powalczyć o punkty. Niestety, w 46. minucie Comarch Cracovia ukłuła po raz czwarty trafieniem Oliviera Olssona i nie pozostało nam już nic innego, jak postawić wszystko na jedną kartę - w efekcie już w 53. minucie Robert Kalaber zdjął z tafli Miarkę. Napór - oczywiście - nie przyniósł efektu za sprawą kapitalnie spisującego się Salamy... Po dwóch minutach jastrzębskich ataków guma wpadła jednak w końcu do siatki, ale - jak to w takich sytuacjach bywa - tej opuszczonej przez bramkarza po strzale przez całą taflę Szymona Bieńka. Jastrzębian dobił jeszcze Lundgren i tym samym wynik 1:6 poszedł w świat.
Faktem jest, że nie odzwierciedlał on przebiegu widowiska, ale marna to pociecha. Tym samym krakowianie brutalnie zrewanżowali się nam za... komplet jastrzębskich zwycięstw w 2024 roku. Dodajmy, że to najwyższa domowa porażka JKH GKS z Comarch Cracovią od 2010 roku.
10 stycznia 2025, Jastrzębie-Zdrój, 18:00
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 1:6 (0:2, 1:1, 0:3)
0:1 Lundgren - Wahlgrem - Kapica 03:49
0:2 Kapica - Wahlgrem - Brandhammar 14:18
0:3 Lundgren - Kapica - Jaśkiewicz 22:54
1:3 Bagin 27:38 (karny)
1:4 Olsson - Kapica - Brynkus 45:55
1:5 Bieniek - Wahlgrem 55:18 (do pustej bramki)
1:6 Lundgren - Wahlgrem - Kapica 56:52
JKH GKS Jastrzębie: Miarka - Ronkainen, Makela, Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen - Żurek, Bagin, Kasperlik, Petras, Ślusarczyk - Blomberg, Kunst, Urbanowicz, Kiełbicki, Szczerba - Górny, R. Nalewajka, Ł. Nalewajka, Zając.
Strzały: 25 - 32 / Kary: 8 min - 10 min / Widzów: 560
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Rafał Noworyta (główni) oraz Zachariasz Kadela, Michał Kret (liniowi).