''To nasz wygrany sezon''

 
2025-04-04

Emocje związane z sezonem 2024/25 powoli przemijają, stając się sympatycznym wspomnieniem o cennym brązie i powrocie na ekstraligowe podium. To znakomita okazja do podsumowującego wywiadu z prezesem Kazimierzem Szynalem, który nie ukrywa wprawdzie radości z sukcesu, ale zarazem dzieli się z kibicami cennymi (i rzeczywistymi!) wiadomościami dotyczącymi przyszłości jastrzębskiego hokeja. Rozmawiamy o sytuacji finansowej naszego klubu, a także o planowanej przebudowie Lodowiska Jastor. Nie pominęliśmy tematu sztabu trenerskiego i... dwudziestolecia prezesury sternika JKH GKS Jastrzębie. Zapraszamy! To lektura obowiązkowa dla każdego sympatyka naszego klubu.

UWAGA! Uprzejmie prosimy zaprzyjaźnione Media wykorzystujące niniejszy autoryzowany wywiad w swoich publikacjach prasowych o wyraźne wskazanie źródła rozmowy - oficjalnej strony JKH GKS Jastrzębie (jkh.pl).

Tegoroczny brązowy medal jest czwartym w historii JKH GKS Jastrzębie. Pokusiłbym się jednak o stwierdzenie, że jest to najcenniejsza zdobycz z tego kruszcu w dziejach naszego klubu. W 2014 roku uznawaliśmy brąz za porażkę, licząc na finał. Pięć lat temu miejsca na podium przyznano w efekcie decyzji PZHL, zaś trzy lata temu ten krążek został wywalczony po złocie jako pewne ''pocieszenie''...
Kazimierz Szynal - Zgadza się. To bardzo duży sukces naszego klubu i cała hokejowa społeczność podobnie to odbiera. Oczywiście bardzo cieszymy się z brązowego medalu, choć po emocjach związanych z półfinałami możemy mieć pewien niedosyt, że tak niewiele zabrakło nam do awansu. Wszak warto pamiętać, iż mecze o trzecie miejsce zawsze są rywalizacją drużyn pokonanych. Niemniej, jestem przekonany, że zawsze bardzo mile wspominać będziemy przełom zimy i wiosny 2025 roku. To nasz wygrany sezon! Nie wszyscy w polskiej ekstralidze mogą tak powiedzieć.

Pamiętam, że kiedyś ocenił pan, iż czasem lepiej zdobyć brąz i zakończyć sezon zwycięstwem, aniżeli otrzymać srebro za finałową porażkę.
Rzeczywiście, coś w tym jest. Sam byłem świadkiem takiej sytuacji po jednym z naszych przegranych finałów. Dwa dni po po nim pojechałem na decydujące spotkanie o brąz. Radość zwycięskiej ekipy była znacznie większa, niż ta w ''srebrnej'' jastrzębskiej szatni.

A czy teraz mogło być jeszcze lepiej? Z ''balkonu'' na Jastorze zapewne doskonale widział pan tego słynnego już gola Martina Kasperlika, który wpadł do tyskiej bramki o ułamek sekundy za późno. Zdążył się pan - podobnie jak my wszyscy - przedwcześnie ucieszyć z wygranej?
Cóż, nikt nie miał chyba w tym momencie tak bardzo wyostrzonej podzielności uwagi, aby jednocześnie emocjonować się kontrą Kasperlika i spoglądaniem na zegar. Okazało się ostatecznie, że zabrakło nam dosłownie setnych części sekundy, aby doprowadzić do siódmego meczu, w którym przecież mogło być różnie. Jest takie stare sportowe powiedzenie, że ''szczęście sprzyja lepszym'', a do nas w rywalizacji z GKS Tychy los fortuny nie chciał się uśmiechnąć. W finale Pucharu Polski w Krynicy mogliśmy narzekać na naszą skuteczność w pierwszej tercji. Z kolei w szóstym meczu półfinałowym na Jastorze straciliśmy wyrównującego gola na trzydzieści dziewięć sekund przed syreną. Czy zatem mogło być lepiej? Myślę, że tak. Trochę żałujemy również dlatego, że obserwując obecną finałową rywalizację GKS Tychy z GKS Katowice mam wrażenie, iż nie bylibyśmy na straconej pozycji w zmaganiach z drużyną Jacka Płachty.

Nie możemy nie wspomnieć, że ten brąz smakuje tak wybornie również z uwagi na siłę naszej konkurencji. Ekstraliga jest mocniejsza niż jeszcze kilka lat temu. Fakt, że o potencjale czołowych drużyn decydują Finowie czy Szwedzi, mówi sam za siebie.
Gdy w 2008 roku awansowaliśmy do elity, o złoto biły się dwie-trzy drużyny, które organizacyjnie i kadrowo bardzo odstawały od reszty. Teraz jest inaczej - liga wyrównała się ''w górę''. Wystarczy przypomnieć nasze ćwierćfinałowe boje z Energą Toruń, w których nie brakowało emocji.

Uchylmy teraz rąbka tajemnicy odnośnie Hannu Kuru. Lider naszej drużyny nie zagrał w szóstym meczu z GKS Tychy, a kilkadziesiąt godzin później kibice zobaczyli go w roli szczęśliwego ojca swojego pierworodnego dziecka. Nasz klub nie czynił mu problemów z nagłym wyjazdem do Finlandii w kluczowej chwili sezonu. Kuru pięknie odpłacił się JKH GKS swoimi golami w dogrywkach meczów o brąz z Unią Oświęcim. To wręcz filmowa historia.
Podpisując kontrakt z Kuru wiedzieliśmy o jego sytuacji rodzinnej. Hannu sygnalizował nam, że w marcu będzie tatą. Daliśmy słowo, że pozwolimy mu być z żoną w tej ważnej chwili i dotrzymaliśmy słowa.

Zapewne tradycyjnie nie uda mi się ''wyciągnąć'' z pana prezesa odpowiedzi na pytanie o najlepszego zawodnika JKH GKS Jastrzębie w mijającym sezonie.
Tradycyjnie (śmiech). Nie chciałbym nikogo indywidualnie wyróżniać. Nie jest żadną tajemnicą, że o obliczu drużyny decydowało kilku chłopaków, ale ja staram się brać pod uwagę nie tylko play-offy, ale całe rozgrywki. Pozostańmy przy tym, że jako drużyna zasłużyliśmy na medal. To jest najważniejsze.

To może warto poświęcić kilka ciepłych słów dla naszych lokalnych ulubieńców kibiców - Radosława i Łukasza Nalewajków. Wszak przed rokiem wcale nie było pewne, że pozostaną na Jastorze. Tymczasem po tych dwunastu miesiącach możemy przyznać, że to był jeden z najlepszych ich sezonów w macierzystym klubie. A już radość Radka z gola w trzecim meczu z Tychami była wręcz epicka.
Trzeba zawsze pamiętać, iż aby wychowankowie mogli występować w pierwszej drużynie, muszą zostać spełnione pewne warunki. Zawodnik na szczeblu górnej połowy tabeli ekstraligi musi prezentować określoną jakość. Jeśli nasz wychowanek jest w stanie osiągnąć ten poziom, wówczas jako zarząd JKH GKS Jastrzębie staramy się zachęcać go do pozostania w klubie. Zawsze byliśmy i jesteśmy za tym, aby w naszej drużynie było jak najwięcej naszych hokeistów, ale też musimy stawiać zespołowi określone cele do zrealizowania. Trzeba umieć znaleźć ''złoty środek''. W przypadku naszych braci-bliźniaków zapewnienie wspomnianej jakości poszło w minionym sezonie w parze z ich stuprocentowym zaangażowaniem i ambicją. To może nas tylko cieszyć.

Przejdźmy do mniej wesołych kwestii. Wiele mówi się ostatnio o komplikującej się sytuacji finansowo-organizacyjnej. Niestety musimy teraz podjąć ten temat, co paradoksalnie jeszcze mocniej uwypukla wartość zdobytego brązu. Przypuszczalnie na kolejny medal będziemy musieli nieco poczekać...
Nie można wykluczyć takiego scenariusza. W ostatnich latach walczyliśmy o najwyższe cele, czyli o puchary i miejsca na podium. Jednak w przyszłym sezonie zapewne te zamierzenia będziemy musieli zweryfikować zarówno z uwagi na ogólną sytuację finansową naszego klubu, jak i kwestie związane z Lodowiskiem Jastor. Zarząd JKH GKS Jastrzębie zrobi wszystko, aby nasz klub przysłowiową ''suchą stopą'' przeszedł przez ten trudniejszy moment w swojej historii. Chcemy przetrwać ten czas w dobrej kondycji. Na pewno nie pójdziemy śladem kilku innych klubów i nie podpiszemy z utytułowanymi graczami nierealnych kontraktów, aby następnie rozwiązywać je w pośpiechu. Nie doprowadzimy do sytuacji, w której zagrożony będzie byt naszego klubu. I podkreślam, że chodzi tu zarówno o drużynę w ekstralidze, jak i o grupy szkolenia dzieci i młodzieży. Będziemy jak zawsze mądrze gospodarować dostępnymi środkami, aby nie musieć uciekać się do jakiegokolwiek planu naprawczego. Zaznaczam i chciałbym, aby zostało to dodatkowo podkreślone, że JKH GKS Jastrzębie nie ma długów i nie będzie również generować zadłużenia. To nasz cel na najbliższy czas.

Myślę, że te deklaracje uspokoją kibiców. Gdzieniegdzie wróżono już JKH GKS Jastrzębie powtórkę ze scenariusza znanego z Nowego Targu.
Powtórzę, że niezależnie od wszelkich wstrząsów i problemów nie widzę zagrożenia dla funkcjonowania JKH GKS Jastrzębie. I my jako zarząd postaramy się, aby takiego zagrożenia nie było także w przyszłości. Od razu dodam, że klub ma podpisaną umowę z Jastrzębską Spółką Węglową i cieszy się jej wsparciem. Podobnie nie zapomina o nas Miasto Jastrzębie-Zdrój, czego dowodem była nasza bardzo owocna wtorkowa wizyta u prezydenta Michała Urgoła. Uspokajam zatem kibiców - będziemy grać w ekstralidze i nie zrezygnujemy ze szkolenia hokejowej młodzieży.

Przejdźmy zatem do kolejnej palącej kwestii, jaką jest problematyka związana z przebudową Lodowiska Jastor. Ten temat wciąż jest nieco tajemniczy dla kibiców JKH GKS Jastrzębie i poza nielicznymi doniesieniami medialnymi nie funkcjonuje w głównym obiegu.
Myślę, że określenie ''tajemniczy'' nie jest tu adekwatne. Mamy bowiem wciąż sporo niewiadomych, spośród których część być może wyjaśni się jeszcze w kwietniu. Przede wszystkim należy pamiętać, że właścicielem Lodowiska Jastor - a zatem głównym inwestorem - jest Miasto Jastrzębie-Zdrój. W przyszłym tygodniu ma mieć miejsce rozstrzygnięcie przetargu odnośnie przebudowy, a w istocie - powstania nowego obiektu. Nie można jednak wykluczyć, iż z powodów proceduralnych nie dojdzie ono do skutku. To dość naturalny bieg wydarzeń w przypadku tak poważnych inwestycji, które dodatkowo oparte są w pewnym stopniu o środki z Unii Europejskiej. Generalnie każda z opcji generuje kolejne rozwiązania, których nie chciałbym tu opisywać. Powiem tylko, że istnieje zarówno możliwość, iż już w czerwcu nad taflą nie będzie dachu, jak i taka, że... rozegramy jeszcze jeden sezon na obecnie funkcjonującym obiekcie. W tym ostatnim przypadku konieczne byłyby jednak doraźne remonty na Jastorze, w tym rozwiązanie problemów z pleksami. Krótko mówiąc, mamy sporo ''zmiennych'', na które będziemy musieli reagować. Jesteśmy w stałym kontakcie z Urzędem Miasta i w razie konieczności konsultacji rozmawiamy i spotykamy się na bieżąco.

A czy wiemy, jak miałoby wyglądać to ''nowe'' Lodowisko Jastor?
Generalnie tak. Obiekt zachowa obecną kubaturę. Nadal funkcjonować będą dwie trybuny, przy czym pod większą z nich powstanie dodatkowe piętro z pomieszczeniami na szatnie i sale do ćwiczeń. Na pewno sporą atrakcją dla kibiców będzie zawieszenie pod dachem telebimu typu ''cube'', który ma ozdobić nowy Jastor.

Mamy zatem mnóstwo możliwości rozwoju sytuacji. A który byłby najbardziej optymalny dla JKH GKS Jastrzębie?
Najlepszy scenariusz niestety jest nierealny. Z naszej perspektywy idealnie byłoby ''dograć'' kolejne sezony na obecnym obiekcie, a następnie przenieść się na nowe lodowisko - czyli tak, jak miało to miejsce w przypadku Zagłębia Sosnowiec. Niestety, u nas takiej możliwości nie ma. Dobrym - choć już nie idealnym - rozwiązaniem byłoby umożliwienie nam rozegrania jeszcze jednego sezonu na naszym lodzie, a ten ''dodatkowy'' rok wykonawca wybrany w przetargu poświęciłby na pełne przygotowanie się do prac zarówno pod kątem technicznym, jak i dokumentacyjnym. Nie jest przecież wielką tajemnicą, że pewne kluczowe elementy nowej hali nie leżą na półkach w OBI, ale trzeba zamówić je w hucie, która będzie potrzebowała czasu na ich przygotowanie.

Tak czy inaczej oznacza to, że będziemy trenowali i grali poza miastem. W optymistycznym scenariuszu - jak długo?
Osiemnaście miesięcy.

Czyli w realistycznym zapewne nieco dłużej... O ile potrenować można chociażby w Pawłowicach czy Cieszynie, o tyle mecze to bardziej skomplikowana sprawa. W przestrzeni medialnej pojawiają się informacje, że jastrzębska ekstraliga mogłaby zawitać do Karwiny, ale mówi się też o Bytomiu czy Sosnowcu. Istnieje również scenariusz rozgrywania wszystkich meczów na wyjazdach.
Nie będę udawał, że nie prowadzimy rozmów z naszymi sąsiadami. Jednak od ''badania terenu'' do podjęcia jakichkolwiek decyzji jest daleka droga. Te zaś zapadną dopiero wówczas, gdy będziemy w stu procentach pewni, co dalej z Jastorem. Powiem tylko, że z opcji, które pan wymienił, najmniej prawdopodobne wydają się zmagania o punkty za naszą południową granicą. Jedno jest pewne - każdy mecz i trening poza własnym obiektem to duże sumy, które znacznie przewyższają koszty zawodów i zajęć ''w domu''. No cóż, po prostu będziemy musieli sobie z tym poradzić.

Przejdźmy teraz do spraw kadrowych, które w tym przypadku są ''pochodną'' tego, o czym mówiliśmy w poprzednich akapitach. Zapytam wprost - znacie się z trenerem Robertem Kalaberem jak ''łyse konie''. We wtorek rozmawialiście na spotkaniu zarządu klubu. Pojawiają się dość poważne obawy, że mecz z Unią Oświęcim był naszym ostatnim spotkaniem pod wodzą Kalabera...
Trener Robert Kalaber jest z nami od jedenastu lat. To kawał czasu, który w naszym przypadku okraszony został wieloma sukcesami. Te puchary, medale i tytuły są także zasługą szkoleniowca. Tym bardziej są one cenne, iż wywalczyliśmy je w bojach z klubami zasobniejszymi i - przynajmniej teoretycznie - mocniejszymi kadrowo. A czy Robert z nami zostanie? Cóż, na dziś mogę przyznać, że... raczej nie. Nie przesądzam jednak żadnego scenariusza. Kibice JKH GKS Jastrzębie mogą być jednak pewni, że dowiedzą się o decyzji ''w tę lub tamtą stronę'' jako pierwsi z naszych oficjalnych mediów.

Zapewne wielu sympatyków JKH GKS Jastrzębie o tym nie wie, ale o odejściu Roberta Kalabera mówiło się już rok temu. A potem Słowak podpisał kontrakt na trzy lata.
Toteż nie przesądzam, jaki będzie ciąg dalszy. Rozumiemy jednak, że Robert ma swoje plany i chciałby się rozwijać. Czas ucieka, a kariera trenerska ma swoje ograniczenia. Kalaber chce osiągać kolejne sukcesy i nie można mu się dziwić. Tymczasem u nas o takowe będzie w najbliższych latach raczej trudno.

Myślę, że wszyscy nasi czytelnicy docenią tę ''kawę na ławę''. A co z Leszkiem Laszkiewiczem i Rafałem Bernackim?
Jeśli trener Robert Kalaber pozostanie w JKH GKS Jastrzębie, to nie zmieni się również sztab szkoleniowy. Jeżeli jednak Słowak odejdzie, będziemy na to przygotowani. Kibice mogą być spokojni o nasz rozsądek - mamy ''plany B'', których oczywiście na razie nie ujawniamy.

A czy jednym z ''planów B'' byłoby powierzenie opieki nad zespołem Rafałowi Bernackiemu?
Taka opcja również jest rozważana. Proszę jednak więcej nie drążyć (śmiech).

Zapytam jeszcze tylko o sprawy związane z zawodnikami. Paradoksalnie, mamy tu kolejne podobieństwo do 2015 roku. Wówczas ''do gry'' weszło nam utalentowane pokolenie końcówki lat dziewięćdziesiątych. Teraz mamy do dyspozycji nasz rocznik 2006, po którym wiele sobie obiecujemy. Nasi juniorzy zdobyli niedawno srebro i brąz Mistrzostw Polski, a nie jest wielką tajemnicą, że liczyliśmy na więcej.
Rzeczywiście, trudno nie dopatrywać się pewnych analogii. Problemy finansowe 2015 roku pozwoliły na wypromowanie kilku utalentowanych chłopaków, którzy potem przyczynili się do historycznego mistrzostwa Polski. Przyznam, że istotnie przymierzamy się do gry głównie naszymi wychowankami, których wesprze - w charakterze mentorów - kilku bardziej doświadczonych zawodników. No cóż, czekają nas duże zmiany, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W zasadzie co sezon musieliśmy od nowa budować drużynę, choć faktem jest, że teraz może być to trudniejsze.

Na koniec będzie trochę nostalgicznie. Mamy bowiem w tym roku sympatyczną rocznicę. To już dwadzieścia lat prezesury Kazimierza Szynala. Szmat czasu. Zapewne wielu kibiców JKH GKS Jastrzębie ma nadzieję, że nie czuje się pan jeszcze spełniony w swoim dziele, nie mówiąc o ''wypaleniu''?
Jeszcze nie (śmiech). Rzeczywiście, to już tak wiele lat... Mamy w klubie grono bardzo oddanych ludzi, którzy przez te wszystkie lata pracowali na rzecz sukcesów jastrzębskiego hokeja. Słyniemy z dobrej organizacji pracy oraz mądrego dysponowania budżetem. Dlatego jestem przekonany, że dzięki współpracy z Jastrzębską Spółką Węglową, Miastem Jastrzębie-Zdrój oraz naszymi pozostałymi sponsorami przetrwamy trudny moment remontu Lodowiska Jastor oraz gorszej koniunktury na rynku węgla i stali. Myślę jednak, że w niedługim czasie doczekamy się ponownego wzbogacenia trofeami naszej gabloty.

Rozumiem zatem, że te problemy traktuje pan nie jako ''dopust Boży'', ale kolejne wyzwanie.
No cóż, trzeba się tym zająć (śmiech).

Kapitan nie schodzi ze statku przed sztormem?
Dobrze pan to ujął.

Ten brązowy medal to także urodzinowy prezent dla pana prezesa. Myślę, że kibice dołączą się do życzeń wszystkiego najlepszego...
To zdecydowanie kapitalny podarunek, ale proszę nie wypominać mi wieku, ponieważ z roku na rok czuję się coraz młodszy!

No to na koniec poproszę o kilka słów otuchy dla naszych kibiców, których także czekają trudniejsze czasy.
Mam ogromną nadzieję, że nowe Lodowisko Jastor przyczyni się do nadania nowego impulsu jastrzębskiemu środowisku hokejowemu. Zanim jednak ten obiekt powstanie, będziemy musieli wszyscy uzbroić się w cierpliwość i wytrwałość. Tego właśnie życzę sympatykom JKH GKS Jastrzębie, na których obecność będziemy także liczyć podczas czekających nas prędzej czy później licznych wyjazdowych meczów.

rozm. mg

 

tel./fax 32 476 16 50
aleja Jana Pawła II 6a, 44-335 Jastrzębie-Zdrój

Formularz kontakowy

 
 
 


 

Administratorem danych jest Jastrzębski Klub Hokejowy GKS Jastrzębie, ul. Leśna 1, 44-335 Jastrzębie-Zdrój. Dane wpisane w formularzu kontaktowym będą przetwarzane w celu udzielania odpowiedzi na przesłane zapytanie.

NASTĘPNY MECZ