''Cierpliwość to podstawa!''

 
2025-06-17

Zachęcamy naszych Kibiców do lektury wyczerpującego wiele tematów wywiadu z dyrektorem sportowym JKH GKS Jastrzębie Leszkiem Laszkiewiczem. Drugi Polak w Galerii Sław IIHF opowiedział nam o aktualnych sprawach kadrowych w naszym klubie, kulisach pozyskiwania zawodników, systemie budowy zespołu na nowy - bardzo trudny - sezon, zmianach w sztabie, cennych poradach dla naszej młodzieży, wspomnieniach z ubiegłej dekady, a także o... swoim ''następcy'' w roli lidera na tafli. Zapraszamy!

UWAGA! Uprzejmie prosimy zaprzyjaźnione Media wykorzystujące niniejszy autoryzowany wywiad w swoich publikacjach prasowych o wyraźne wskazanie źródła rozmowy - oficjalnej strony JKH GKS Jastrzębie (jkh.pl).

Zacznijmy od tego, że mimo zachęt ze strony Roberta Kalabera odnośnie wspólnej zmiany barw postanowił pan pozostać w naszym klubie.
Leszek Laszkiewicz - Wszyscy doskonale wiedzą, że zarówno w JKH GKS Jastrzębie, jak i w reprezentacji Polski współpracowało nam się bardzo dobrze. Wykonaliśmy mnóstwo świetnej roboty. Jesteśmy jednak w innych sytuacjach życiowych. Za sprawą sukcesów w Jastrzębiu Robert stał się bardzo cenionym w Polsce szkoleniowcem. Tłumaczył zresztą powody swojego odejścia w niedawnym wywiadzie. Ja z kolei w ogóle nie brałem pod uwagę możliwości „zmiany barw”. Bardzo dobrze czuję się w moim macierzystym klubie. Moja córka chodzi w Jastrzębiu do szkoły i ma tu swoje towarzystwo. Ja natomiast mam wokół siebie w JKH GKS Jastrzębie wspaniałych ludzi, z którymi wspólnie chcemy przejść przez ten trudniejszy moment remontu lodowiska i ograniczenia finansowania ze strony JSW S.A. Nie będę ukrywał, że docierały do mnie różne sygnały z innych klubów, ale nie brałem ich pod uwagę. Uważam, że mam tu jeszcze coś do zrobienia, choć oczywiście nie wykluczam, że być może kiedyś odejdę do innej pracy. Dopóki jednak nasz klub ma możliwości rozwoju i budowy ciekawej drużyny, nie widzę powodu do szukania nowego zajęcia.

Przejdźmy wobec tego do spraw kadrowych. Wielu kibiców spodziewało się, iż wobec planowanego odmłodzenia zespołu czekać nas będzie powtórka z wyników Podhala Nowy Targ z ubiegłego sezonu. Tymczasem po ogłoszeniu kolejnych nazwisk zawodników, którzy zostają w Jastrzębiu oraz wzmacniają zespół te nastroje wyraźnie poprawiły się. Fani są zaskoczeni, że mimo mniejszego budżetu... nie jest tak źle.
Oczywiście nie mamy zamiaru ukrywać, że nasz budżet jest niższy niż wcześniej. Nie chcę mówić o skali tych zmian, ale mogę przyznać, iż są one dość duże. Tym większy szacunek i podziękowanie należy się naszemu zarządowi z prezesem Kazimierzem Szynalem na czele. JKH GKS Jastrzębie nigdy nie był najbogatszym klubem w polskim hokeju, ale wypracował sobie markę bardzo solidnego i wiarygodnego pracodawcy, który nie obiecuje gruszek na wierzbie. Nie muszę chyba przypominać, że nie wszystkie kluby sportowe działają w ten sposób. Wiadomo było, że nie będzie nas teraz stać na graczy klasy Hannu Kuru, ale z drugiej strony chcemy zbudować zespół dobrze funkcjonujący, za sprawą którego nasza młodzież będzie mogła nabierać ligowego doświadczenia. Chłopcy muszą mieć się od kogo uczyć i dlatego bardzo cieszy mnie pozostanie w drużynie Macieja Urbanowicza, a także braci Łukasza i Radosława Nalewajków.

Hannu Kuru nie ma już z nami, ale są za to trzej jego rodacy i Łotysz z KHL w CV. I chyba na tym nie koniec.
Cały czas mocno pracujemy nad uzupełnieniem naszej kadry. Nie jest to proste, ponieważ rynek wciąż jest bardzo „trudny” - również z uwagi na absencję Rosjan i Białorusinów. My mamy swój budżet, którego musimy pilnować, ale dzięki zarządowi wiemy, iż jesteśmy w stanie skompletować co najmniej jedną formację złożoną z doświadczonych, ogranych w Europie zawodników, od których nasi młodzi wychowankowie będą mogli się uczyć. Tym bardziej cieszę się, że udało nam się pozyskać Karolusa Kaarlehto, od którego w nowym sezonie będzie bardzo dużo zależało. Cóż, musimy się przyzwyczaić do tego, że nasz bramkarz będzie miał więcej pracy niż wcześniej. Generalnie jest tak, że jako klub poszukujemy głównie takich zawodników, którzy będą chcieli się u nas „odbudować”. Dla wielu graczy JKH GKS Jastrzębie okazał się być świetną „trampoliną” i na tym pozytywnym odbiorze chcemy nadal bazować. To taka swoista symbioza, ponieważ my potrzebujemy charakternych ludzi, którzy nie przyjadą tu „na ślizgawkę”, a z kolei oni mają ogromną chęć „wybicia się” wyżej. Z drugiej strony - jest to trochę irytujące, bo na naszej robocie korzystają bogatsze kluby. Ale takie jest życie.

Najlepszym dowodem był tu Zack Phillips, który w ostatnich latach poza naszym klubem praktycznie nie zaistniał. Czy jest szansa na kolejnego zawodnika tego typu?
Na pewno będziemy się o to starać. Może nie powinienem odsłaniać kulisów tej pracy, ale kibice powinni wiedzieć, iż ograniczają nas nie tylko kwestie budżetowe. Na przykład Kanadyjczycy nie przyjdą do klubu, w którym nie dostaną do dyspozycji samochodu. Dla innych z kolei ważne jest to, aby rodzina miała zapewnioną rozrywkę w postaci mnóstwa galerii czy kin. Dlatego mając do wyboru Jastrzębie albo chociażby Kraków, z uwagi na potrzeby swoich bliskich wybiorą Kraków. Nie jest też tak, że patrzymy wyłącznie na osiągnięcia sportowe i kierujemy się tylko liczbami. Dla nas istotne jest, aby chłopak, który do nas dołącza, pasował nam pod względem charakteru. W związku z tym rozpytujemy nie tylko menadżerów, ale też znajomych szkoleniowców czy zawodników o ich cechy osobowościowe. Co mi po teoretycznie znakomitym strzelcu, jeśli „rozwali mi szatnię”? W tym sezonie nie będziemy mieli wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o możliwość zmian już w trakcie rozgrywek. Dlatego musimy rozważać wiele opcji „za i przeciw” oraz „zasięgać języków” ze wszystkich możliwych stron. Tak było na przykład z Danielsem Berzinsem, o którym usłyszałem kilka dobrych słów ze strony Riku Sihvonena. Chłopaki znają się bowiem z czeskiej ligi.

Nie jest to łatwa robota, ale przyznajmy, że jeśli dany zawodnik godzi się przyjść do JKH GKS Jastrzębie w sytuacji bardzo prawdopodobnego braku własnego lodowiska, to... musi mieć charakter.
Dokładnie na to liczymy. Oczywiście nasi nowi zawodnicy są z góry uprzedzani o naszej sytuacji i dlatego mają możliwość gruntownego przemyślenia swojej decyzji. Myślę jednak, że stworzymy ciekawą drużynę, która będzie na tyle dobrze przygotowana do gry, że każdy rywal będzie musiał się z nią liczyć i przed meczem z marszu nie dopisze sobie trzech punktów. Mamy przed sobą na pewno sporo wspólnych rozmów, również z młodzieżą. Wszyscy muszą rozumieć, co nas czeka i jaki jest nasz cel.

No właśnie. Nasza drużyna będzie w nowym sezonie „mieszanką” rutyny z młodością, z pewną przewagą tej drugiej kategorii wiekowej.
Od razu zaznaczę, że choć stawiamy na swoich wychowanków, to nie jest tak, że ktoś teraz „za piękne oczy” dostanie miejsce w składzie. Chłopcy muszą zrozumieć, że między hokejem młodzieżowym a seniorskim jest przepaść zarówno fizyczna, jak i taktyczna. Jeśli ktoś chce „żyć z hokeja”, to musi to teraz udowodnić. Trzeba pracować na sto procent nie na jednym, ale na każdym kolejnym treningu. Czasem trzeba również przyjść z własnej inicjatywy na siłownię, aby nadrobić braki. Faktem jest, że - podobnie jak w 2015 roku - z uwagi na trudniejszą rzeczywistość finansową przed naszymi wychowankami otworzyło się „okienko”, z którego trzeba skorzystać. Wszystko jest w ich rękach i nogach, ale też nikt im nic za darmo nie da. Oczywiście bardzo liczymy, że wśród tej grupy chłopaków znajdą się następcy Kamila Wałęgi czy Dominika Pasia, ale muszą oni pamiętać, że spośród mistrzów Polski z 2021 roku kilku zawodników z różnych powodów nie gra już w hokeja...

Mnie osobiście najbardziej żal Jakuba Michałowskiego. Wysoki, mocny obrońca, z kapitalnymi warunkami fizycznymi. Przydałby się nie tylko w Jastrzębiu, ale i w reprezentacji Polski.
Kuba mógł w hokeju osiągnąć bardzo dużo. Gdy przeprowadzaliśmy badania na AWF-ie w Katowicach, to specjaliści byli zaskoczeni, że pod kątem fizycznym ma on lepsze predyspozycje niż skoczkowie. Skoro już wracamy myślami do tamtej złotej drużyny, to z jej dalszych losów nasza obecna młodzież również może wyciągnąć wnioski dla siebie. Byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, gdy zdobyliśmy historyczne mistrzostwo Polski, ale faktem jest też, iż pod kątem sportowego rozwoju drużyny tamten sukces paradoksalnie... zaszkodził nam. Liczyliśmy na utrzymanie kadry i ewentualne wzmocnienie jej kilkoma zawodnikami. Tymczasem po sezonie niektórzy nasi młodzi przyszli po czterdziestoprocentowe podwyżki, na które nie było nas stać. Oczywiście rozumieliśmy, że należą im się wyższe pensje, ale nie na poziomie znacznie bardziej doświadczonego kapitana drużyny! My zawsze trzymamy się naszej „kotwicy budżetowej”, więc nie mieliśmy możliwości spełnić ich oczekiwań. Skończyło się tak, jak się skończyło. W zasadzie tylko Kamil Wałęga zrobił mocny krok do przodu. Znacznie bardziej skomplikowana sytuacja była z Dominikiem Pasiem, ale i z nim po jego powrocie do Jastrzębia rozmawiało się zupełnie inaczej. Powtarzałem im wszystkim wówczas i będę to samo mówił kolejnym naszym wychowankom - zachowajcie cierpliwość! To podstawa wszystkiego innego. Popracujcie ciężko dwa-trzy lata, pokażcie swoją wartość już nie jako trzecia formacja, ale jako liderzy drużyny. Wtedy pensja wyższa o kilkadziesiąt procent przyjdzie sama. Tymczasem wielu chłopaków i ich rodziców od razu żąda wysokich kontraktów. Mam za sobą naprawdę mnóstwo takich trudnych rozmów. Jeśli dla dwudziestolatka ważniejszy od liczby minut spędzonych na lodzie jest wysoki kontrakt, to „z tej mąki chleba nie będzie”...

Każdy chce dobrze zarabiać...
To jest zrozumiałe, ale musimy pamiętać, że życie młodego hokeisty nie kończy się na jednym sezonie. NHL to najlepsza liga świata. Dlaczego najbardziej obiecujący młodzi zawodnicy w drafcie trafiają nie do najlepszych, a do najsłabszych drużyn? Żeby grać, a nie siedzieć na ławie. Dlatego apeluję również za sprawą tego wywiadu do młodych zawodników, aby nauczyli się cierpliwości. Pragnąłbym, aby zrozumieli także nas - jako klub, w którym nauczyli się grać w hokeja. Przez te wszystkie lata w ten czy inny sposób inwestowaliśmy w ich przyszłość, choć oczywiście zdajemy sobie również sprawę z nakładów, jakie ponieśli ich rodzice. Gdy nasi wychowankowie dorastają do gry w ekstralidze mamy prawo oczekiwać, że teraz to oni nam pomogą w budowie mocnej drużyny. Tu jednak o wdzięczność bywa czasem bardzo trudno. W efekcie taki nasz „diamencik” po oszlifowaniu trafia do bogatszego klubu, gdzie zwykle siada na ławie. Nie jest jeszcze gotów do wzięcia odpowiedzialności na lodzie, a tego od niego oczekują jako od obcego. I w ten sposób kariera czasem kończy się zanim jeszcze się zaczęła... Takich przykładów było sporo. Wobec powyższego jeszcze raz apeluję - cierpliwości! Patrzcie na więcej niż jeden czy dwa sezony do przodu.

Aktualnie spośród wychowanków do kadry pierwszego zespołu dołączyli Bartłomiej Stolarski, Filip Wojciechowski, Kacper Michalski oraz Wiktor Zając, a także występujący w naszych młodzieżowych szeregach od czterech lat lublinianin Jakub Futryk. Co ciekawe, czterech pierwszych to filary zespołu mikrusów, który w 2016 roku wygrał pamiętny Czerkawski Cup na Stadionie Narodowym.
Tak, to kapitalna historia i bardzo się cieszymy, że ci chłopcy tak dobrze się rozwinęli. Oczywiście ich angaż nie jest dziełem przypadku - obserwujemy ich od lat, a nasi trenerzy trzymają rękę na pulsie. Wszak nie bez przyczyny drugim szkoleniowcem został Marek Chrabański, który jest w naszym klubie... od zawsze i od podszewki zna wszystkie nasze drużyny młodzieżowe. Dodam, że już rok temu chcieliśmy dołączyć do kadry pierwszej drużyny Bartłomieja Stolarskiego, ale on akurat postanowił skończyć maturą Szkołę Mistrzostwa Sportowego przy PZHL w Katowicach. Tym bardziej raduje mnie decyzja o rok młodszego Wiktora Zająca, który postanowił przenieść się do klasy maturalnej w naszym Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie dyrektor Zbigniew Miłoś zapewnia nam kapitalne warunki łączenia treningów z nauką.

Czy poza nimi ktoś jeszcze spośród młodych dołączy do pierwszego zespołu?
Na „rozkładzie” są jeszcze Mikołaj Osiadły i Oskar Laszkiewicz, a także kilku innych zawodników z naszej ekipy z Młodzieżowej Hokej Ligi, którzy z nami trenują i również mają szansę na wywalczenie sobie miejsca w składzie. Zobaczymy, jak ci chłopcy przepracują letni czas przygotowań i jak fizycznie zniosą pracę z seniorami. W ich sprawie decyzje zapadną zapewne dopiero w sierpniu.

Robert Kalaber wielokrotnie powtarzał, że po 2015 roku to pan był zawodnikiem, który posklejał tę młodą drużynę. Nie zdobył pan ostatecznie mistrza Polski z JKH GKS jako hokeista, ale można powiedzieć, że przy panu ten zespół dojrzewał do potrójnej korony. Dziś „tamtą” pana rolę przejmuje - jak rozumiem - Maciej Urbanowicz. Rozmawiał pan z nim o tym?
Nie musiałem. My z Maćkiem rozumiemy się bez słów, choć już wiele rozmów przeprowadziliśmy i zapewne drugie tyle dyskusji przed nami. „Urban” wie, czego od niego oczekujemy i doskonale zdaje sobie sprawę, jaka będzie jego rola w najbliższym sezonie. To naprawdę wspaniały człowiek i kapitan z prawdziwego zdarzenia. Wie, jaka jest sytuacja i że ciężko nam będzie powtórzyć podium z ubiegłych rozgrywek. Kibice powinni wiedzieć, że Maciej Urbanowicz zaakceptował znaczną obniżkę kontraktu, ale wolał zostać z nami w tym trudnym czasie nawet za cenę lepszych pieniędzy w innym klubie. Wracając jeszcze do sytuacji sprzed dekady - wielokrotnie mówiłem w wywiadach, jakiego kapitalnego mentalnego „kopa” zyskałem uczestnicząc w budowie tamtej drużyny. Przyznam, że po pierwszych treningach byłem pełen obaw, że czekają nas dwucyfrowe porażki. Tymczasem z miesiąca na miesiąc wyglądało to coraz lepiej. Potem przyszły pojedyncze zwycięstwa ze znacznie mocniejszymi i bardziej doświadczonymi rywalami, które smakowały niczym walka o medale. Naprawdę, były to niezapomniane chwile i mam nadzieję, że Maciej Urbanowicz będzie miał okazję również zasmakować w tego typu przeżyciach.

Nie jest wielką tajemnicą, że „składanie” nowej drużyny to także efekt odejść poszczególnych zawodników z JKH GKS Jastrzębie. Będziemy dobrze wspominać tę „brązową” ekipę tym bardziej, że o powtórkę podium w kolejnym sezonie może być trudno.
W ubiegłym sezonie zbudowaliśmy kapitalny zespół. Nie mieliśmy z tymi chłopakami żadnych problemów. To byli poukładani, mądrzy faceci, którzy wiedzieli, po co tu są i do czego dążą. Byliśmy groźni dla każdego ekstraligowego konkurenta i napsuliśmy mnóstwo krwi nawet późniejszemu mistrzowi Polski. Wszak do siódmego meczu o finał zabrakło nam dosłownie ułamka sekundy... Nie chciałbym tu wymieniać nazwisk i chwalić każdego z tych chłopaków z osobna, ale oczywiście wszyscy żałujemy, że nie było możliwości utrzymania tamtej drużyny na kolejne rozgrywki. Taka jest jednak rzeczywistość i nie można się na nią obrażać. Dziękujemy wszystkim zawodnikom, którzy byli z nami w sezonie 2024/25. Włożyli mnóstwo serducha w ten medal, na który czekaliśmy trzy lata. Naprawdę kapitalnie to się wszystko zgrało, ponieważ biorąc pod uwagę nasz zeszłoroczny budżet, na pewno nie byliśmy na „finansowym podium” Tauron Hokej Ligi.

Na koniec jeszcze jedno pytanie o sztab szkoleniowy, w którym pozostał pan wraz z Rafałem Bernackim. Zgodzi się pan z opinią, że był on najlepszym kandydatem na następcę Roberta Kalabera?
Oczywiście, że tak! Cieszę się, że jako klub dajemy szansę naszym wychowankom nie tylko na lodzie, ale i na ławce trenerskiej. Rafał Bernacki przez jedenaście lat pracował z Robertem Kalaberem i przez ten czas zdążył udowodnić nam wszystkim, jak mądrym, konsekwentnym, solidnym i pracowitym jest człowiekiem. Gdy razem z Robertem wyjeżdżaliśmy na zgrupowania reprezentacji Polski, to Rafał zostawał w klubie i mogliśmy być pewni, że wrócimy na Jastor i wszystko będzie „zapięte na ostatni guzik”. Cieszę się, że zarząd JKH GKS postanowił oddać drużynę w jego ręce, a jeszcze bardziej raduje mnie fakt, że mój kolega ze sztabu podjął się tego zadania. To słuszna i ze wszech miar pożądana decyzja naszego klubu. Oczywiście można było zaryzykować poszukiwanie kogoś innego, ale... jaki miałoby to sens, skoro mamy możliwość wykorzystania kilkunastoletniego doświadczenia Rafała Bernackiego jako drugiego trenera? To jest najlepsza okazja, aby dać mu szansę i jestem przekonany, że Rafał ją wykorzysta. Będzie miał wsparcie we mnie, w Macieju Urbanowiczu, a także we wspomnianym już Marku Chrabańskim, który dołączył do sztabu. Marek to także uznany w naszym klubie szkoleniowiec. Wszak od ćwierćwiecza pracuje w naszą młodzieżą i zna naszych wychowanków jak mało kto. Przyznam, że absolutnie nie obawiam się o nasz nowy sztab trenerski i jestem pewien, że Rafał i Marek bardzo dobrze przygotują drużynę do nowego, bardzo trudnego sezonu.

rozm. mg

tel./fax 32 476 16 50
aleja Jana Pawła II 6a, 44-335 Jastrzębie-Zdrój

Formularz kontakowy

 
 
 


 

Administratorem danych jest Jastrzębski Klub Hokejowy GKS Jastrzębie, ul. Leśna 1, 44-335 Jastrzębie-Zdrój. Dane wpisane w formularzu kontaktowym będą przetwarzane w celu udzielania odpowiedzi na przesłane zapytanie.

NASTĘPNY MECZ