Za nieco ponad tydzień rozpoczniemy rozgrywki Tauron Hokej Ligi 2025/26, w trakcie których nasz klub czeka nadzwyczaj wiele wyzwań organizacyjnych i sportowych. Dlatego tym bardziej zachęcamy do lektury tradycyjnego przedsezonowego wywiadu z prezesem Kazimierzem Szynalem, który wyjaśni sympatykom naszej drużyny wszelkie możliwe wątpliwości dotyczącego tego, gdzie gramy, ''kim'' gramy i... na co liczymy w związku z jubileuszem 75-lecia jastrzębskiego hokeja. Zapraszamy!
UWAGA! Uprzejmie prosimy zaprzyjaźnione Media wykorzystujące niniejszy autoryzowany wywiad w swoich publikacjach prasowych o wyraźne wskazanie źródła rozmowy - oficjalnej strony JKH GKS Jastrzębie (jkh.pl).
Mam wrażenie, że pan prezes lubi przysłowie ''ciszej jedziesz, dalej zajedziesz''...
Kazimierz Szynal - Cóż, czasami mierzymy się z takimi trudnościami, o których lepiej mówić dopiero po ich pokonaniu.
A zatem możemy teraz oficjalnie zadeklarować, iż widzimy się w Karwinie?
Tak. Widzimy się w Karwinie i już teraz zapraszam wszystkich sympatyków jastrzębskiego hokeja na spotkania na tamtejszym lodowisku, gdzie będziemy podejmować naszych ekstraligowych przeciwników. Jak wszyscy doskonale wiemy, Jastor czeka gruntowna modernizacja zarówno z uwagi na wymogi inspektora nadzoru budowlanego, jak i generalny stan techniczny lodowiska. W związku z tą sytuacją właściciel Jastora, czyli Miasto Jastrzębie-Zdrój, ogłosił przetarg na remont obiektu. Według mojej wiedzy wykonawca został już wyłoniony i obecnie trwają końcowe prace celem podpisania umowy między Miastem a zwycięskim konsorcjum, które de facto podejmie się budowy nowego lodowiska przy al. Jana Pawła II 6A.
Dlaczego nasi kibice tak długo musieli czekać na tę oficjalną deklarację o meczach nad Olzą? Wszak w istocie już od kilku tygodni była to ''tajemnica poliszynela''.
Wspomnieliśmy już, że o pewnych sprawach warto głośno mówić dopiero po ich rozwiązaniu, nie zaś chwalić się czymś, co nie zostało jeszcze zrealizowane. Aktualnie dopinamy ostatnie formalności, a proszę mi wierzyć, że było ich naprawdę sporo. Musieliśmy uzyskać szereg zgód ze strony samorządu Karwiny, a także czeskiej policji, straży pożarnej, służby zdrowia, czy ''miejscowego MOSiR-u''. Przypomnę, że przecież organizować będziemy imprezy masowe poza granicami naszego kraju. Należało także porozumieć się z czeskim urzędem skarbowym, jak również założyć osobne konto w czeskim banku. Dlatego dopiero teraz - jako prezes JKH GKS Jastrzębie - oficjalnie zapraszam naszych sympatyków do Karwiny.
Myślę, że te wyjaśnienia wystarczą kibicom. Przecież po raz pierwszy polski klub hokejowy zagra poza granicami naszego kraju. Tego nie załatwia się w tydzień.
Należy mieć na uwadze, że w związku z sytuacją Lodowiska Jastor musieliśmy zmierzyć się zarówno z kwestią inwestycji, którą prowadzi Miasto Jastrzębie-Zdrój jako właściciel obiektu, jak i z koniecznością zorganizowania lodowiska zastępczego, gdzie gościć będziemy naszych rywali w zbliżającym się sezonie. To nie wszystko - nasz zespół musi mieć gdzie trenować, a ponadto nie chcieliśmy przerywać cyklu szkolenia naszych grup młodzieżowych. Braliśmy pod uwagę różne lokalizacje i ostatecznie zdecydowaliśmy się na Karwinę. Powodów takiej decyzji było kilka. Po pierwsze - Miasto Jastrzębie-Zdrój od lat współpracuje z Karwiną jako miastem partnerskim. Warto podkreślić, iż nie jest to współpraca ''na papierze'', polegająca - mówiąc obrazowo - na budowie kładki nad rzeczką za środki unijne. Ta współpraca jest realna, czego dowodem jest osobiste zaangażowanie prezydenta Michała Urgoła w nasze rozmowy z Karwiną, za co jako klub wyrażamy ogromne podziękowania. Po drugie - spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym nastawieniem ze strony władz miasta Karwina, gdzie przychylność wykazał zarówno prezydent, jak i jego zastępca Andrzej Bizoń, który zajmował się tą sprawą.
Nazwisko brzmi swojsko...
Tak. Pan Andrzej Bizoń jest działaczem lokalnej Polonii. Trzecia sprawa to niewielka odległość - zaledwie kilkunastu kilometrów - jaka dzieli Jastrzębie od Karwiny. Jestem przekonany, że dla naszych kibiców nie będzie to dystans nie do pokonania. Po czwarte - w Karwinie nie ma aktualnie męskiej drużyny hokejowej na profesjonalnym poziomie. Tymczasem miejscowy obiekt może odwiedzić nawet siedem tysięcy fanów. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że tak pokaźną halę ciężko będzie nam zapełnić. Trzeba pamiętać, że w okolicy działają takie kluby, jak Hawirzów, Poruba czy Orłowa, nie wspominając już o Trzyńcu. Z kolei sama Karwina może pochwalić się ekstraklasowymi drużynami piłki nożnej i piłki ręcznej. Na ten moment trudno pokusić się o deklarację, jaki jest ''głód hokeja'' w tym mieście.
Rozumiem zatem, iż mecze JKH GKS Jastrzębie będą imprezami masowymi obejmującymi cały obiekt?
Tak. Myślę, że to także istotna informacja dla kibiców naszych konkurentów. Dodam, że zarówno działacze klubów polskiej ekstraligi, jak i PZHL z pełnym zrozumieniem podchodzą do naszej sytuacji. Chciałbym jednak przy tej okazji zaapelować do kibiców naszych przeciwników o godne reprezentowanie polskiego hokeja w Czechach. Być może nie powinienem o tym mówić, ale samorządowcy z Karwiny obawiali się wizyt sympatyków polskich klubów. Na szczęście jednak za dobrą monetę przyjęli oni nasze wyjaśnienia, iż kibice drużyn hokejowych zachowują się znacznie lepiej niż zorganizowane grupy fanów piłki nożnej.
Jaki procent budżetu JKH GKS Jastrzębie będzie musiał przeznaczyć na tę ''przeprowadzkę'' do Karwiny? Przypomnijmy, że mówimy tu nie tylko o meczach, ale też wszystkich treningach pierwszego zespołu, jak również o spotkaniach drużyny juniorów w lidze centralnej oraz niektórych ekip z młodszych kategorii wiekowych.
Nie chciałbym mówić o liczbach, ponieważ te koszty nie zostały jeszcze podsumowane. Co rusz pojawiają się kolejne sprawy, które należy załatwić. Na pewno takie w pełni wiarygodne dane będziemy posiadać po zakończeniu sezonu. Kibice muszą jednak zdawać sobie sprawę, iż obecna sytuacja wiąże się ze znacznym obciążeniem budżetu JKH GKS Jastrzębie.
Gdybym zapytał, czy połowę swojego budżetu nasz klub przeznacza na ''przeprowadzkę'', to pomyliłbym się?
Tak. Ta suma będzie mimo wszystko niższa niż 50% naszego budżetu.
Skoro już rozmawiamy o finansach, to przypomnę, o czym mówił pan wiosną. ''Zarząd JKH GKS Jastrzębie zrobi wszystko, aby nasz klub przysłowiową ''suchą stopą'' przeszedł przez ten trudniejszy moment w swojej historii. Chcemy przetrwać ten czas w dobrej kondycji. Będziemy jak zawsze mądrze gospodarować dostępnymi środkami, aby nie musieć uciekać się do jakiegokolwiek planu naprawczego. Zaznaczam i chciałbym, aby zostało to dodatkowo podkreślone, że JKH GKS Jastrzębie nie ma długów i nie będzie również generować zadłużenia. To nasz cel na najbliższy czas''. Ten najbliższy czas właśnie dobiega końca. Udało się osiągnąć wskazany cel?
Sporą częścią budżetu każdego profesjonalnego klubu są wynagrodzenia zawodników. To oczywiste. Dlatego na nowy sezon zbudowaliśmy taką drużynę, na jaką w obecnej sytuacji było nas stać. Wiosną odeszli od nas ci hokeiści, którzy najbardziej ''obciążali'' nasz ''portfel'', w związku z czym obecnie dysponujemy taką, a nie inną kadrą. Zapewne rezultaty osiągane przez nasz zespół będą gorsze niż w ubiegłym sezonie, ale czasem warto zrobić krok do tyłu, aby potem uczynić dwa kroki do przodu. Nie chcemy utrzymywać ekstraligowej kadry na takim finansowym poziomie, który wiązałby się z brakiem wsparcia dla szkolenia młodzieży. Dlatego tym bardziej cieszymy się, iż w rozgrywkach 2025/26 w drużynie zobaczymy tak wielu młodych zawodników, którzy hokeja uczyli się na Jastorze. Wśród nich są także pierwsi absolwenci klas hokejowych przy Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego w Jastrzębiu-Zdroju, z którym od kilku lat bardzo owocnie współpracujemy. Ten sezon będzie też szansą dla naszych trenerów - kiedy mają ''wypłynąć na szerokie wody'', jeśli nie teraz? Liczę, że Rafał Bernacki i Marek Chrabański wykorzystają swoją szansę. Przyznam szczerze, iż sprawa następcy Roberta Kalabera nie była trudna do rozwiązania i akurat tę decyzję podjęliśmy stosunkowo szybko.
W poprzednim wywiadzie zaapelował pan, aby podkreślić informację, że nasz klub nie jest zadłużony i nie ma zamiaru generować długów.
I to się nie zmieniło. Jesteśmy dobrej myśli, że po remoncie Lodowiska Jastor powrócimy silniejsi na naszą taflę.
Kiedy może nastąpić ten powrót? W optymistycznym scenariuszu koparki miały wjechać na Jastor już wiosną, a tymczasem mamy jesień za pasem...
To prawda, ale należało liczyć się z tym, że procedury przetargowe wymagają czasu. Przypomnę, że to nie my jako klub odpowiadamy za wybór wykonawców i nie mamy wglądu we wszystkie ''papiery''. Ten proces znajduje się pod kontrolą właściciela Jastora, którym jest Miasto Jastrzębie-Zdrój. Wciąż jednak termin osiemnastu miesięcy ''na roboty'' jest do utrzymania. Powiem szczerze, iż od początku byliśmy przygotowani na scenariusz, że dwa sezony rozegramy poza naszym obiektem. To jest oczywiście duży kłopot, jeśli chodzi o utrzymanie funkcjonowania pierwszego zespołu i grup młodzieżowych, jednak ja jestem zdania, że problemy są po to, aby je rozwiązywać.
Nasuwa mi się taka myśl, iż wśród niektórych kibiców remont Lodowiska Jastor traktowany jest jako swoisty ''dopust Boży''. Tymczasem wiele klubów w polskim hokeju chciałoby mieć taki problem, że miasto zbuduje im nowy obiekt.
Z powodów, o których już mówiliśmy, remont obiektu trwający dwa lata musi być problemem dla klubu. Mamy jednak tę świadomość, że po tym czasie doczekamy się nowoczesnego lodowiska i będziemy mogli powrócić do wyrównanej rywalizacji z klubami uważanymi za zamożniejsze. W sporcie jest tak, że zawsze są jakieś kłopoty. Jeśli zgadza się budżet, to trzeba pracować nad warunkami organizacyjnymi. Kiedy z kolei oba te aspekty działają, pojawia się kwestia konieczności remontu hali. I tak to się kręci.
Pytam nie bez powodu o szeroko pojęty ''polski hokej'', bowiem zauważyłem nazwisko pana Kazimierza Szynala wśród kandydatów do Komisji Rewizyjnej PZHL.
Rzeczywiście, zostałem zgłoszony, ale... nie wiem nawet, kto to zrobił (śmiech). Nie wybieram się do tego gremium, a aby zostać wybranym, należy wyrazić zgodę, której nie udzielałem.
A jeśli ktoś poprosi, aby został pan prezesem PZHL?
Mogę zadeklarować, że tam też się nie wybieram (śmiech).
Mnie to osobiście nie dziwi, jednak być może czytelnicy tego wywiadu o tym nie wiedzą, ale od lat pełni pan funkcję Dyrektora Biura Prawnego Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W związku z tym chciałbym zapytać, czy Spółka docenia starania naszego klubu, aby przetrwać ten trudniejszy moment własną ciężką pracą? Wiele klubów przy najmniejszych kłopotach natychmiast ''uderza'' do partnera strategicznego, bijąc na alarm.
Myślę, że Jastrzębska Spółka Węglowa docenia tę naszą ''samodzielność''. Nie jest wielką tajemnicą, iż JSW S.A. ma obecnie pewne problemy, ale jestem przekonany, że zostaną one niebawem przezwyciężone. Sądzę również, iż Spółka zachowa ciągłość sponsoringu przynajmniej wobec dwóch czołowych jastrzębskich klubów, czyli siatkarskiego i hokejowego.
Przejdźmy do spraw kadrowych, o które zahaczyliśmy już przy okazji pytania o finanse. Przypomnijmy, że wiosną byliśmy pełni obaw, że drużyna całkowicie rozsypie się i zostanie oparta wyłącznie o niedoświadczoną młodzież. W takiej sytuacji największe doświadczenie ofensywne mielibyśmy na... ławce trenerskiej. Tymczasem w kadrze JKH GKS pojawili się zawodnicy z naprawdę niezłymi życiorysami. Riku Sihvonen ma epizod w Sparcie Praga, Daniels Berzins grał w KHL, a Fredrik Forsberg zaliczył kilka sezonów w ekstraklasie szwedzkiej. Będzie kim zaskakiwać rywali.
W nowym sezonie jednym z głównych filarów drużyny będzie jastrzębska młodzież, która musi mieć się od kogo uczyć. Takiego właśnie dokonaliśmy wyboru i pod tym kątem budowaliśmy kadrę. Przede wszystkim jednak chciałbym podkreślić, iż nie jest tak, że wiosną ''z Jastrzębia ktoś uciekał''. W 99% przypadków zawodnikom kończyły się kontrakty i tym samym zyskali oni wolną rękę w sprawie swojej przyszłości. Każdy z nich miał wybór i mógł pozostać w naszym klubie, ale musiał liczyć się z nową rzeczywistością, a zatem obniżką wynagrodzenia i koniecznością praktycznie codziennych wyjazdów poza miasto na mecze i treningi. W sytuacji, kiedy zawodnicy mogli znaleźć sobie zamożniejszego pracodawcę, nie można im się dziwić. Wszystkim tym chłopakom życzę powodzenia w nowych klubach oraz dalszego rozwoju karier. Nie może dziwić, że niektórzy z nich, głównie obcokrajowcy, przed ponad rokiem zdecydowali się na naszą ofertę celem ''wybicia się'' i pokazania z jak najlepszej strony. Nie będzie również odkryciem stwierdzenie, iż dobry sezon 2025/26 w wykonaniu naszych aktualnych graczy wiązał się będzie z analogiczną sytuacją.
Myślę, że warto, aby kibice o tym wiedzieli, że doświadczeni hokeiści, którzy pozostali w JKH GKS Jastrzębie, zgodzili się na te ''nowe warunki'', wyważając wszystkie ''za i przeciw'' odejścia z klubu.
To prawda. Chwała tym chłopakom, którzy zrozumieli nasze uwarunkowania związane z koniecznością gry poza własną taflą oraz ogólną sytuacją finansową klubu. Pozostali wybrali inne rozwiązania, jednak podkreślę po raz kolejny, że nikt z Jastrzębia ''nie uciekał'', ponieważ wypłaciliśmy kontrakty od początku do końca i nie mamy pretensji, że ktoś po wygaśnięciu umowy chce zarobić w innym miejscu o połowę więcej. Nie mamy zamiaru zadłużać klubu i gramy takimi zawodnikami, na jakich nas stać.
Z klubem po jedenastu latach pożegnał się także Robert Kalaber. Wyjaśnił nam, dlaczego podjął taką decyzję. Mówił też, iż ''do zobaczenia'' zostanie zorganizowane ''po polsku''.
To było bardzo sympatyczne pożegnanie. Życzymy Robertowi jak najlepiej. Trafił na ''trudny teren'', ale wierzę, że da sobie radę. Doskonale wie, że zawsze będzie mile widziany w naszym klubie i mieście. Robert Kalaber był z nami przez ponad dekadę, a w sporcie to prawdziwa epoka.
Robert Kalaber powiedział, że tu jeszcze wróci.
Nie można tego wykluczyć. Dwa razy do tej samej rzeki wchodzi mało kto, choć faktem jest, że zdarza się to wychowankom oraz osobom bardzo związanym z danym środowiskiem. Myślę, że po tylu latach Roberta możemy uznać za naszego ''wychowanka'' (śmiech).
Mamy zatem nową sytuację, nową kadrę i nowy sztab trenerski, choć w tym ostatnim przypadku możemy mówić o ''powrocie do korzeni''. Czego zatem zarząd JKH GKS Jastrzębie będzie oczekiwał od drużyny trenera Rafała Bernackiego?
Kolejno Superpucharu Polski, Pucharu Polski oraz medalu Mistrzostw Polski (śmiech).
Trener Bernacki na pewno ucieszy się z tak postawionych wymagań.
Zawsze gramy o najwyższe cele, bo tak nam każe ambicja! Mówiąc jednak całkowicie poważnie, zdajemy sobie sprawę, iż w nowych warunkach o utrzymanie się na podium będzie bardzo trudno. Myślę jednak, że przy wykorzystaniu swoich szans oraz dzięki ciężkiej pracy, która przełoży się na odpowiedni ''team spirit'', będziemy mogli nawiązać walkę o czołową czwórkę. Awans do najlepszego kwartetu Tauron Hokej Ligi byłby ogromnym sukcesem.
Przed nami trudne dwa lata, ale po nich mamy nadzieję powrócić na nowe Lodowisko Jastor. Oznaczałoby to, iż w sezonie 2027/28 znów zagramy naprawdę u siebie. Tak się składa, że te rozgrywki zafiniszują w roku 75-lecia jastrzębskiego hokeja. Będzie to zarazem dwudziesty trzeci rok prezesury Kazimierza Szynala. Tak szczerze, nie odczuwa pan... ''wypalenia'' tymi kolejnymi sztormami, które trzeba pokonywać?
Jak już mówiłem, problemy są po to, aby je rozwiązywać. Tego się trzymajmy. Nasz najbliższy cel to przetrwanie okresu ''poza domem'' i powrót na Lodowisko Jastor jako klub bardziej doświadczony i silniejszy niż wcześniej. Chciałbym, abyśmy w tym jubileuszowym sezonie zagrali w Jastrzębiu i ponownie nawiązali owocną walkę z klubami uważanymi za znacznie zamożniejsze od naszego.
Czyli celem na jubileusz 75-lecia klubu będzie walka o powrót na podium?
To mogę zadeklarować. Natomiast kolejne cele na przyszłość na pewno się znajdą. Byłoby wspaniale, gdybyśmy doczekali w Jastrzębiu nie tylko nowego lodowiska, ale i drugiej tafli, która przyczyniłaby się do dalszego rozwoju szkolenia młodzieży. Mamy zatem o czym myśleć i o czym marzyć.
Na koniec naszej rozmowy chciałbym, abyśmy wspomnieli o smutnym wydarzeniu, które miało miejsce w czerwcu. Niespodziewanie zmarł wtedy Jacek Chrabański. Środowisko jastrzębskiego hokeja poniosło wielką stratę i musiało spotkać się nad grobem człowieka, który odszedł w kwiecie wieku...
To prawda. Jego śmierć była dla nas wszystkich dużym ciosem. Wspominam go jako bardzo solidnego trenera, który przez wiele lat szkolił naszą młodzież, również jeszcze za czasów ''odkrytego'' Jastora. Jacek był szkoleniowcem drużyny naszych juniorów, która w 2007 roku sięgnęła po historyczne mistrzostwo Polski w Gdańsku, na którego powtórkę wciąż czekamy. Do dziś pamiętam emocje z finałowego meczu, który oglądałem na miejscu... Jacek pełnił też funkcję drugiego trenera naszej pierwszej drużyny. Jeszcze raz w tym miejscu chciałbym złożyć wyrazy współczucia dla Rodziny i Bliskich Jacka Chrabańskiego.
Rozm. mg