Hokeiści JKH GKS Jastrzębie zanotowali pierwszą wyjazdową porażkę w tym sezonie, przegrywając po dogrywce z GKS Tychy 2:3 d. (1:1, 0:0, 1:1, 0:1). Podopieczni Rafała Bernackiego mogą być jednak dumni ze swej postawy w ''jaskini lwa'', bowiem wyrwali punkt na bardzo trudnym terenie, wyciskając z tego meczu... ile się dało. Nie byłoby jednak tej zdobyczy, gdyby nie wybitny występ Karolusa Kaarlehto - Fin wybronił 39 strzałów gospodarzy, a jeden z ostatnich, odbity... na leżąco parkanem, zapewne trafi na listę interwencji sezonu. Dziękujemy za walkę!
Gospodarze byli faworytami tego pojedynku i tę przewagę dokumentowali na tafli od pierwszej syreny. Razili jednak nieskutecznością, co tylko dodawało skrzydeł Kaarlehto. Faktem jest, że w 5. minucie nasz zespół miał okazję... ten jeden jedyny raz zagrać w przewadze (sędzia podyktował tylko trzy kary, co jest ewenementem w historii derbów), ale nie zmusił Tomasa Fucika do większego wysiłku. Napór podopiecznych Pekki Tirkkonena przyniósł w końcu skutek w 19. minucie, gdy po ładnej wymianie krążka Alan Łyszczarczyk zagrał z boku na siódmy metr przed bramkę, skąd Rasmus Heljanko dopełnił formalności. Tyszanie odetchnęli z ulgą i... nie upilnowali jastrzębian, którzy uwielbiają element zaskoczenia - po zaledwie dziewiętnastu sekundach ucieszyliśmy się z remisu, gdy dość niegroźne wstrzelenie gumy spod niebieskiej przez Patryka Hanzela zbił Łukasz Nalewajka i wyrównał stan meczu.
W drugiej odsłonie napór gospodarzy nie malał, ale Karolus Kaarlehto utrzymywał nas w grze zarówno kapitalną grą na przedpolu, jak i świetnymi interwencjami w swoim ''królestwie''. Podopieczni Rafała Bernackiego mądrze się bronili, z rzadka kontrując - w tej odsłonie wybrony Fucika można było policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Ozdobą tej partii aż do wspomnianej na wstępie akcji była interwencja z drugiej części tercji, gdy Fin sobie tylko znanym sposobem zatrzymał krążek łyżwą przy samym słupku. Trzecia tercja była nieco bardziej wyrównana, ale i tu więcej lepszych okazji mieli gospodarze. Karolus trwał jednak na posterunku, w tym także podczas kary dla Marka Charvata, podczas której tyszanie praktycznie nie opuścili ''jastrzębskiej'' części tafli. Te zmarnowane przez rywali okazje zemściły się w 53. minucie, gdy Fredrik Forsberg zdecydował się na uderzenie spod bandy, gumę przekierował Daniels Berzins i... uzyskał prowadzenie dla JKH GKS! Niespodziewaną radość zmącił nam wprawdzie gol Matiasa Lehtonena, który w końcu pokonał Kaarlehto, ale i tak punkt dla naszego zespołu stał się faktem.
W dogrywce - jak to zwykle bywa - mecz zaczął się ''od nowa''. I tu więcej z gry wydawali się mieć mistrzowie Polski, ale w walce trzech na trzech trudno mówić o jakiejkolwiek dominacji. W końcu w 62. minucie miała miejsce wspomniana już dwukrotnie interwencja Karolusa Kaarlehto, który padając na taflę parkanem prawej nogi wybronił strzał z metra Rasmusa Heljanko. Niestety, w końcu ilość przeszła w jakość i niebawem gospodarze zadali decydujący cios za sprawą Valtteriego Kakkonena.
Tak czy inaczej, dopisujemy kolejny cenny punkt i pozostajemy w czołowej czwórce oraz w walce o kwartet Pucharu Polski. W kolejnym meczu, który odbędzie się w niedzielę o godz. 16:00 w Karwinie, JKH GKS Jastrzębie podejmie GKS Katowice. Zapraszamy na Zimni Stadion Stars!
17 października 2025, Tychy, 18:00
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 3:2 d. (1:1, 0:0, 1:1, 1:0)
1:0 Heljanko - Łyszczarczyk - Kuru 18:40
1:1 Ł. Nalewajka - Hanzel - R. Nalewajka 18:59
1:2 Berzins - Forsberg - Sihvonen 52:39
2:2 Lehtonen - Kaskinen - Kakkonen 53:54
3:2 Kakkonen - Kuru - Knuutinen 62:29
JKH GKS Jastrzębie: Kaarlehto - Alho, Bagin, Sihvonen, Berzins, Forsberg - Bezuska, Onak, Urbanowicz, Kiełbicki, Ślusarczyk - Charvat, Hanzel, R. Nalewajka, Stolarski, Ł. Nalewajka - Wojciechowski, Adamek, Zając, Moś, Laszkiewicz.
Komentarze 0
Zostaw Komentarz