To, co jeszcze dwa miesiące temu wydawało się marzeniem, stało się rzeczywistością! Po efektownym piątkowym zwycięstwie nad Comarch Cracovią JKH GKS Jastrzębie jako druga ekipa ekstraligi melduje się w pięknym stylu w finałach Pucharu Polski. Nie było chyba wśród nas takiego optymisty, który przewidziałby, iż podopieczni Rafała Bernackiego uczynią to jako... pierwsi spośród medalistów ubiegłego sezonu! Brawo Panowie! Czapki z głów!
Nasi hokeiści w tym sezonie imponują wręcz wiarą we własne umiejętności i tym, co nazywa się ''team spirit''. Przekonała się o tym ekipa ''Pasów'', która poległa na Zimnim Stadionie dość... bezdyskusyjnie. Jastrzębianie oddali niemal dwa razy więcej strzałów na bramkę przeciwnika i sami zachowali czyste konto, co bez wątpienia dodatkowo ucieszyło jak zwykle świetnie dysponowanego Karolusa Kaarlehto.
Jednak tym razem największym bohaterem dnia był strzelec dwóch pierwszych bramek Szymon Kiełbicki. To właśnie on w 14. minucie kapitalnie ruszył zza bulika i mając odrobinę wolnego miejsca uderzył przy ''długim słupku'' krakowskiej bramki. Trzy minuty później ''Kiełbik'' ponownie utonął w ramionach kolegów, gdy obsłużony znakomitym podaniem Emila Bagina ''w uliczkę'' pomknął na bramkę Santeri Lipiainena, nie dając mu szans na obronę. Gole młodego napastnika z drugiej formacji ustawiły zawody i pozwoliły jastrzębianom na komfort kontrolowania przebiegu zawodów.
W drugiej tercji zobaczyliśmy jedno trafienie i było ono dziełem człowieka, który jest mistrzem w wykorzystywaniu najmniejszych błędów rywala. Fredrik Forsberg, bo o nim oczywiście mowa, w 25. minucie przejął źle rozegrany przez ''Pasy'' krążek, ruszył do przodu i pewną bombą podwyższył wynik na 3:0. Pięć minut później w bramce gości nastąpiła zmiana, za sprawą której na lodzie pojawił się Szymon Klimowski. Niestety dla młodego golkipera, mimo bardzo przyzwoitej postawy, nie zdołał on pomóc swoim kolegom w ''powrocie do gry''.
W trzeciej odsłonie podopieczni Krystiana Dziubińskiego byli stroną bardziej aktywną, co było rezultatem trzech kar dla naszych zawodników. Gospodarze dość pewnie przetrzymali jednak osłabienia (również dzięki Kaarlehto), sami zadając dwa ciosy. W 43. minucie ucieszyliśmy się z trafienia ataku czwartej, najmłodszej formacji, w zamieszaniu najwięcej zimnej krwi zachował Karol Moś. Listę strzelców podpisał natomiast Emil Bagin, który otrzymawszy świetnie podanie od Forsberga (ależ zamarkowanie!) pokonał Klimowskiego z najbliższej odległości.
Efektowne 5:0 powoduje, że JKH GKS Jastrzębie umacnia się na pozycji wicelidera i w niedzielę zagra w Sosnowcu w meczu na szczycie tabeli. Paradoksalnie jednak będzie to mecz dwóch drużyn, które mogą pozwolić sobie na lekki oddech, bowiem to za ich plecami bój o dwa pozostałe miejsca w Pucharze Polski stoczą... teoretycznie najwięksi kandydaci do medali w tym sezonie.
31 października 2025, Karwina, 19:00
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 5:0 (2:0, 1:0, 2:0)
1:0 Kiełbicki - Charvat - Urbanowicz 13:15
2:0 Kiełbicki - Bagin - Alho 16:17
3:0 Forsberg 24:27
4:0 Moś - Laszkiewicz - Zając 42:53
5:0 Bagin - Forsberg 59:39
JKH GKS Jastrzębie: Kaarlehto - Alho, Bagin, Sihvonen, Berzins, Forsberg - Bezuska, Onak, Urbanowicz, Kiełbicki, Ślusarczyk - Charvat, Hanzel, R. Nalewajka, Stolarski, Ł. Nalewajka - Wojciechowski, Adamek, Zając, Moś, Laszkiewicz.

Komentarze 0
Zostaw Komentarz