GKS Tychy wygrał na Jastorze 4:2 w piątym meczu finałowym i to hokeiści z piwnego miasta potrzebują już tylko jednego zwycięstwa do upragnionego tytułu. Jastrzębianie mają natomiast dwadzieścia godzin, by poukładać swoją grę na nowo i jeśli chcą doprowadzić do siódmego meczu, muszą wygrać w czwartek w Tychach. Inaczej ze złota będą cieszyć się Trójkolorowi…
Początek meczu numer pięć zdecydowanie należał do hokeistów GKS-u Tychy. Już w piątej minucie przyjezdni prowadzili po trafieniu Marcina Kolusza, który sam znalazł się przed lewym słupkiem bramki JKH i zamienił na gola podanie wzdłuż bramki od Maxima Kartoshkina. W 12. minucie było już 0:2 po trafieniu Jakub Witeckiego.
Po tych ciosach miejscowi zdołali się pozbierać jeszcze przed końcem odsłony. Tychami wstrząsnęła 19. minuta, podczas której jastrzębianie doprowadzili do remisu w przeciągu zaledwie 20. sekund. Stefana Žigárdy'ego pokonali kolejno Martin Przygodzki i Mateusz Rompkowski. Akcje były bardzo podobne do siebie. Po zamieszaniu przed tyską świątynią krążek został wycofany do niepilnowanych autorów bramek.
W drugiej tercji jastrzębianie sami zrobili sobie krzywdę, pozwalając rywalowi na zbyt wiele. W 26. minucie Artem Bondariev stracił gumę na rzecz Kacpra Guzika, który z ostrego kąta pokonał Przemysława Odrobnego. Golkiper JKH zdecydowanie powinien taki strzał obronić, a tak musiał zjechać z lodu i zrobić miejsce dla Davida Zabolotnego. Ten łatwego zadania nie miał. Co prawda kilka strzałów obronił, ale gdy tyszanie grali w przewadze, był już bezradny. Krążka nie opanował tym razem Tomáš Protivný, a Josef Vitek, który sam znalazł się przed bramkę nie mógł tego zmarnować i Tychy prowadziły już 4:2. Gospodarze próbowali jeszcze odpowiedzieć, ale jeśli nawet Leszek Laszkiewicz marnuje sytuacje oko w oko z bramkarzem…
Trzecia odsłona nie przyniosła niczego dobrego jastrzębskim sympatykom hokeja. Tyszanie bardzo mądrze się bronili i odpierali wszystkie ataki gospodarzy aż do końcowej syreny, po której zapanowała ogromna radość w obozie gości. GKS Tychy co prawda potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa, by zdobyć mistrzostwo Polski, ale mając w perspektywie mecz przed własną publicznością to hokeiści z piwnego miasta będą zdecydowanymi faworytami do złota. Jastrzębianie mają jeszcze szanse, ale czy uda im się pozbierać w dwadzieścia godzin? Przekonamy się w czwartkowe popołudnie. Jeśli JKH zdoła doprowadzić do remisu, siódmy mecz rozegrany zostanie w Wielką Sobotę, w Jastrzębiu-Zdroju.
Polska Hokej Liga - PLAY-OFF - Finał - mecz nr 5 - 01/04/2015 (środa) - Jastrzębie-Zdrój - godz. 18:30
JKH GKS JASTRZĘBIE - GKS TYCHY 2:4 (2:2, 0:2, 0:0)
0:1 - 04:03 - Marcin Kolusz - Maxim Kartoshkin, Michał Kotlorz
0:2 - 11:21 - Jakub Witecki - Josef Vitek, Jarosław Rzeszutko
1:2 - 18:20 - Martin Przygodzki - Mateusz Rompkowski, Tomasz Kulas
2:2 - 18:40 - Mateusz Rompkowski - Petr Polodna, Roman Němeček
2:3 - 25:22 - Kacper Guzik
2:4 - 30:59 - Josef Vitek - Bartłomiej Pociecha (5/4)
JKH GKS Jastrzębie: Odrobny (od 25:23 Zabolotny) - Němeček, Rompkowski, Bordowski, Bondariev, Laszkiewicz - Górny, Bryk, Urbanowicz, Steber, Danieluk - Aleksyuk, Protivný, Przygodzki, Polodna, Kulas - Pastryk, Kantor, Ł. Nalewajka, Marzec, Świerski.
GKS Tychy: Žigárdy (Kosowski) - Kotlorz, Besch, Kolusz, Kartoshkin, Kogut - Sokół, Pociecha, Vitek, Galant, Witecki - Hertl, Ferenc, Kuzin, Rzeszutko, Guzik - Wanacki, Majoch, Bagiński, Parzyszek, Woźnica.
Kary: 6 min - 8 min / Strzały: 28-35 / Widzów: 1 900.
Sędziowali: Paweł Meszyński, Włodzimierz Marczuk (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Trenerzy: Róbert Kaláber (JKH GKS Jastrzębie) - Jiří Šejba (GKS Tychy).
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3:2 dla GKS-u Tychy.
Następny mecz:
02.04.2015 - godz. 16:30 - GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie