Rywal musi, my możemy

 
2017-02-20

Już we wtorkowy wieczór jastrzębianie rozpoczną ćwierćfinałową rywalizację z Podhalem. Dzień przed decydującym starciem rozmawialiśmy z trenerem JKH,  Robertem Kalaberem. Słowak doskonale zdaje sobie sprawę, że faworytem będzie Podhale, jednak zapewnia, że młoda ekipa znad czeskiej granicy postawi rywalowi twarde warunki. Z jaki efektem? Przekonamy się wkrótce, a tymczasem zapraszamy do lektury wywiadu ze szkoleniowice JKH GKS Jastrzębie.

Co stało się w 17. minucie meczu przeciwko Tychom?

- Ciężko powiedzieć, bo to tego momentu wszystko wyglądało dobrze. Była sygnalizowana kara, dostaliśmy bramkę, a później dwie następne i wszystko całkowicie się posypało. Rozmawialiśmy od razu o tym z zawodnikami, że tak nie może być, że w jednej chwili nagle zapominamy o taktyce i popełniamy masę błędów.

Z dwojga złego lepiej, że ta porażka nie miała większego znaczenia…

- Całe szczęście, że do takiej sytuacji doszło teraz, a nie podczas meczu w Play-Off. W tamtym meczu nie zagraliśmy w optymalnym składzie, bo niektórzy zawodnicy nie mogli jeszcze wystąpić ze względów zdrowotnych. Teraz skupiamy się wyłącznie na Play-Off.

Mimo wszystko młoda drużyna dobrze zaprezentowała się w sezonie zasadniczym. Pokonaliście właściwie wszystkich poza Unią Oświęcim.

- Unia Oświęcim nas w tym momencie nie powinna interesować, bo grali w grupie słabszej, a my w mocniejszej. Zadowoleni jesteśmy przede wszystkim z awansu do silniejszej grupy, bo przed nami sporo pracy, a zawsze lepiej jest rywalizować z silniejszymi.

Szczególnie dla młodych zawodników.

- Przed nimi jeszcze długa droga. Młodzi chłopcy nie mogą być ani przez chwili spokojni. Muszą cały czas trenować na pełnych obrotach, bo za rok, czy dwa gdy nie będą już młodzieżowcami powinni być gotowi do gry na najwyższym poziomie. Ten pociąg cały czas pędzi i jak ktoś z niego wysiądzie nie ma już powrotu.

Czego w takim razie trener oczekuje od tych najmłodszych?

- Nie każdy oczywiście musi zostać kadrowiczem, czy czołowym hokeistom w lidze. Chcemy, by jak najwięcej z tych zawodników osiągnęło maksimum swoich możliwości. Talentu im odmówić nie można i jeśli tylko będą chcieli, zrobią wielki krok do przodu w swojej karierze.

Niektórzy ten krok do przodu już wykonali.

- Przez trzy lata pracy w Jastrzębiu ogromny postęp zrobili bracia Nalewajkowie. Najtrudniejszy jest pierwszy rok przejścia z juniorskiego grania do ligi seniorskiej. Bliźniacy swoją ciężką pracą pokazali, że warto. Obydwoje stanowią już o sile tego zespołu. Nie bez powodu Łukasz Nalewajka został kapitanem, bo mocno na to zapracował swoją postawą.

Czyli sam talent to nie wszystko…

- Sukces polega na tym, że trzeba jeszcze posiadać ogromny charakter i samozaparcie. Bez względu na to, czy jest dobrze, czy źle trzeba zacisnąć zęby i mocno pracować nad sobą. Bez tego ani rusz, bo większe efekty może osiągnąć zawodnik mniej utalentowany, ale chcący pracować, aniżeli ten, który ma talent, ale mu się nie chce.

Wzorem do naśladowania może być przecież Leszek Laszkiewicz.

- Jego obecność w drużynie bardzo nam pomaga. To jest pełen profesjonalista, który zawsze daje z siebie sto procent. Każdy chce być takim dobrym zawodnikiem jak on, ale nie wszyscy wiedzą, że to wymaga wielu poświęceń. Trzeba wiedzieć, że muszą podchodzić do zajęć z maksymalną koncentracją. Musza być przygotowani mentalnie przed treningiem, w trakcie wykonać jak najlepiej swoją pracę i jeszcze po zajęciach się zregenerować. Wszyscy chcą grać, jak Leszek, ale nie wszyscy zachowują się tak profesjonalnie, jak On.

Obcokrajowcy, którzy dołączyli do kadry w przerwie letniej również wydatnie wpłynęli na jakość drużyny. Tomaszowie Kominek, czy Fuczik już zapracowali sobie na szacunek kibiców.

- Fuczik to utalentowany i bardzo pracowity bramkarz, który trenuje indywidualnie również po treningach. Właśnie takich zawodników potrzebujemy. Ambitnych, którzy z naszą pomocą będą chcieli się cały czas rozwijać. Idealnym przykładem jest jeszcze Jakub Kubesz, który wykonał spory postęp w sezonie, co zawdzięcza właśnie swojemu zaangażowaniu.

Dużo zależy właśnie od samego podejścia zawodników.

- Wszystko to, o czym trener mówi w szatni, czy w boksie musi być od początku do końca zrealizowane na tafli. Na razie jest z tym spory problem. To wynika chyba z juniorskiego okresu, bo zawodnicy, którzy przyszli w tym roku wcześniej wszystko wygrywali. Grał ten, co miał krążek, a teraz w tym dorosłym hokeju muszą się trzymać pewnych schematów, których jest dość sporo.

Przejdźmy już do najważniejszego. W pierwszej rundzie Play-Off gracie z Podhalem, z którym w sezonie zasadniczym nie szło wam najgorzej.

- Może i lepiej dla młodej drużyny byłoby grać w grupie słabszej, by częściej wygrywać. My jednak zawsze walczymy o wyższe cele i awansowaliśmy do mocniejszej grupy. Dzięki temu na początku Play-Off uniknęliśmy dwóch najmocniejszych ekip w lidze, czyli Tychów i Cracovii. Mocniejsi od nas są również hokeiści z Nowego Targu, Bytomia, czy Opola. Z nimi wszystkimi rywalizowaliśmy przez cały sezon i oczywiście wszystkie te zespoły byłyby faworytem w starciu z nami.

Ważna jak zwykle będzie koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty.

- Rywalizację z Podhalem potraktujemy tak, że do każdego meczu podejdziemy osobno. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by wygrać. Jeśli się nie uda, nic się nie dzieje i przechodzimy do następnego pojedynku. Nikt nie powinien mieć wtedy do nas pretensji, bo faworytem jest bez wątpienia Podhale. Mają inny budżet, lepszych zawodników. Są tam polscy reprezentanci, doświadczony łotewski bramkarz, czy Białorusin, który grał na Mistrzostwach Świata. To na nich będzie ciążyć presja, bo oni muszą, a my możemy. Jednocześnie chcemy.

Na przeszkodzie mogą stanąć jednak kontuzje…

- To jest nasz duży problem w tym sezonie. Jedni wracają po kontuzjach, a drudzy za chwilę łapią urazy i ta nasza kadra jest mocno uszczuplona. Wszyscy bardzo chcą pomóc drużynie w tym ważnym momencie, ale zobaczymy we wtorek, kto będzie gotowy do gry. Może okazać się tak, że niektórzy będą musieli poczekać do soboty. Większość z tych urazów w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale co zrobić, gdy sędziowie nie do końca dbają o zdrowie zawodników?

Po dwumeczu w Nowym Targu bez względu na rozstrzygnięcia zagracie dwa spotkania na Jastorze. Pomoc kibiców jest nieodzowna.

- Trochę martwi mnie, że klub kibica się rozpadł. Nie wygląda to już tak, jak w pierwszym, czy drugim sezonie, odkąd tutaj jestem. Sądzę, że tym młodym zawodnikom bardzo pomógłby głośny doping z trybun. Myślę, że zasługują na to. Tym bardziej, że większość drużyny stanowią zawodnicy stąd. Fajnie to wygląda, kiedy doping prowadzony jest po dwóch przeciwnych stornach tafli. Tych młodych zawodników może to poprowadzić do dobrej gry. Sprawić, by trema była zdecydowanie mniejsza.

Z Waszej strony jak zawsze można liczyć na pełne zaangażowanie, choć trzeba pamiętać, że nie wszystko i zawsze musi wychodzić.

- Różnie to bywa. Zachętą dla kibiców może być fakt, że ta młoda drużyna po podziale ligi zagrała więcej dobrych spotkań, aniżeli w poprzednich rozgrywkach. A należy pamiętać, że wtedy mieliśmy bardziej doświadczoną drużynę z takimi zawodnikami, jak Bordowski, Danieluk, Górny, czy Pastryk. Hokeista tak, jak każdy człowiek ma lepsze i gorsze dni. Niekiedy robisz wszystko, by było dobrze, a jednak coś Ci nie wychodzi. Jesteśmy zadowoleni z trenerem Bernackim, że ci chłopcy cały czas walczą. Z Podhalem zagramy tak, by nie mieli z nami łatwo.

Rozmawiał Mariusz Wójcik.

tel./fax 32 476 16 50
aleja Jana Pawła II 6a, 44-335 Jastrzębie-Zdrój

Formularz kontakowy

 
 
 


 

Administratorem danych jest Jastrzębski Klub Hokejowy GKS Jastrzębie, ul. Leśna 1, 44-335 Jastrzębie-Zdrój. Dane wpisane w formularzu kontaktowym będą przetwarzane w celu udzielania odpowiedzi na przesłane zapytanie.

NASTĘPNY MECZ