Zapraszamy do lektury wywiadu z prezesem JKH GKS Jastrzębie, Kazimierzem Szynalem, który w rozmowie z portalem JasNet.pl opowiada między innymi o tym, co czeka kibiców w nowym sezonie oraz aktualnej sytuacji w klubie.
Ostatnimi czasy akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej bardzo zwyżkują. A jak stoją akcje JKH GKS Jastrzębie?
- Na pewno lepiej niż w ubiegłym sezonie. Jednak stan akcji JSW nie ma bezpośredniego przełożenia na nasz klub. Choć nie można ukrywać, że to nasz główny sponsor i bardzo wiele zależy od jego kondycji. Przy czym należy podkreślić, iż jako klub nie mamy wpływu na wysokość cen akcji Spółki (śmiech).
Pytam nie bez powodu. Przed dwoma laty, kiedy w związku z sytuacją w JSW konieczne okazało się "gaszenie pożaru" w jastrzębskim sporcie, o JKH GKS było bardzo głośno. Teraz jest dość cicho i, paradoksalnie, to chyba dobrze.
- Dwa lata temu sytuacja była nadzwyczajna, jeśli można użyć takiego określenia. Obecnie jest stabilnie zarówno pod kątem finansowym, jak i kadrowym. Generalnie nadal stawiamy na naszych wychowanków i wciąż dysponujemy bardzo młodym zespołem. Staramy się jednak wzmocnić go poprzez pozyskanie kilku doświadczonych obcokrajowców, za sprawą których jakość naszej drużyny powinna być wyższa niż w poprzednim sezonie. Poza tym mamy nadzieję, że młodzież będzie miała od kogo się uczyć.
Pan prezes jak zwykle wypowiada się jak dyplomata i jak zawsze nie podaje żadnych liczb.
- Sądzę, że fanom powinna wystarczyć informacja, że funkcjonowanie JKH GKS Jastrzębie nie jest w żaden sposób zagrożone. Na pewno kibice muszą sobie zdawać sprawę, iż obecnie w ekstralidze hokeja mamy do czynienia z sytuacją, w której czołówka pod względem finansowym bardzo uciekła pozostałym klubom. Budżety trzech czy nawet czterech najbogatszych klubów znacznie odbiegają od zasobów pozostałych, które muszą zmagać się z określonymi problemami i których to problemów również my nie jesteśmy pozbawieni. Pieniądze należy liczyć w każdej sytuacji. Co do liczb – mogę przyznać, że budżety wspomnianej czołówki co najmniej trzykrotnie przewyższają środki, jakimi dysponują pozostałe ekipy. Dorównanie tym klubom w obecnej sytuacji jest niemożliwe. Pieniądze wprawdzie nie grają...
Ale zawodnicy grają za pieniądze.
- Dokładnie tak jest. Dlatego należy być realistą.
Jednocześnie jednak optymizm wśród kibiców wzbudziło sprowadzenie Martina Vozdecky'ego, Jana Homera oraz Ivana Jankovicza. Vozdecky'ego doskonale znamy z Sanoka, a dwaj pozostali zawodnicy mają bardzo przyzwoite CV.
- Jak już mówiłem, ich pozyskanie ma nam pomóc w uzyskaniu jak najlepszych rezultatów w zbliżającym się sezonie. Będziemy od nich oczekiwać pełnego zaangażowania oraz poprowadzenia naszej młodej drużyny w rozgrywkach ekstraligi. Ich doświadczenie powinno być bardzo cenne i mam nadzieję, że poza podniesieniem średniej wieku w zespole pomogą nam również w poprawieniu pozycji z poprzedniego sezonu.
Wiosną mówiło się, że JKH GKS w swoich poszukiwaniach wzmocnień zwróci się na wschód. Klub testował Białorusinów i Rosjan. Ostatecznie jednak znów sięgnęliśmy za naszą południową granicę.
- Wpływ na tę sytuację miał szereg okoliczności. Najważniejsze były oczywiście kwestie finansowe. Ponadto istotną sprawą są formalności związane z obywatelstwem danego zawodnika. Rzecz jasna w przypadku Czechów czy Słowaków, czyli obywateli Unii Europejskiej, jest to o wiele mniej skomplikowane, niż w przypadku osób spoza niej. Nie można też ukrywać, że spory wpływ na sprowadzenie obcokrajowców ma trener Robert Kalaber, dysponujący świetnym rozeznaniem na rynku słowackim i czeskim.
Który z nabytków może "wypalić", tak jak to miało miejsce z Tomaszem Kominkiem?
- Mam nadzieję, że każdy (śmiech).
Wiedziałem, że właśnie tak pan prezes odpowie.
- Wszystko zweryfikuje tafla. Idąc naprzeciw pana oczekiwaniom odpowiem zatem, że liczę na to, że taką "bombą" stanie się Jankovicz.
Cały wywiad z Kazimierzem Szynalem znajdziecie na stronie JasNet.pl:
http://jasnet.pl/?m=sport&mod=publicystyka&id=44453