We wtorek hokeiści JKH GKS Jastrzębie rozpoczną swój dwunasty sezon w ekstralidze. O ocenę przygotowań i cele na zbliżające się rozgrywki zapytaliśmy szkoleniowca JKH, Roberta Kalabera.
Jak trener oceni ostatni mecz kontrolny?
- Trochę mieliśmy obawy przed tym meczem, bo do tej pory więcej meczów graliśmy z drużynami zza granicy. Grającymi systemowo i zdyscyplinowanie. Nie chcę oczywiście nikogo obrazić, ale poziom polskich drużyn jest inny. Nie jestem z tego meczu zadowolony, bo nie możemy u siebie stracić trzech bramek.
Z drugiej strony sporo też strzeliliście, bo aż siedem.
- W porządku, ale gdy w meczu mamy dłużej krążek na kiju i mamy więcej czasu, musimy zagrać szybciej. To jest to, co zawsze z trenerem Bernackim mówimy zawodnikom i tego będziemy od nich oczekiwać w sezonie.
Jak wypadła całość przygotowań do sezonu?
- Zwycięstwa w sparingach są najmniej ważne. Może jedynie trochę budują morale zespołu. Trzeba zauważyć, że w ani jednym meczu nie wyszliśmy w pełnym składzie. W tym ostatnim meczu zabrakło aż czterech, bo oprócz Leszka Laszkiewicza, Kamila Świerskiego nie było Tomasza Kominka i Jana Homera. To jest przecież cały atak. Tych meczów w sezonie jest sporo, ale dzięki zarządowi mamy komfort, bo nie musimy się martwić o skład w przypadku urazów. Za to włodarzom należą się podziękowania.
Jak trener oceni warunki do pracy w Jastrzębiu?
- Zarząd klubu stworzył nam bardzo dobre warunki. Mogliśmy zbudować mocną drużynę i dobrze przygotować się do sezonu. Tutaj też ukłon w stronę władz miasta. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji stworzył nam doskonałe warunki do pracy. Do kwietnia mogliśmy przecież trenować na lodzie, a do dyspozycji mieliśmy wszystko, co potrzebne. Siłownię na miejscu, halę, basen. Wszystko to było perfekcyjnie przygotowane, za co należą się ogromne podziękowania.
Przejdźmy teraz do wzmocnień.
- Zarząd miał taką koncepcję budowania zespołu, którą my, jako trenerzy musieliśmy wykonać. W ostatnich trzech latach skupiliśmy się na szkoleniu młodzieży, którą nauczyliśmy przede wszystkim bronić. Pokazał to poprzedni sezon, gdy tych goli dużo nie traciliśmy, a naszym problemem było to, że mało strzelaliśmy. W tym roku niejako wymieniliśmy trzech obrońców, bo w miejsce Lukáčíka, Jankoviča i Horzelskiego przyszli Grof, Radzieńciak i Sulka.
Większe ruchy dotyczyły formacji ofensywnej.
- Potrzebowaliśmy tych wzmocnień w ataku. Było widać w rywalizacji z Podhalem, gdy stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji, a przegrywaliśmy mecze w rzutach karnych. Teraz nie powinniśmy się o to martwić, czy uda się nam strzelić, czy nie, bo mamy takich zawodników, którzy są w stanie strzelać gole w meczu. Tacy hokeiści jak Dubinin, Kasperlík, czy Fabuš są dobrymi zawodnikami na polskie warunki.
Tej młodzieży w drużynie jest teraz mniej. Niektórzy "znawcy" sądzą, że poszli w odstawkę, bo w klubie pojawiły się pieniądze…
- Byli zawodnicy, którzy w poprzednim sezonie i jeszcze wcześniej mieli szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności. Nie wszystkim udało się podnieść poziom gry na tyle, by się załapać do gry. Nie wystarczy się urodzić w Jastrzębiu, by grać w ekstralidze. Konkurencja jest spora. Przecież zawodnicy jak Dominik Paś i Kamil Wróbel grają w dwóch pierwszych atakach, a Jakub Michałowski jest w pierwszej formacji. Zawodnik jest młody do 21 roku życia i jeśli swojej szansy nie wykorzysta, przyjdą następni. Tak jak teraz w sparingach okazję do gry mieli Kot i Cieśla. Tak to musi działać.
Ale zmiany nastąpiły też w obsadzie bramki.
- Przed rokiem myśleliśmy, że bramka jest naszym mocnym punktem. Runda Play-Off to zweryfikowała i do końca nie byliśmy zadowoleni. Po odejściu Fučíka zmienimy koncepcję, bo więcej szansy na grę będzie miał Ondrej Raszka. Pod tym kątem przygotowywał się do sezonu i jak było widać w sparingach to się opłaca. Mamy nadzieję, że w sezonie to się nie zmieni.
Na początku sezonu zabraknie niekwestionowanego lidera zespołu, Leszka Laszkiewicza.
- To jest człowiek nie do zastąpienia. Zarówno na tafli, jak i w szatni jego obecność jest nieoceniona. Swoim doświadczeniem i zaangażowaniem na sto, albo nawet więcej procent bardzo nam pomaga. Fizycznie na tafli, ale także mentalnie. Jest kilku zawodników, którzy już trochę grają w hokeja, jak Grof, Homer, czy Fabuš. Pod nieobecność Leszka będziemy liczyć na nich, a jednocześnie jesteśmy pewni, że Leszek do nas wróci i pomoże nam w tym sezonie.
Jaki to może być sezon w polskiej lidze?
- Jest to wielka niewiadoma. W związku z limitami obcokrajowców to wszystko może się zmienić, bo w styczniu w niektórych drużynach mogą pojawić się pieniądze i po zakupie kilku obcokrajowców poziom zespołów może być zupełnie inny. My będziemy chcieli się poprawić i wykonać kolejny krok, którym byłby awans do półfinału.
Kibice nie powinni być zawiedzeni z waszej gry w nadchodzących rozgrywkach?
- Gorąco zapraszamy na nasze mecze. Każdy kibic jest ważny dla nas i dla zawodników. Kiedy ta atmosfera w hali jest dobra, zawodnicy mogą dać od siebie więcej, bo się po prostu lepiej czują. Ciężko pracujemy, by jak najlepiej wypaść i chcemy pełnych trybun. Będziemy robić wszystko, by szczególnie po meczach u siebie kibice opuszczali Jastor w dobrych nastrojach i z przekonaniem, że warto było przyjść na mecz.
Rozmawiał Mariusz Wójcik.