Drugi raz w historii jastrzębianie zdobyli Puchar Polski. Radości z tego sukcesu nie kryje obecny kapitan JKH GKS Jastrzębie, Radosław Nalewajka. Jeszcze przed świętami jeden z charyzmatycznych braci bliźniaków obiecał spóźniony prezent pod choinkę i słowa dotrzymał.
Żelazna konsekwencja i ogromna determinacja sprawiła, że drużyna, na którą przed turniejem mało kto stawiał sprawiły, że Puchar Polski w 2018 roku pojechał do Jastrzębia-Zdroju.
- To świetne uczucie podnieść ten puchar do góry. Bardzo chcieliśmy osiągnąć ten sukces i wierzyliśmy w to od samego początku. Byliśmy bardzo zdeterminowani, by dopiąć swego - nie krył radości tuż po finałowym meczu kapitan JKH GKS, Radosław Nalewajka.
W półfinale jastrzębianie przegrywali z faworyzowanymi Katowicami już 0:3, a mimo to się podnieśli i wygrali 4:3 po rzutach karnych. Po takim zwycięstwie nie było mowy o żadnej kalkulacji, bo ekipa znad czeskiej granicy mogła pokonać dosłownie każdego.
- Osobiście marzyłem, aby w finale zagrać właśnie z Podhalem. Przecież z Tychami na ich własnym lodowisku gra się niezwykle ciężko. Na neutralnym gruncie z drużyną z innego miasta może się zdarzyć wszystko, co też miało miejsce - dodał napastnik.
Jak się okazuje recepta na końcowy sukces nie była wcale taka skomplikowana. Nieodzowna okazała się jednak odpowiednia "mieszanka" w postaci świetnych szkoleniowców, walecznych wychowanków i wartościowych obcokrajowców. A poza tym?
- Przez całe finałowe spotkanie graliśmy to, co sobie założyliśmy. Nie podpalaliśmy się i konsekwentnie realizowaliśmy taktykę. Efektem jest okazały puchar i bardzo się z niego cieszymy - uchylił nieco rąbka tajemnicy Radosław Nalewajka.
Rozmawiał Mariusz Wójcik.