A jednak! W zapowiedzi do piątkowych derbów wyraziliśmy nadzieję, że JKH GKS Jastrzębie zdoła ukąsić faworyta z Tychów i... tak też się stało! Mimo sporych nerwów w końcówce i szalonej pogoni gospodarzy podopieczni Roberta Kalabera wywieźli ze Stadionu Zimowego komplet punktów i tym samym nie dopuścili do przedłużenia serii spotkań bez zwycięstwa. Bohaterem dnia okazał się Teemu Pulkkinen, który zdobył dwie bramki. Brawo, Panowie!
Powiedzieć, że jastrzębianie znakomicie rozpoczęli spotkanie, to nic nie powiedzieć. Już w 40. sekundzie meczu goście objęli prowadzenie za sprawą wspomnianego Pulkkinena, który otrzymawszy idealne podanie spod bandy od Hannu Kuru zachował zimną krew przed Tomaszem Fucikiem i na raty pokonał reprezentacyjnego bramkarza. Zdenerwowani takim obrotem sprawy rywale rzucili się do ataku, ale nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy, naruszając ''terytorium'' Jakuba Lackovicia i zmuszając naszych zawodników do obrony swojego kolegi z bramki. Sam Lacković stanął zresztą na wysokości zadania, utrzymując czyste konto przez trzy kwadranse.
Druga tercja również była bardzo wyrównana, jednak i tu o jedno trafienie lepsi okazali się podopieczni Kalabera. W 27. minucie tuż po tym, jak nasi hokeiści nie wykorzystali przewagi przy karze dla Filipa Komorskiego, kapitalnie zachował się Martin Kasperlik. Czeski sprinter wykorzystał ''rozprężenie'' gospodarzy po udanym osłabieniu, urwał się rywalowi, pomknął prawym skrzydłem i znakomicie pocelował zaskakując Fucika. Wymiana ciosów trwała do drugiej przerwy, ale do końca 40. minuty goli już nie oglądaliśmy.
Trzecią odsłonę również rozpoczęliśmy bardzo dobrze i tu ponownie dała znać o sobie ''chemia'' między Hannu Kuru i Teemu Pulkkinenem, bowiem temu fińskiemu duetowi zawdzięczaliśmy mimo wszystko niespodziewany wynik 0:3 po 44. minutach. Niestety, albo zbyt szybko jastrzębianie poczuli się zwycięzcami, albo zawiodła koncentracja, ale nie minęła minuta i Wiktor Turkin piękną bombą zepsuł czyste konto Lackovicia. Gdy na dodatek w 51. minucie Mathias Lehtonen przekierował gumę wstrzeloną przez... Dominika Pasia, wielu kibiców z Jastora poczuło się zapewne niczym w... niedzielę, gdy nasza ekipa straciła ''inicjatywę strategiczną'' w Oświecimiu.
Emocji w ostatnich dziesięciu minutach nie brakowało tym bardziej, że na ławkę kar dość niepotrzebnie trafili kolejno Mark Kaleinikovas i Zdenek Kral. Być może jednak w tym szaleństwie była metoda i dodatkowa komplikacja jeszcze mocniej zmobilizowała gości do ofiarnej obrony. W efekcie tyszanie nie potrafili przedrzeć się pod bramkę Lackovicia, a jeśli już udawało im się dotrzeć tak daleko, słowacki golkiper spisywał się znakomicie.
Ostatecznie komplet punktów pozostał w rękach tej drużyny, która już w 1. minucie rozpoczęła strzelaninę. Tym samym wracamy na Jastor z bardzo cennym zwycięstwem i mocno podbudowanym samopoczuciem. Teraz przed JKH GKS Jastrzębie trzy dni pracy przed wtorkowym rewanżem z Re-Plast Unią Oświęcim. Przypomnijmy, że spotkanie to odbywa się już 1 października z uwagi na udział mistrzów Polski w Champions Hockey League.
27 września 2024, Tychy, 18:00
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 2:3 (0:1, 0:1, 2:1)
0:1 Pulkkinen - Kuru - Kaleinikovas 0:40
0:2 Kasperlik - Urbanowicz - Bagin 26:16
0:3 Pulkkinen - Kuru - Ronkainen 43:58
1:3 Turkin - Larionovs - Jeziorski 44:54
2:3 Lehtonen - Pociecha 51:23
JKH GKS Jastrzębie: Lacković - Blomberg, Makela, Kaleinikovas, Kuru, Pulkkinen - Ronkainen, Bagin, Kasperlik, Kiełbicki, Urbanowicz - Kunst, Żurek, Ślusarczyk, Ł. Nalewajka, R. Nalewajka - Hanzel, Kral, Petras, Zając.
Strzały: 19 - 22 / Kary: 6 min - 4 min / Widzów: 1 938
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Patryk Kasprzyk (główni) oraz Michał Gerne, Kamil Wiwatowski (liniowi).