Pod nieobecność trzech zagranicznych obrońców hokeiści JKH GKS Jastrzębie nie byli w stanie sprawić niespodzianki w Tychach, gdzie świeżo upieczony półfinalista Pucharu Kontynentalnego pewnie pokonał młodą drużynę znad czeskiej granicy 6:2. Na osłodę jastrzębskim kibicom zostało piękne trafienie Dominika Pasia, który w 32. minucie założył siatkę Kamilowi Kosowskiemu.
Rzut oka na zestawienia drużyn wystarczył, by jednoznacznie stwierdzić, kto będzie dominował. W składzie JKH zabrakło przede wszystkim Tomasza Fuczika, który zebrał świetne recenzje po wygranym w kanrych meczu z Cracovią. Poza nim na mecz do Tychów nie pojechali kontuzjowani obrońcy: Jakub Peslar, Jan Latal oraz Jakub Kubesz. Trener Robert Kalaber sklecił ledwie trzy pary obrońców, a w jednej z nich wystąpił niedoświadczony Maciej Balcerek.
Już pierwsze zamieszanie pod bramką Davida Zabolotnego skończyło się trafieniem dla gospodarzy. Krążek w bramce JKH strzałem z bliskiej odległości umieścił Filip Komorski. Po szybko straconej bramce jastrzębianie zdołali się pozbierać, ale tyska defensywa nie pozwalało rywalowi na zbyt wiele, choć trzeba przyznać, że gra gospodarzy była daleka od ideału. Wszak GKS Tychy ma za sobą pracowity weekend w postaci rozegranych trzech spotkań Pucharu Kontynentalnego.
Mimo pucharowego zmęczenia zespół Jirziego Szejby całkowicie zdominował premierową odsłonę. Gdy w 15. minucie do bramki JKH trafił Miroslav Zatko było już 2:0 dla miejscowych. Jastrzębianie mogli odgryźć się w samej końcówce, ale nawet gra w podwójnej przewadze nie wystarczyła, by młodzi zawodnicy znad czeskiej granicy przełamali obronę wicemistrza polski.
Na początku drugiej odsłony lepsze wrażenie zostawili po sobie goście, którzy przez kilka minut zadomowili się w tercji obronnej Tychów, jednak nic z tego nie wynikło, bo Kamil Kosowski wciąż zachowywał czyste konto. Gospodarze szybko opanowali sytuacje i gra przeniosła się znów przed bramką Davida Zabolotnego. Ten musiał jeszcze trzykrotnie wyciągać gumę z bramki. Na 3:0 podwyższył Marcin Kolusz, a chwilę później grę w liczebnej przewadze na gola zamienił Martin Vozdecky. Zanim padł piąty gol dla Tychów autorstwa Bartłomieja Jeziorskiego z trafienia cieszyli się jastrzębianie. Pomimo gry w osłabieniu pojedynek oko w oko z Kamilem Kosowskim w ładnym stylu wygrał Dominik Paś.
Ostatnia część spotkania była w zasadzie formalnością. Chyba nawet najwięksi optymiści nie liczyli na to, że młoda i w dodatku osłabiona brakiem trzech zagranicznych defensorów drużyna JKH GKS postawi się kompletnej w każdym calu drużynie GKS-u Tychy. Tym bardziej, że hokeiści z piwnego miasta ani przez chwile nie pomyśleli, by zwolnić tempo. Szóstą bramkę dla miejscowych zdobył w 43. minucie Jarosław Rzeszutko i jastrzębianom pozostała walka o jak najmniejszy wymiar kary.
Niespełna czternaście minut przed końcową syreną podopieczni Roberta Kalabera cieszyli się z drugiego trafienia, gdy do bezpańskiego krążka dopadł Radosław Nalewajka, który strzałem z ostrego kąta pokonał Kamila Kosowskiego. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, tak i tym razem tyszanie opanowali sytuacje i przed końcową syreną to zespół Jirziego Szejby nadawał ton grze. Goście swoich szans musieli szukać w nielicznych kontratakach. Żaden zespół nie zdołał już wpłynąć na wynik i z pewnego zwycięstwa w stosunku 6:2 cieszyli się hokeiści GKS-u Tychy.
Na pomeczowej konferencji słowacki szkoleniowiec JKH, Robert Kalaber nie musiał szukać żadnych usprawiedliwień, bo rutynowana drużyna gospodarzy wygrała jak najbardziej zasłużenie, a młodzi hokeiści znad czeskiej granicy zebrali kolejne cenne doświadczenie. - Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie, by wygrywać mecz za meczem z tak silnymi drużynami, jak GKS Tychy, czy ostatnio Comarch Cracovia. Tyszanie zdecydowanie lepiej jeździli na łyżwach i rozgrywali krążek. Mieliśmy problem z upilnowaniem napastników, stąd wszystkie gole padły po błędach w defensywie. Dodatkowo szybko stracony gol podciął skrzydła. Cały czas się uczymy, a młodzi zawodnicy nabierają cennego doświadczenia - ocenił Słowak.
Przed reprezentacyjną przerwą jastrzębianie zagrają jeszcze jedno spotkanie. W piątek 28 października JKH podejmie na Jastorze ekipę TatrySki Podhale Nowy Targ. Sztab medyczny ekipy z Leśnej zrobi wszystko, by kontuzjowani wrócili do gry. - Jakub Kubesz był obecny na rozjeździe, ale nie było sensu ryzykować większej kontuzji. Szykujemy się na walkę o punkty w piątkowym meczu z Podhalem i chcemy, by cała trójka kontuzjowanych obrońców (Peslar, Latal i Kubesz) byli w pełni sił na ten pojedynek - wyjaśnił nieobecności trener JKH, Robert Kalaber.
Polska Hokej Liga - 16. kolejka - 26/10/2016 (środa) - Tychy - godz. 18:00
GKS TYCHY - JKH GKS JASTRZĘBIE 6:2 (2:0, 3:1, 1:1)
1:0 - 01:04 - Filip Komorski - Bartosz Ciura, Petr Kubosz
2:0 - 14:59 - Miroslav Zatko - Marcin Kolusz
3:0 - 28:17 - Marcin Kolusz - Mateusz Bepierszcz, Miroslav Zatko
4:0 - 30:18 - Martin Vozdecky - Jaroslav Kristek, Bartłomiej Pociecha (5/4)
4:1 - 31:42 - Dominik Paś - Leszek Laszkiewicz (4/5)
5:1 - 32:20 - Bartłomiej Jeziorski - Radosław Galant, Petr Kubosz (5/4)
6:1 - 42:20 - Jarosław Rzeszutko - Adam Bagiński
6:2 - 46:34 - Radosław Nalewajka
GKS Tychy: Kosowski (Zigardy) - Zatko, Kotlorz, Bepierszcz, Kalinowski, Kolusz - Kubosz, Ciura, Jeziorski, Komorski, Galant - Pociecha, Bryk, Vozdecky, Kristek, Kogut - Górny, Gazda, Woźnica, Rzeszutko, Bagiński.
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny (Nowak) - Charvat, Chorążyczewski, Laszkiewicz, Paś, Ł. Nalewajka - Bigos, Balcerek, R. Nalewajka, Kulas, Kominek - Michałowski, Gimiński, Pelaczyk, Wróbel, Świerski - Ludwiczak, Matusik, Kącki, Bichta.
Kary: 4:6 / Widzów: 1 000.
Sędziowali: Paweł Kobielusz (sędzia główny) oraz Przemysław Gabryszak, Daniel Lipiński (liniowi).
Trenerzy: Jirzi Szejba (GKS Tychy) - Robert Kalaber (JKH GKS Jastrzębie).