O przygotowaniach, budowie zespołu i celach na sezon opowiada szkoleniowiec JKH GKS Jastrzębie, Róbert Kaláber. Słowak życzyłby sobie, aby sezon 2015/2016 trwał dla JKH jak najdłużej. Najlepiej tak długo, jak ten poprzedni, kiedy jastrzębianie wywalczyli drugi w historii tytuł wicemistrza Polski.
Jak oceni pan przygotowania do sezonu?
- Były niezwykle ciężkie. Dużo graczy stawiło się na testach. Wybraliśmy tych najlepszych. Musieliśmy postawić na młodych zawodników, bo na tych doświadczonych nie było nas po prostu stać.
Wyniki sparingów są satysfakcjonujące?
- Nie są one najważniejsze. Musieliśmy przede wszystkim poukładać formacje. Dopiero teraz możemy spokojnie popracować nad systemami gry w defensywie, czy w ataku.
Zmniejszenie finansów sprawiło, że trzeba było znacznie odmłodzić kadrę zespołu. Jaki to będzie miało wpływ na siłę wicemistrzów Polski?
- Przed rokiem mieliśmy więcej doświadczonych zawodników, dzięki którym wygraliśmy sporo meczów na styku. To właśnie dyscyplina i doświadczenie zawodników decydowało w takich momentach. Teraz mamy więcej młodych zawodników, których trzeba w szczególności uczyć tej dyscypliny taktycznej, bo pod względem fizycznym są przygotowani.
Kilku doświadczonych graczy jednak zostało w Jastrzębiu. Jaka będzie rola w zespole takich graczy jak Laszkiewicz, Bordowski, czy Danieluk?
- Od tych zawodników wymagamy, by byli przykładem dla młodych. Na razie tak jest. Chcemy, by młodzież czerpała od nich jak najlepsze wzorce. Przede wszystkim pod względem profesjonalnego podejścia do dyscypliny taktycznej, bo samego zaangażowania w swoje obowiązki im nie brakuje.
Duże wyzwanie czeka też Davida Zabolotnego. W myśl nowych przepisów będzie musiał rozegrać przynajmniej połowę spotkań w sezonie.
- Sytuacja przypomina tą z końcówki poprzedniego sezonu, gdy David osiągnął poziom zbliżony do pierwszego bramkarza. Teraz mamy dwóch równie młodych bramkarzy na zbliżonym poziomie. Liczymy, że zdrowa sportowa rywalizacja, jaka pomiędzy nimi się wytworzy wpłynie korzystnie na ich rozwój, jak i wyniki zespołu.
Są założone jakieś konkretne cele na ten sezon, czy JKH zagra tylko o przetrwanie?
- Najważniejsze, by wprowadzić młodych zawodników na poziom ekstraligowy. Tak, aby byli pełnowartościowymi zawodnikami, chociażby tak, jak w poprzednim sezonie osiągnęli to bracia Nalewajkowie. Na pewno do każdego meczu podejdziemy z wolą zwycięstwa. Chcemy wejść do czołowej szóstki, a to w dużej mierze zależeć będzie od zdrowia. Mamy 25 zawodników, w tym czterech bramkarzy, więc lepiej by kontuzje nas omijały. Zawodników na polskim rynku brakuje, a limit obcokrajowców mamy już wypełniony.
Do końca nie była znana liczba drużyn, jaka będzie rywalizować o mistrzostwo Polski. Udział młodych zawodników z SMS-u Sosnowiec jest dobra dla ligi, jak i samych zawodników?
- Jeśli będą grali na odpowiednim poziomie to wszystko będzie w porządku. W przeciwnym razie wystawienie tej drużyny do ekstraligi nie będzie miało żadnego pożytku dla samych zawodników, jak i rozgrywek.
Sezon rozpoczniecie od starcia z Toruniem. Co wiecie o tym zespole?
- Jest to nowy zespół. Ponadto inauguracyjne mecze zawsze są trudne. We wszystkich drużynach mogą jeszcze wystąpić kłopoty ze zgraniem. My musimy być na pewno skoncentrowani i podejść, jak do meczu z najlepszą drużyną.
Wszyscy zawodnicy są gotowi do gry?
- Z gry wykluczony jest jedynie Juraj Petro, który ma uraz barku. Przeszedł badania rezonansem magnetycznym i czekamy na wyniki. Także w niedzielę powinien być jedynym nieobecnym.
To będzie długi i trudny sezon. Nieocenione może okazać wsparcie kibiców.
- Życzymy sobie, by ten sezon trwał tak długo, jak poprzedni. Przed nami dużo pracy. Liczymy, że kibice będą z nami. Mamy mnóstwo młodych zawodników, którzy potrzebują wsparcia z trybun. Będziemy chcieli się za to odwdzięczyć na koniec sezonu, osiągając jak najlepszy wynik.
Rozmawiał Mariusz Wójcik.
