W piątkowy wieczór hokeiści JKH GKS Jastrzębie zmierzą się na Stadionie Zimowym z GKS Tychy. Będzie to wprawdzie spotkanie o ekstraligowe punkty, ale ponieważ zaledwie cztery dni później na tym samym obiekcie obie ekipy zagrają o Superpuchar Polski, możemy je traktować jako swoisty prolog do walki o pierwsze w tym sezonie trofeum. Cóż, doskonale wiemy, że w obu tych derbowych bojach... łatwo nie będzie. Dość przypomnieć, co zdeprymowani brakiem awansu do Pucharu Polski tyszanie uczynili w niedzielę imiennikowi z Katowic. My jednak wierzymy w naszą dzielną i nieobliczalną dla każdego rywala ekipę! Panowie, sprawcie nam i sobie kolejną piękną niespodziankę w ''jaskini Tyskich Lwów''!
Podopieczni Rafała Bernackiego wciąż radzą sobie w Tauron Hokej Lidze grubo powyżej oczekiwań nawet największych optymistów, nie mówiąc już o ''znawcach i ekspertach''. Zaskoczenie, jakie budzi postawa naszego zespołu, najlepiej odzwierciedlają kursy bukmacherskie na JKH GKS w starciach z kolejnymi konkurentami, które - może poza pojedynkami z STS Sanok - są nieodmiennie dość wysokie jak na aktualnego wicelidera. To tylko dodatkowo świadczy o sile ''team spirit'' ekipy dowodzonej na tafli przez kapitana nie do zdarcia, czyli Macieja Urbanowicza.
A przecież nasz sztab szkoleniowy nie mógł w ostatnich meczach, w tym w pojedynku na szczycie, liczyć m.in. na Fredrika Forsberga czy Danielsa Berzinsa. Na szczęściu obu tych asów znakomicie zastąpili w pierwszej formacji Łukasz Nalewajka i, co szczególnie musi cieszyć, młodziutki Bartłomiej Stolarski. To, co ten chłopak uczynił Maciejowi Miarce we wtorek, było wyczynem godnym ekstraligowego wyjadacza, nie zaś 19-letniego debiutanta. Siła jastrzębskiej młodzieży cieszy zresztą nie tylko nasze oczy, o czym świadczą przychylne komentarze sympatyków innych drużyn.
Wróćmy jednak do czekających nas trzech spotkań ''wagi ciężkiej''. Nie dość bowiem, że mamy już ''w nogach'' ciężkie dwie rundy, to na dodatek aktualnie jesteśmy w samym środku ''hokejowego maratonu'', w trakcie którego w ciągu zaledwie dwunastu dni mamy na rozkładzie sześć spotkań. W trzech pierwszych zdobyliśmy cenne siedem punktów. Mamy oczywiście nadzieję, że i w kolejnych - z GKS-ami z Tychów i Katowic - uda się naszej drużynie ponownie zaskoczyć faworytów.
W dotychczasowych starciach z GKS Tychy mamy dodatni bilans za pamiętną niesamowitą wygraną w Karwinie we wrześniu (5:4) oraz porażkę po dogrywce przed miesiącem w Tychach (2:3 d.). Podopieczni selekcjonera Pekki Tirkkonena będą zatem dosłownie i w przenośni ''dyszeć'' żądzą pokonania ''czarnego konia'', który de facto zabrał faworytowi miejsce w Pucharze Polski. Niezwykle wymagający kibice GKS Tychy doczekali się już zresztą małej rekompensaty w postaci pogromu sprawionego wicemistrzowi Polski, który poległ na Zimowym wynikiem 1:7. To jednak daleko za mało, aby zadowolić fanów ''Tyskich Lwów''.
Krótko mówiąc, w piątek wpadniemy na ''przebudzonego olbrzyma'', który zrobi wszystko, aby pokazać swoją siłę również przed wtorkowym Superpucharem Polski. Mamy ogromną nadzieję, że nasz sztab pod dowództwem Rafała Bernackiego na tyle dobrze ''rozgryzie'' tyszan, że w piątkowy wieczór doczekamy się wyrównanego boju na bardzo trudnym terenie... z pozytywnym dla nas skutkiem!
Komentarze 0
Zostaw Komentarz